Nowa ekranizacja słynnej powieści Aleksandra Dumasa ojca została zrealizowana przez twórców francuskich.
fot. Kino ŚwiatTym samym przełamano wieloletnią amerykańską i brytyjską dominację w przenoszeniu na ekran „Hrabiego Monte Christo”, arcydzieła literatury francuskiej. Być może francuscy artyści mieli już dość komercyjnego wykorzystywania skarbu ich kultury przez filmowców innych narodowości. Według danych historycznych od 1961 r. większość ekranizacji „Hrabiego Monte Christo” nie była produkowana przez Francuzów, paradoksalnie z winy zapatrzonych w wielkość swej kinematografii filmowców znad Sekwany. Jednak dobrze się stało, że w końcu Francuzi się ocknęli i oto mamy na ekranach nowego „Monte Christo”. Czy trzygodzinny film, solidnie wyreżyserowany i zagrany, ze świetną fotografią, scenografią i muzyką, spełnia oczekiwania widzów, w szczególności tych, którzy znają i cenią powieść?
Można powiedzieć, że nowa ekranizacja powieści jest generalnie wierna duchowi dzieła Dumasa. Autorom chodziło głównie o oddanie zasadniczego tematu „Hrabiego Monte Christo”, związanego z problematyką zemsty za doznane krzywdy, co ma oczywiście odniesienia do chrześcijańskiej tradycji moralnej. Twórcy dobrze oddali genezę dramatycznej akcji, związanej ze spiskiem trzech amoralnych i zawistnych francuskich urzędników w czasach końca epoki napoleońskiej i restauracji monarchii. Ofiarą tego spisku padł młody i zdolny marynarz Edmund Dantes, który w dniu swego ślubu został aresztowany i osadzony w morderczym więzieniu na bezludnej wysepce. Po cudownym uratowaniu, ucieczce i nagłym przejęciu wielkiego majątku w duszy Edmunda zrodziło się pragnienie zemsty na ludziach, którzy go zdradzili. Wielkie namiętności i uczucia w postępowaniu Dantesa, wracającego po latach do Paryża jako hrabia Monte Christo, mieszają się z precyzyjnym planowaniem i realizowaniem przez niego zemsty. Bohater długo mści się jakby w amoku, pozostając głuchy na moralne rozterki, wynikające przecież wprost z Ewangelii.
Autorzy filmu nie byli jednak do końca wierni literze powieści. Zrezygnowali z niektórych postaci, a na ich miejsce wprowadzili nowe, co można wytłumaczyć prawami filmowej dramaturgii. Zasadnicze wydarzenia związane ze zdemaskowaniem zdrajców zostały jednak wiernie przeniesione na ekran. Szkoda, że zakończenie dzieła Dumasa zmienione zostało na nijakie i banalne, co w konsekwencji znacznie osłabiło moralną wymowę dramatycznej akcji. W książce bowiem Dantes świadomie rezygnuje z krwawego dokończenia zemsty.
Jak wspomniałem, film ogląda się z zainteresowaniem, lecz brakuje mu dramatycznej oryginalności. Przy wszystkich zaletach wydaje się zbyt akademicki.
„Hrabia Monte Christo” („La Comte de Monte Christo”). Francja, 2024. Scenariusz i reżyseria: Alexandre de La Patelliere, Matthieu Delaporte. Wykonawcy: Pierre Niney, Bastien Bouillon, Anais Demoustier, Laurent Lafffite, Patrick Mille i inni. Dystrybucja – Kino Świat