Te zbiory to album rodzinny Polski, czyli każdego z nas. Trudno oderwać wzrok.
fot. ze Zbiorów Narodowego Archiwum CyfrowegoUroczystość z udziałem szefa misji pomocy dla ofiar I wojny światowej Herberta Hoovera (siedzi pierwszy z prawej), Józefa Piłsudskiego (siedzi pierwszy z lewej), nuncjusza papieskiego Achillesa Ratti (siedzi w środku), premiera Ignacego Jana Paderewskiego (stoi za nuncjuszem papieskim) i oficerów Wojska Polskiego, 15 sierpnia 1919 r. Zdjęcie przekazał papieżowi Franciszkowi premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Watykanie 4 czerwca br.
Jest tu prawie wszystko. Pierwszy polski samolot i jego konstruktor Czesław Zbierański, Jacek Malczewski przy sztalugach, pięcioletni Stefek Wyszyński z rodziną, Józef Piłsudski z legionistami po wkroczeniu do Kielc, pogrzeb Władysława Reymonta, przyjazd Marii Skłodowskiej-Curie do Warszawy na otwarcie Instytutu Radowego, imieniny prezydenta Ignacego Mościckiego, tłumy pozdrawiające Jana Kiepurę przed paryską operą, Janusz Kusociński na igrzyskach w Los Angeles, Gdynia w budowie, Warszawa w ruinie, żołnierze polscy na Monte Cassino, Jan Paweł II w KL Auschwitz… Fotografie dokumentujące tysiące wydarzeń historycznych dostępne są w internetowej bazie Narodowego Archiwum Cyfrowego. Dla wszystkich. Bezpłatnie. Wystarczy kilka kliknięć.
Ambasada i śmietniki
– Tutaj mamy trzy największe magazyny – Malwina Rozwadowska, kierownik Oddziału Komunikacji i Udostępniania prowadzi do oddzielnego budynku za okrągłym gmachem przy ul. Hankiewicza. Przechowywane są w nich m.in. odbitki i negatywy z Ilustrowanego Kuriera Codziennego. Po przedwojennym koncernie wydawniczym zostały stosy fotografii. Teraz pieczołowicie zapakowane w bezkwasowe koperty i pudełka zapełniają rzędy regałów. – Mamy tutaj też zasób powojennej Centralnej Agencji Fotograficznej, Wojskowej Agencji Fotograficznej czy Krajowej Agencji Wydawniczej.
W zbiorach NAC znajduje się w sumie blisko 16 milionów zdjęć, około 40 tys. nagrań, ponad 2,5 tys. filmów. Najstarsze datowane zdjęcie pochodzi z 1859 roku. To fotografia Marii Wodzińskiej, młodzieńczej miłości Juliusza Słowackiego i niedoszłej żony Fryderyka Chopina. Najnowsze zdjęcia dokumentują m.in. rocznice katastrofy pod Smoleńskiem.
W magazynie negatywów dotykamy historii samej fotografii. Znajdziemy tu diapozytywy szklane czy ferrotypy. Jest też negatyw papierowy – prawdziwy „biały kruk”. Ciekawostką stanowią zdjęcia retuszowane. Na potrzeby druku nie tylko lekko podkreślano rysy twarzy, ale tworzono fotomontaże, domalowując lub doklejając postaci z innych fotografii. – W zasobach mamy taką właśnie ilustrację pożaru kamienicy. Na zdjęciu budynku widać dorysowane płomienie i ludzi wyskakujących z okna – mówi Katarzyna Kalisz, kierownik Oddziału Zbiorów Fotograficznych.
Zasób NAC ciągle się powiększa. – Wiele osób przekazuje nam swoje zbiory bezpłatnie, są to wielkie dary serca – podkreśla Marianna Otmianowska, dyrektor NAC. – Właściciele kolekcji często mają świadomość, że zbiory trzeba zabezpieczyć wieczyście, a oni nie są w stanie tego zapewnić – dodaje Katarzyna Kalisz. Tak trafiła tutaj spuścizna po fotoreporterce Grażynie Rutowskiej, czy Narcyzie Witczaku-Witaczyńskim. Ich zdjęcia wydano w albumach, które każdy może pobrać w wersji PDF ze strony internetowej archiwum.
– Z ambasady w Algierii przysłano list, w którym były trzy stereoskopwe diapozytywy, czyli szklane płytki do fotoplastykonu, ukazujące polski statek Elemka w tamtejszym porcie – opowiada Marianna Otmianowska. – Zdjęcia pochodziły z lat trzydziestych. Lokalny pasjonat odnalazł je w zbiorach po ojcu i przekazał polskiej ambasadzie. Stamtąd dotarły do nas. Wcześniej mieliśmy tylko dwa przedstawienia tego statku.
Nowe zdjęcia czasami trafiają do NAC bardzo krętymi drogami. – Ktoś celowo podarł i wrzucił do kosza – Łukasz Karolewski prezentuje pudło z fragmentami czarno-białych fotografii. – Od pewnego czasu regularnie obchodzę śmietniki na Woli – wyjaśnia pracownik Oddziału Zbiorów Fotograficznych. Nie raz dokonał w ten sposób cennego odkrycia. Ostatnio znalazł album ze zdjęciami z budowy Wielkiej Krokwi, który ktoś po prostu wyrzucił do kontenera.
Sztuka dedukcji
Blisko 250 tys. fotografii z zasobów NAC można przeglądać online. Pozostałe materiały są dostępne w Biurze Obsługi Klienta. Systematycznie postępuje proces digitalizacji zbiorów. Opisywanie zeskanowanych obiektów to często detektywistyczne zadanie. Takie szczęście, jak w przypadku spuścizny Henryka Poddębskiego albo Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego, którzy jako profesjonalni fotografowie prowadzili sumienną ewidencję, zdarza się bowiem rzadko. Co zrobić, gdy trafia do nas pudło z zupełnie niezidentyfikowanymi zdjęciami?
– Liczy się spostrzegawczość i pamięć wzrokowa. Na podstawie tablicy rejestracyjnej, latarenki na budynku czy numeru tramwaju na trzecim planie można wycisnąć wiele informacji – tłumaczy Łukasz Karolewski. – Po tych szczegółach można z dokładnością do roku albo nawet miesiąca ustalić, kiedy zdjęcie zostało zrobione. Bo na przykład sfotografowana zastępcza linia autobusu jeździła tylko w dwóch ostatnich tygodniach września 1964 roku. Trzeba też znać zasób i go porównywać. Mamy zdjęcie z 1976 roku, na którym widać szkielet Błękitnego Wieżowca w Warszawie. Jeśli na innej fotografii widoczna jest wybudowana do połowy elewacja, to można wnioskować, że to już rok 1977 albo 1978. Z kolei, ustalając lokalizację, patrzymy na przykład, pod jakim kątem widać iglicę Pałacu Kultury. To nam pokazuje, gdzie mniej więcej szukać sfotografowanego miejsca. Ludzi identyfikujemy metodami czasami wręcz kryminalistycznymi, choćby porównując uzębienie.