Tego dnia już o wschodzie słońca mieszkańców Śląska budzą orkiestry górnicze. Tak było od zawsze, bo Barbórka to wielkie święto górników i ich rodzin.
Obchody 4 grudnia rozpoczynają się o świcie przemarszem orkiestry dętej ulicami górniczych dzielnic. Orkiestry grały tutaj od zawsze, a kiedyś było ich naprawdę dużo. Posiadanie przez kopalnię orkiestry dętej stanowiło o jej prestiżu. Wraz z likwidacją wielu zakładów rozwiązano też ich orkiestry. Na szczęście tradycja wspólnego muzykowania trwa nadal i jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. W orkiestrach grają ojcowie z synami i córkami, mężowie z żonami, amatorzy i profesjonalni muzycy.
I TAK TO SIĘ ZACZĘŁO
Zwyczaj muzykowania w górniczej orkiestrze dętej sięga drugiej połowy XIX w. Po raz pierwszy barbórkowy przemarsz orkiestry miał miejsce na terenie Mysłowic pod koniec dziewiętnastego stulecia. Jednak popularność tej pasji nie jest związana tylko z górnictwem. – W muzyce płynącej z instrumentów dętych tak naprawdę zaklęta jest historia tego regionu. Ślązacy zawsze byli muzykalni, nie dziwi więc fakt, że po ciężkiej pracy choć na chwilę próbowali zapomnieć o troskach dnia codziennego i rozwijali swoje pasje, grając w orkiestrach – tłumaczy Eugeniusz Kuchta, od 15 lat organizator Festiwalu Orkiestr Górniczych w Zabrzu.
Orkiestry dęte na stałe wpisały się w górnośląski krajobraz. Dawniej towarzyszyły ludziom na każdym etapie życia: narodzin, wesela, różnych uroczystości górniczych, religijnych czy państwowych, odprowadzały też zmarłych górników w ich ostatnią drogę. – Dziś niewątpliwie fenomen górniczych orkiestr odchodzi w zapomnienie, ale mam nadzieję, że tej pięknej tradycji nie damy zginąć – podkreśla Eugeniusz Kuchta, wielki miłośnik górniczych orkiestr.
JEST W ORKIESTRACH JAKAŚ SIŁA
Kiedyś kalendarz górniczej orkiestry pękał w szwach. A dzisiaj? – Dawniej rzeczywiście graliśmy naprawdę wszędzie. Teraz też nie możemy narzekać, ale orkiestr jest już niewiele. Nasza wcześniej związana była z kopalnią „Makoszowy”, dziś jesteśmy orkiestrą Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Można nas usłyszeć na ziemi i pod ziemią – cieszy się Henryk Mandrysz, długoletni kapelmistrz najpierw orkiestry KWK „Makoszowy”, a teraz zabrzańskiego muzeum.
Grają, jak większość górniczych orkiestr na Barbórkę, Mszę rezurekcyjną podczas Wielkanocy, procesję Bożego Ciała, pasterkę, dożynki, rocznice kościelne i państwowe, na festynach i festiwalach. Tym, co wyróżnia ich wśród istniejących jeszcze orkiestr, jest właśnie granie pod ziemią. Z racji tego, że orkiestra przynależy do muzeum, można ją usłyszeć w zabytkowych kopalniach „Guido” czy „Luiza” w Zabrzu. – Zapraszamy na taki koncert, to wyjątkowe przeżycie. Przecież jest w orkiestrach dętych jakaś siła, jak śpiewamy w znanej piosence – zachęca kapelmistrz Mandrysz.
O tej sile stanowi również piękne umundurowanie. Tylko członkom orkiestr wolno nosić na czapce górniczej, zwanej czako, pióropusz w kolorze pąsowym, co określa specjalne ministerialne rozporządzenie. Mundur górniczy wzorowany jest na uniformie wprowadzonym w kopalniach Zagłębia Ruhry w XVIII w. Obecny mundur od osiemnastowiecznego wzorca różni marynarka zapinana pod szyję, która zastąpiła frak, czarne spodnie zamiast białych i buty z cholewami w miejsce półbutów.
SZCZĘŚĆ BOŻE!
Święta Barbara jest patronką trudnej pracy i chroni od nagłej i niespodziewanej śmierci. A właśnie taka śmierć grozi górnikom zjeżdżającym pod ziemię albo tym, którzy pracują z materiałami wybuchowymi. Oni także są członkami orkiestr dętych.
– Ślązacy nie obchodzą imienin, tylko urodziny, dlatego 4 grudnia nie jest dniem imienin patronki górników, ale wielkim świętem religijnym. To właśnie z tą świętą górnicy codziennie zaczynają i kończą pracę, prosząc za jej wstawiennictwem o Boże błogosławieństwo – opowiada Marek Szołtysek, śląski dziennikarz, historyk, autor książek związanych z kulturą i kuchnią śląską. W Barbórkę górnicy nie pracują, tylko świętują. Ale rozpoczynają jak zawsze od modlitwy i wspólnego „Szczęść Boże”. – Po przemarszu górniczej orkiestry odświętnie ubrani górnicy i ich rodziny spotykają się w kopalnianej cechowni, gdzie znajduje się obraz lub figura św. Barbary. Stamtąd po wspólnej modlitwie wyruszają do najbliższego kościoła na Mszą Świętą w intencji żyjących i zmarłych górników. Po niej wracają do domów, by tam dalej świętować w gronie swoich bliskich – wylicza Marek Szołtysek. Ważnym elementem tego świętowania jest śpiewanie śląskich pieśni oraz rodzinne muzykowanie, które na całe szczęście pielęgnowane jest do tej pory.