Prof. Tomasz Kalisz z uczennicą
– Raz i, dwa i, trzy i, cztery i – dwoje uczniów stuka długopisami w stół, patrząc na rozłożone przed sobą nuty. Ktoś inny stara się zaśpiewać zapisaną w zeszycie melodię. – To praca domowa z kształcenia słuchu. Na zajęciach każdy musi ją zaprezentować indywidualnie, a śpiewanie przed wszystkimi jest bardzo stresujące – wyjaśniają. Taka atmosfera panuje w każdy poniedziałek w Instytucie Szkolenia Organistów przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie.– Dlaczego chcę zostać organistą? – Tomasz Burczenik z II roku podnosi głowę znad śpiewnika. – Odkąd nauczyłem się grać na gitarze, marzyłem o założeniu scholi w parafii. Należę do służby liturgicznej, więc praca organisty będzie kontynuacją mojej posługi w Kościele. To też sposób realizacji siebie, bo będę mógł połączyć pracę z tym, co lubię.
Dla każdego
Naukę w Instytucie może zacząć każdy – nawet jeśli wcześniej nie miał do czynienia z muzyką. Na rok zerowy, przygotowawczy, nie obowiązują żadne egzaminy. Jeśli ktoś solidnie przyłoży się do pracy, bez problemu zda egzamin wstępny na rok pierwszy. W planie są takie przedmioty jak: zasady muzyki, kształcenie słuchu, harmonia, liturgika, prawodawstwo muzyki kościelnej, dyrygentura, zasady śpiewu gregoriańskiego czy metodyka prowadzenia zespołów wokalnych. Zajęcia wspólne odbywają się w poniedziałkowe popołudnia. W ciągu tygodnia uczniowie mają lekcje indywidualne z gry na fortepianie i organach oraz emisji głosu. Po 5 lub 6 latach absolwenci otrzymują dyplom I, II lub III stopnia – w zależności od wykształcenia ogólnego i poziomu realizowanego programu muzycznego.Piotr Wyszyński już jako 10-letni uczeń szkoły muzycznej grał w parafialnej kaplicy. Od trzech lat pracuje jako organista w małej miejscowości. – Grałem tak, jak potrafiłem, ale zawsze chciałem lepiej, czułem pewien niedosyt. Dlatego postanowiłem przyjść do Instytutu – wyjaśnia. Na co dzień studiuje wychowanie fizyczne na AWF-ie. – Można jednocześnie być organistą i uprawiać sporty wyczynowe. Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi – śmieje się.
Martyna Paczkowska studiuje pedagogikę, ale zawsze marzyła, żeby nauczyć się grać na fortepianie. Nie wie jeszcze, czy będzie sobie radziła na tyle dobrze, żeby zostać organistką. – Najtrudniejsze jest dla mnie zmotywowanie się do systematycznej pracy – przyznaje. – Tu jest inaczej niż na zwykłych studiach, gdzie można bez problemu nadrobić zaległości. Jeśli ktoś nie uczy się na bieżąco harmonii czy zasad muzyki i nie ćwiczy regularnie w domu, nie będzie się rozwijał.
Rozluźnić się
Trwa indywidualna lekcja emisji głosu. – Ma-a-a-a-a, mi-i-i-i-i – śpiewa student, ćwicząc każdą samogłoskę po kolei, od najniższych dźwięków do najwyższych. – Jeszcze trochę ostro brzmi. Spróbuj podnieść podniebienie i skierować dźwięk bardziej do przodu, żeby trafił w rezonator – radzi nauczycielka, Joanna Kuczewska. Jak tłumaczy, do śpiewania nie wystarczy słuch muzyczny, bardzo wiele zależy od techniki wydobywania dźwięku. – Niektóre osoby mają trudność ze zrozumieniem, jak prawidłowo oddychać przeponą. Czasem ktoś jest tak spięty wewnętrznie, że nie potrafi dobrze panować nad własnym organizmem. Przez to zaciska gardło i bardziej się męczy – wyjaśnia. Każda lekcja emisji rozpoczyna się modlitwą. Co drugi tydzień prowadzą ją sami uczniowie. – To bardzo owocne, bo moc Ducha Świętego może zadziałać także w kwestii wewnętrznego rozluźnienia. Strona duchowa i psychiczna są szczególnie ważne przy śpiewaniu – zauważa Joanna Kuczewska.Gra na organach także na początku sprawia sporo trudności. – Trzeba sobie wypracować koordynację wszystkich elementów: dwie klawiatury ręczne, klawiatura nożna, a do tego synchronizacja gry ze śpiewem – tłumaczy profesor Tomasz Kalisz, organmistrz z kościoła Najświętszego Zbawiciela. – Dla osób, które zaczynają od zera, dużym problemem jest stres przy wykonaniach publicznych. Mamy jednak sposoby, żeby uczniowie się z nim oswoili: występy podczas szkolnych audycji i koncertów w różnych kościołach Warszawy i Polski. Stres towarzyszy każdemu wykonawcy, trzeba tylko poznać, jak reaguje na niego nasz organizm, i nauczyć się z tym żyć.