W letnim programie Telewizji Polskiej zakończyła się emisja tasiemcowego serialu kolumbijskiego „Bolivar”. Było to pewnego rodzaju wydarzenie repertuarowe.

W najlepszym, wieczornym paśmie oglądalności na antenie TVP1 widzowie obejrzeli historię życia Simona Bolivara, wenezuelskiego rewolucjonisty, działacza niepodległościowego i dowódcy wojsk walczących na początku XIX w. o wyzwolenie Wenezueli, Kolumbii, Ekwadoru, Peru i Boliwii spod panowania Hiszpanii. Jest rzeczą zdumiewającą, że temu telewizyjnemu wydarzeniu repertuarowemu, ważnemu dla propagowania historii powszechnej i pełnego współczesnych odniesień, nie poświęcono żadnych publicystycznych publikacji. W mediach często można przeczytać obszerne omówienia nowości sensacyjnych i fantastycznych nadawanych na rozmaitych płatnych kanałach i platformach, a o „Bolivarze” nie znalazłem żadnych artykułów. A przecież musiał być jakiś powód, dla którego kierownictwo TVP zdecydowało się na emisję tego serialu.
Filmowa biografia Simona Bolivara (1783–1830) została przez kolumbijskich twórców zrealizowana w gatunkowej mieszance historycznej opowieści awanturniczej, epopei wojennej, romansu i melodramatu, a także politycznych rozważań o naturze rewolucji społecznej i walki narodowo-wyzwoleńczej. Wątki biograficzne, rodzinne i romansowe zostały tu zręcznie połączone z historią walki i zmagań Bolivara o spełnienie swego marzenia z młodości – walki o niepodległość Ameryki Południowej. Młody Simon, pochodzący z zamożnej rodziny posiadaczy ziemskich w Wenezueli, podczas podróży po Europie, fascynował się sukcesami Napoleona (do czasu jego klęski) w obalaniu systemu feudalnego i walk z Hiszpanami. Po powrocie do Ameryki Południowej postanowił działać. Zorganizował propagandę niepodległościową, a później oddziały powstańcze i regularną armię, skutecznie walczącą z Hiszpanami. Równocześnie twórcy serialu barwnie ukazują prywatne losy Bolivara – śmierć rodziców i ukochanej młodej żony, a także późniejsze relacje z kobietami, zwłaszcza z ostatnią towarzyszką życia – Manuelą. W końcu widzimy, jak – zgodnie z porzekadłem, że rewolucja pożera własne dzieci – schorowany Bolivar, zwany Wyzwolicielem, zostaje przed śmiercią zdradzony i obalony. Świetnie dobrana obsada aktorska przyczynia się do sukcesu oglądalności tej barwnej historii.
Nasuwa się jednak pytanie: jak ma się kolumbijski serial do historycznej prawdy? Czy autorzy chcieli w atrakcyjny sposób propagować lewicową teorię o walkach narodowo-wyzwoleńczych, do dziś żywą w Ameryce Łacińskiej. Wspomnijmy komunistyczny kult Fidela Castro i Che Guevary, teologię wyzwolenia itd. Zauważam więc dziwną zbieżność między przesłaniem serialu „Bolivar” a lewicową rzeczywistością we współczesnej Ameryce Łacińskiej, przejawiającą się w sferze politycznej, ideologicznej i kulturowej, także w tamtejszych kinematografiach. Z jakiego powodu więc Telewizja Polska postanowiła propagować ten serial…?
Historyczny serial fabularny; „Bolivar”. Kolumbia, 2019; reżyseria: Juana Uribe; aktorzy: Luis Gerónimo Abreu, José Ramón Barreto, Adrian Makala i inni; 69 odcinków; emisja, TVP1, lipiec–sierpień, 2022