Nowy ateizm „wisi w powietrzu” jako zjawisko niemal wszechobecne: w pociągu, zakładzie pracy, na uczelni, a przede wszystkim w mediach. Przenika do naszych domów, posługując się – jak pisze Zatwardnicki – popkulturą i popnauką. „Nie jest już tylko modą intelektualnych salonów, ale niemal masową ideologią niosącą kaganek ciemnoty zacofanym i w pewnym sensie bezbronnym – bo jak się bronić przed wykształconym barbarzyńcą – prostym wierzącym”. W imię poprawności ideologicznej nowy ateizm przypiera wierzących do ściany i każe im udowadniać wiarę w Boga lub dołączyć do chóru krytyków religii.
Jak się przed tym bronić? W dyskusji o tym – ale i w praktycznej obronie – wspomniany „Ateizm urojony” może stanowić nie lada pomoc.
Już sam tytuł książki nawiązuje do uważanej za swoiste vademecum współczesnych ateistów książki „Bóg urojony” Richarda Dawkinsa. Zatwardnicki rzetelnie, ale ze swadą i nierzadko humorem, prezentuje główne twierdzenia i drogi argumentowania „nowego ateizmu”. Następnie, nie tonąc w teologicznych dociekaniach, pokazuje nonsensy, błędy i niedociągnięcia tej argumentacji. Zachowuje przy tym szacunek dla tych poszukujących, np. na drodze dociekań filozoficznych, którzy spotkać Boga nie umieją. Bezlitośnie zaś obśmiewa nadętych wrogów Boga, którzy obrażają Go z bezsilności dowiedzenia, że Go nie ma.
Demaskowanie ateizmu stanowi główną treść książki. Jest jednak w niej coś o wiele cenniejszego. Jest to przesłanie do wierzących: „Odejdźmy od ściany. Niech raczej ateiści udowodnią, jeśli potrafią, że Boga nie ma”.
Zatwardnicki przypomina sprawy z pozoru oczywiste. Pyta np. „jak można nienawidzić tak bardzo Kogoś, w kogo się nie wierzy” lub „czy wyeliminowanie Boga sprawi mniej cierpienia na świecie; czy przez to świat stanie się mniej absurdalny”? I rzecz może najważniejsza: istnienia Boga nikomu udowadniać nie musimy.
– Z barbarzyństwem należy się nie tyle pojedynkować – radzi Zatwardnicki – ile albo je ignorować dopóki się da, albo – jeśli zaczyna się za bardzo panoszyć – stosować obronę konieczną. W gruncie rzeczy chodzi o to, by pozwolić Bogu być sobą, a więc Bogiem nadprzyrodzonym, którego nie ściągają z „nieba” eksperymenty nauk pozytywnych. I to jest właściwa, chrześcijańska odpowiedź na negację Boga.
Sławomir Zatwardnicki, Ateizm urojony, Wydawnictwo M, Kraków 2013, 228 stron.
Radek Molenda |