Kolejny Warszawski Festiwal Filmowy odbył się na początku października w formule stacjonarnej, według sprawdzonych reguł programowych.
Uczestnicy mogli obejrzeć bogaty i zróżnicowany zestaw pełnometrażowych i krótkometrażowych filmów fabularnych oraz dokumentalnych, pochodzących z wielu krajów świata.
Część utworów została zaprezentowana w kilku sekcjach konkursowych, pozostałe zaś pokazano w zestawach informacyjnych i specjalnych. Obfitość repertuaru spowodowała, że wielu widzów opracowało dla siebie specjalną mapkę wybranych seansów, według której uczęszczali na pokazy. Większość zaprezentowanych na festiwalu obrazów miała premiery na ostatnich festiwalach w Berlinie, Wenecji, Cannes i innych imprezach.
Festiwal rozpoczął się bardzo mocnym akcentem, rosyjskim filmem „Kapitan Wołkogonow uciekł”, w reżyserii Natalii Merkułowej i Aleksieja Chupowa – artystycznego duetu, znanego już z kilku realizacji. Autorzy podejmują temat rozliczenia ze zbrodniczym dziedzictwem sowieckiego NKWD, w czasie największego stalinowskiego terroru w 1938 r. Twórcy w wyrafinowany artystycznie sposób ukazali dramatyczną ucieczkę funkcjonariusza NKWD w Leningradzie przed byłymi kolegami. Kapitan Wołkogonow był do tego czasu cenionym pracownikiem, sumiennie wykonującym zbrodnicze rozkazy przełożonych. Nagle bezpodstawnie został oskarżony o zdradę, co w konsekwencji oznaczało śmierć. Uciekł więc, zabierając ze sobą dokumenty dotyczące szczególnie zbrodniczych śledztw.
Ucieczka bohatera, ukazana w formie emocjonującego dreszczowca, nabiera tu symbolicznego, a nawet religijnego wymiaru. Bohater otrzymuje bowiem sygnał z zaświatów, od zmarłego kolegi, że aby uniknąć piekła za popełnione zbrodnie, musi znaleźć przynajmniej jedną osobę, która mu przebaczy. Czekista odwiedza więc rodziny oskarżonych przez siebie osób. Rozmowy te nie kończą się jednak miłosiernym przebaczeniem, lecz sądem i chęcią zemsty na Wołkogonowie, który do końca rozpaczliwie walczy o przebaczenie za winy. Dramatyczne duchowe zmagania bohatera ze swoimi zbrodniami i dążenie do moralnego odkupienia mają tu wyraźny związek z tradycją literatury rosyjskiej – dziełami Dostojewskiego („Biesy”), Tołstoja itp. Zakończenie tego wspaniałego filmu przynosi pewną nadzieję na oczyszczenie Rosji ze zbrodniczej tradycji sowieckich służb specjalnych. Utwór nie ma jeszcze polskiego dystrybutora, zobaczymy, kiedy pojawi się na ekranach.
Porównajmy film rosyjski z rumuńskim utworem „Cud” w reżyserii Bogdana George’a Apetriego, nagrodzonym na festiwalu Grand Prix w konkursie międzynarodowym. Obraz ten jest nowocześnie zrealizowanym kryminałem, w którym autor misternie połączył wątek podróży młodej zakonnicy z prawosławnego klasztoru do szpitala w mieście, jej powrotu, nagłego brutalnego napadu i gwałtu oraz śledztwa prowadzonego przez młodego funkcjonariusza. Niejasne szczegóły przebiegu dramatycznych wydarzeń skazują nas na wiele domysłów, co właściwie się stało i jakie były intencje wszystkich bohaterów. Autor sugeruje, w ślad za tytułem, że mogliśmy mieć do czynienia z cudem przebaczenia przez umierającą bohaterkę sprawcy jej nieszczęścia. Czy jednak taka interpretacja nie może wydać się wynikiem pewnej kalkulacji twórców, a nie rzeczywistym przeżywaniem tradycji chrześcijańskiej?
W rosyjskim filmie „Kapitan Wołkogonow uciekł” wątek religijny wydaje się oczywisty, natomiast w rumuńskim „Cudzie” został w dziwny sposób zakamuflowany. Zobaczymy, kiedy „Cud” wejdzie na polskie ekrany.