Warszawski Festiwal Filmowy odbył się tradycyjnie w październiku, zorganizowany przez Warszawską Fundację Filmową.
fot. mat. pras. WFFImprezą kierowała nowa dyrekcja, ponieważ Stefan Laudyn, jeden z założycieli i wieloletni dyrektor WFF, przeszedł na emeryturę. Pod nowym kierownictwem zachowane zostały główne założenia programowe festiwalu. Obok międzynarodowego konkursu głównego odbył się m.in. konkurs utworów premierowych, krótkich metraży i dokumentów. Miały miejsce liczne spotkania z polskimi i zagranicznymi twórcami prezentowanych filmów. Pokazane zostały dzieła z całego świata, o rozmaitej tematyce, dotyczące ważnych problemów społecznych i kulturowych. W większości obrazów zawarta była modna dziś ideologia lewicowa – feminizm, genderyzm i kult zmian klimatycznych. Jednak można było także obejrzeć filmy zrealizowane z pozycji względnie niezależnych. Niektóre utwory były już wyświetlane na międzynarodowych festiwalach, inne zaprezentowano premierowo.
Festiwalowa oferta, jak wspomniałem, była obfita, każdy mógł wybrać seanse zgodnie z własnymi zainteresowaniami. Wskażę kilka utworów, które wydały mi się interesujące. W chińskim utworze „Czarny pies” w reżyserii Guan Hu akcja rozgrywa się w 2008 r. na skraju pustyni Gobi, w czasie rozpoczęcia olimpiady w Pekinie. Do rodzinnego miasta po zwolnieniu z więzienia wraca Lang. Tętniące niegdyś życiem miasto przemysłowe ulega degradacji. Wielkie zakłady zostały zamknięte, a ludność stopniowo wyjeżdża, zostawiając na miejscu dziczejące psy. Lang widzi więc powolną zagładę miasta spowodowaną zachodzącymi w Chinach przemianami cywilizacyjnymi. Autor filmu ukazuje metaforyczną wizję odchodzenia w Chinach od tradycyjnego życia społecznego, co związane jest z dążeniami władz do wzmacniania potęgi gospodarczej Państwa Środka. Nagrodzony na festiwalu w Cannes „Czarny pies” wydał mi się więc ciekawym komentarzem do tych zjawisk.
„Koniec lata” Denisa Tanowicia został zrealizowany w koprodukcji kilku państw bałkańskich. Na chorwacką wysepkę na Adriatyku przybywa młoda kobieta w celu załatwienia spraw spadkowych. Dołącza się do nieustającej letniej zabawy pod kierunkiem miejscowego burmistrza. Oglądamy bałkańską radość i afirmację życia. Problemy bohaterów filmu w końcu lata schodzą na dalszy plan…
Rewelacyjna wydała mi się izraelska „Kolumna pożegnalna” w reżyserii Rona Ninia. Akcja rozgrywa się w 2020 r., na początku pandemii i narastających protestów przeciwko rządom Benjamina Netanjahu. Dziennikarz, nie zważając na lockdown, jeździ po mieście, by ratować córkę biorącą udział w zamieszkach i syna zamkniętego na kwarantannie. Autor filmu świetnie oddał koszmar tamtych dni.
40. Warszawski Festiwal Filmowy. Warszawa, 11–20 października. Kina Atlantic, Kinoteka, Iluzjon