20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pożegnanie Bernarda Ładysza

Ocena: 0
1821

Swoistym epitafium dla Bernarda Ładysza jest przesłany tygodnikowi Idziemy list, który wystosował do niego i jego rodziny, w dniu jego 98. urodzin - w przeddzień jego śmierci, bp Józef Zawitkowski.

Laurka dla Pana Bernarda Ładysza w 98. rocznicę Jego urodzin

Kochani moi!

Witam wszystkich dobrze życzących Wielkiemu Ładyszowi w 98. rocznicę Jego urodzin.
Pani Leokadio, teatralna piękności i Ładyszowa ślubna miłości, wytłumacz mi, dlaczego ja znalazłem się wśród gwiazd i potęg teatru, na dzisiejszej uroczystości. Jestem biskupem od pracowitych Borynów i mogę tylko Pani i Gościom po reymontowemu powiedzieć: Panie Boże, Wielki zapłać, za to, że jestem wśród Was.

O, jaka to dla mnie łaska i honor, i zdrowie, i radość.

Dziękuję.

Oglądam księgę, dokument, album z benedyktyńską starannością opracowany przez pana Adama Buszko.

Panie Adamie, gratuluję i dziękuję. Ludzie zapomną, a księgi pamiętać będą, bo haec sunt fata libelli (księgi żyją już własnym życiem). Za ten literacki pomnik, który Pan wystawił Wielkiemu Polakowi, Żołnierzowi i Śpiewającemu Artyście - dziękujemy Panu. Pan Marek Skowroński, który dokumentuje dzisiejsze wydarzenie, jest przyjacielem domu Państwa Ładyszów.

Witam Pana z szacunkiem i zazdroszczę Panu. Być przyjacielem Ładyszów to wielka łaska i honor, ale Pan jest też psychologiem, więc nie mogę ukryć przed Panem tego, co pod żebrami mówi szeptem moje serce: Wielki jesteś i jedyny Maestro Ładysz!

Dziękuje Wam, Panowie, że zadbaliście o to, aby żadna nutka pana Ładysza nie upadła na ziemię, aby na ziemi zostały jego dobre ślady.

Po tych pozdrowieniach muszę wyznać Gościom jak w spowiedzi powszechnej, skąd to moje nabożeństwo do Ładysza:

Był rok 1959. Byłem na trzecim roku Wyższego Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Naszym nauczycielem fonetyki, dykcji i wymowy był aktor Teatru Polskiego, pan Kazimierz Orzechowski (aktor i ksiądz Kazimierz Korbut Orzechowski przyp. redakcji). To on brał nas po kilku kleryków do Teatru Wielkiego. Tym razem załapałem się i ja na Borysa Godunowa.

Teatr Wielki jak świat. Ludzie świąteczni, światła, kurtyna i wreszcie zaśpiewał car Borys. Zdawało mi się, że to jakiś słowiański prorok, jakiś Wernyhora. Zdawało mi się, że zadrżała ziemia, zadygotało serce i jeszcze błysnęły wielkie oczy, mocarna twarz cara północy. To Ładysz! Kto to jest ten Ładysz? i tak sobie marzyłem: Gdybym miał kawałek takiego ładyszowego głosu, to bym tak zaśpiewał prefację, że wszyscy by poklękali i anioły by się zadziwiły.

Ładysz. Skąd to nazwisko?

Ład - to porządek. To za mało. Łada - to bogini, a Ładysz to bożyszcze. Wybrańcem bogów Ty jesteś, Panie Ładysz! Panie Barnardzie, słyszy mnie Pan? Powinienem Panu śpiewać: Sto lat! Ale to Pana nie urządza. Za to umiem i lubię błogosławić, więc to czynię: Niech Cię Bóg strzeże i niech Cię prowadzi, niech rozpromieni pogodne oblicze nad Tobą i niech Ci błogosławi Bóg Ojciec i Syn i Duch Święty.

Amen.

Mam do Pana takie księżowskie pytanie: Kocha Pan Wilno? Wilno? Ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie. Ile Cię cenić trzeba, ten tylko się dowie, kto Cię stracił. Aż tak Pan kocha?

- Tylko tak, proszę księdza.

To jeszcze takie spowiedziowe pytanie: A kocha Pan Ostrobramską?

- Kocham, jak Matkę Rodzoną.

Mistrzu, ale Ty płaczesz?

- Droga Matko ja wiem ile nocy nie spałaś...

Znam to, tylko już nie płacz. Przecież masz lniany ręcznik haftowany kwiatami. Przepraszam. Zbyt czułej struny dotknąłem.

Ale jeszcze powiedz mi Mistrzu, czy to prawda, że wszyscy z Twojej rodziny śpiewali w "€žHarfie" u Bernardynów?

- Tak.

A teraz przyznaj się Pan: Twój tata był piekarzem. Czy umiałbyś dziś upiec taki wileński, czarny, smaczny chleb?

- Umiałbym.

Dziękuję!

Ale wojska się Panu chciało. Do lasów nad Wilejką, do partyzantów ciągnęło, do oddziału Ostra Brama, a po akcji Burza niewola i zsyłka do Kaługi. Patrzyłeś na gwiazdy i śpiewałeś do Ostrobramskiej: Tyś Gwiazda nasza polarna, na firmamencie zatknięta, kiedy dokoła noc czarna. Niepokalanie Poczęta.

Maestro, Pan chyba w czepku się urodził, bo w Kałudze, do wycinki lasu byłeś za słaby, więc Cię przydzielili do obierania kartofli w kuchni, ale i w tym byłeś za kiepski, więc Cię przydzielili do rozdawania obozowej zupy. Rozdawałeś nie po równo, ale sprawiedliwie i radośnie, bo ze śpiewem. Przyuważył to i usłyszał obozowicz niejaki Czyż (Henryk Czyż -€“ przyp. redakcji) i założył zespół śpiewaczy "Kaługa"€. Śpiewaliście nawet w kościele - Bogu na chwałę, a w kołchozach - ludziom na pocieszenie. Szczęście to Pan miał, ale i los Pana nie głaskał. Po powrocie do Polski szukał Pan mamy. To po coś Pan wsiadał do tego sowieckiego, wojskowego wagonu. Wyrzucili Pana jako szpiona. Złamany kręgosłup.

I Pan to przeżył?

- Przeżyłem. Mam blizny, ale kręgosłupa to mi nie złamali. Nie sprzedałem Boga... Zawsze byłem Mu wierny... Pozdrówcie Wilno i pokłońcie się mojej Ostrobramskiej Pani.

Kręgosłup to Pan masz mocny, Boski Ładyszu i opiekuje się Panem Ostrobramska Księżna. Panie doktorze honoris causa, nie umiem mówić o Twoich sukcesach, rolach, nagrodach i dokonaniach. Jesteś obywatelem świata. Powtórzę tylko za Igorem Bełzą: Teatr Wielki w Warszawie dysponuje takimi śpiewakami jak najlepszy bas świata - Bernard Ładysz.

Tak! Było cymbalistów wielu, ale Ładysz jest tylko jeden.

Jak ja Pana cenię za te wszystkie dokonania, sukcesy, nagrody, ordery, ale całuję tylko jeden: Milito pro Christo - Walczę za Chrystusa! Dzielny z Pana wojak i pułkownik, ale czy to prawda, że Pan przy nieszporach po niedzieli śpiewa moniuszkowe: Ojcze z niebios, Boże, Panie?

- Prawda ale, nie tylko. Jeszcze mówię Różaniec.

Pan naprawdę modli się na Różańcu?

- Tak, co w tym dziwnego?

Pan pozwoli, chcę ucałować Pański różaniec.

Oj, Ładysz, Ładysz, bożyszcze Ty moje! Jakie ładne to Wasze rodzinne zdjęcie przed Ostrą Bramą. Dlatego, to wspomnienie zachowałem na koniec. Gdy świętowałem 25-lecie mojego kapłaństwa Pani Leokadia, Pan i syn Zbyszek przyjechaliście do Łowicza z życzeniami. Boże! Czym ja sobie na to zasłużyłem? Wielki Ładysz runął przede mną na kolana: Ja przed kapłaństwem klękam - wyznał. To i ja z łezką w oku padłem przed nim na kolana.

I co? I nic! Tylko łzy zostały na posadzce.

Mistrzu wstańmy, bo księża patrzą, żeby nam zimą pomnika nie wystawili.

I co było dalej? Reszta niech będzie milczeniem.

Dziś na dobranoc puszczę sobie Ładyszową płytę, bo mi czasem w duszy skuczno. Ale co? Arię Skołuby? Zażyj tabaki? Tak? Był zdrowy czas, kiedy posłuchałem Skołuby i na dobranoc zapaliłem sobie kuszącego Marlboro. Teraz już nie. Doktory gonią, księdze krzyczą. Nie te czasy, zdrowie uciekło. Został tylko miętowy tik tak.

Mistrzu, chyba się starzejemy, bo na wspominki nam się zebrało, ale zanim spać pójdziemy zaśpiewaj mi jeszcze sercem, tak jak Ty umiesz: Błogosławię was lasy i tę schubertową frazę: Tyś ciszą mą. Takim subtelnym chłopięcym dyszkancikiem.

Dziękuję. Dobranoc, Panie Pułkowniku. Zrób mi jeszcze krzyżyk na dobranoc, a ja Ci życzę, niech Ci się przyśni chór niebiańskich Cherubów ze śpiewem Mszy Lachmana z tym motywem: Jeszcze Polska nie zginęła.

I znów Pan płacze?

Taki Wielki, a taki wrażliwy ten Ładysz. Taki Mocny, a dobry jak wileński chleb. Na dziś wystarczy.

Dobranoc, Panie Ładysz.

Łowicz 24 lipca 2020.
Ks. bp Józef Zawitkowski

 

 

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter