26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Requiem dla opery?

Ocena: 0
2225

Sposób, w jaki p.o. dyrektora rozstaje się z muzykami, według nich jest skandaliczny. W połowie marca zorganizowała ona przesłuchania dla muzyków grających od kilkunastu, a czasem kilkudziesięciu lat. Według związkowców, sprowadziła w tym celu jury z Niemiec, mówiąc gościom że to sami muzycy chcą się zweryfikować. Kiedy z prywatnych rozmów z kolegami z WOK-u niemieccy artyści dowiedzieli się, że przesłuchanie ma prowadzić do zwolnień, nie przyjechali. Jacek Laszczkowski twierdzi, że zostali zastraszeni przez związkowców, bo – według niego – doskonale wiedzieli, po co przyjeżdżają. Dyrekcja zaprosiła więc jury z Włoch i Anglii.

Pierwszego dnia z 25 zaproszonych na przesłuchanie stawiło się dwoje muzyków Sinfonietty, na drugi dzień żaden, a trzeciego dnia związkowcy wyjaśnili jurorom, w jakim są tu celu. Ci więc zabrali się co szybciej, w obawie przed reperkusjami w świecie muzycznym. Każde z nich dostało po 650 euro za dzień (mieli kontrakt na cztery dni) plus opłata za przelot i zakwaterowanie. Dane te mamy od muzyków, dyrekcja nie chciała ich ujawnić prasie. Być może okazałoby się, że niegospodarnością wykazał się nie tylko poprzedni szef WOK-u?

Zwalnianie kolegów z pewnością nie jest łatwe, ale kierownictwo wierzy, że robi to dla uratowania placówki. Z poufnych rozmów z byłymi pracownikami wiemy, że jeśli waltornista kiksuje raz za razem, to i koncertmistrz nie uratuje sytuacji. Jak mówią, w orkiestrze jest sporo dobrych muzyków, ale także wielu takich, którzy nie są w formie.

Jacek Laszczkowski mówi, że poziom WOK-u zaczął się obniżać, gdy zabrakło opieki reżyserskiej Ryszarda Peryta. Niektóre opery – wystawiane raz w roku podczas Festiwalu Mozartowskiego – grane były zaledwie po jednej próbie. Na Zachodzie szlifuje się taki utwór trzy tygodnie. Zespół WOK-u ćwiczył intensywnie przed pierwszym czy drugim festiwalem, a z każdym rokiem coraz mniej.

 

Z ukrytej kamery

– Chcemy utrzymać barokowo-klasyczny profil, mając do dyspozycji unikatowy zespół muzyki dawnej – mówi Jacek Laszczkowski. – Będziemy kontynuować repertuar do końca XIX w., bo do tego czasu grano na instrumentach dawnych. To nas czyni elitarną placówką Europy. Rezygnujemy z Sinfonietty, by poszerzyć skład MACV i godziwie płacić jej muzykom, którzy ukończyli dodatkowe kursy mistrzowskie.

Kierownictwo utrzymuje, że zwolnienie 149 pracowników pozwoli płacić reszcie na poziomie – tak, by artyści nie musieli dorabiać w innych instytucjach, co jest dziś nagminne. Zadowolenie widza jest dla Jacka Laszczkowskiego kwestią nadrzędną. A dziś zdarza się, że WOK nie jest w stanie na operę Mozarta sprzedać więcej niż 50 biletów na 150-osobową salę. Tymczasem Opera Narodowa sprzedaje 1840 biletów na sześć spektakli.

Warszawska Opera Kameralna podlega pod Samorząd Mazowiecki
i marszałka Adama Struzika. Minister Piotr Gliński
zadeklarował dodatkowe wsparcie placówki kwotą 4,5 mln zł

Restrukturyzacja, jak wierzą Alicja Węgorzewska i Jacek Laszczkowski, podźwignie WOK i pozwoli realizować ambitne plany: podnieść oglądalność spektakli o 50 proc. w ciągu roku. Mają być produkcje dla dzieci i młodzieży – szefostwo planuje wystawienie marionetkowej wersji „Uprowadzenia z seraju”. Trwają rozmowy z zaproszonymi do współpracy dyrygentami: Thomas Hengelbrock i Sergio Azzolini będą realizować cykle Monteverdiego czy opery Vivaldiego. Renomowany Alessandro de Marchi zgodził się nawet tym razem poprowadzić orkiestrę za niższą stawkę. Ale czy WOK może liczyć na takie preferencje w nieskończoność? Sceptyków może uspokoić fakt, że dotychczasowi dyrygenci WOK-u będą z nią współpracować na zasadach wolnorynkowych, a jedynym zatrudnionym na etacie będzie szef orkiestry.

Muzycy pikietujący pod Warszawską Operą Kameralną w trakcie konferencji prasowej zaczepiali wychodzących dziennikarzy. Wypytując o ich opinie, nagrywali ich z ukrytej kamery. Sporo w placówce osobistych animozji i retorycznej walki na argumenty: „to my chcemy uzdrowić WOK, a oni nam przeszkadzają”.

Zwalniani muzycy twierdzą, że wygrają sprawę przed sądem pracy. Pytają, jak WOK ma zamiar udźwignąć milionowe odszkodowania dla nich. Ironizują, że Alicja Węgorzewska jest „pieszczochą marszałka Struzika”. A kształt artystyczny instytucji? Czy to na pewno jest najważniejsza kwestia?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter