28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rodzice na scenie

Ocena: 0
4103
Na co dzień są gospodyniami domowymi, przedsiębiorcami, urzędnikami. Po pracy, jako aktorzy Teatru Biedronka, wcielają się w królewny, krasnoludki i smoki.
Przedstawienie „Legenda o Smoku Wawelskim”,
14 lutego, godz. 12.00, Szkoła „Strumienie”, ul. 3 Maja 129, Józefów

W piątkowy wieczór do Szkoły „Strumienie” Stowarzyszenia Sternik w podwarszawskim Józefowie powoli zjeżdżają się aktorzy. Próba miała się zacząć o 20.30, ale połowa zespołu zjawia się dopiero przed 22. Dla rodziców kilkorga dzieci wieczorne wyjście z domu to spore wyzwanie.

– Miło jest, gdy małżeństwa występują razem, w parze – mówi Anna Murawska, twórczyni Teatru Biedronka i autorka scenariuszy. – Ale nawet jeśli uda się zagrać tylko jednemu z małżonków, to drugie angażuje się w przygotowanie kostiumu; dzieci też pomagają. Po zakończonym spektaklu, kiedy aktorzy kłaniają się publiczności, nie przedstawiamy się z imienia i nazwiska, ale jako rodzice na przykład Kasi, Zosi i Jasia. Dzieci zawsze czekają, żeby wymienić ich imiona.

W repertuarze teatru znalazły się już „Śpiąca Królewna”, „Kopciuszek”, „Królewna Śnieżka” i „Brzydkie Kaczątko”, a najnowszy spektakl to „Legenda o Smoku Wawelskim”.

– Żony własnoręcznie szyły stroje: krakowskie kubraki z cekinami i czapki z pawimi piórami, a mężowie przez pół nocy budowali w szkolnej auli makietę Wawelu ze starych rusztowań – mówi Wojciech Popiela, odpowiedzialny za technikę sceniczną i logistykę. Przy okazji wspólnej pracy nawiązywały się przyjaźnie. – Kiedy zaczynaliśmy naszą działalność dwa i pół roku temu, zespół liczył tylko piętnaście osób, a w najnowszym spektaklu jest zaangażowanych prawie sto: dorośli, dziewczynki w roli krakowianek, gimnazjaliści tańczący krakowiaka, zespół muzyczny i obsługa techniczna – wylicza Anna Murawska.

Na grudniową premierę przybyło aż dziewięciuset widzów. Pozostali mają szansę zobaczyć powtórkę 14 lutego. Wstęp jest wolny, a przy okazji przedstawienia zbierane są datki na sprzęt nagłaśniający do szkolnej auli. – Nasze sztuki mają dwie „warstwy”: dzieci śmieją się w jednych miejscach, a dorośli w innych, dlatego wszyscy mają świetną zabawę – zachęca Paweł Kurpiewski, odpowiedzialny za przygotowanie tancerzy.

Dzieci bardzo przeżywają każde przedstawienie. – Nasz trzyletni synek po spektaklu prawie przez miesiąc w wieczornej modlitwie codziennie dziękował za smoka – uśmiecha się Agata Jabłońska, grająca jedną z krakowianek. Jej mąż czuwa nad stroną techniczną: montuje filmy i nagrania. – Nasze dzieci wciąż domagają się, żeby puszczać im w samochodzie płytę ze ścieżką dźwiękową. Znają już tekst na pamięć, czasem nieoczekiwanie zaczynają recytować całe fragmenty sztuki – dodaje mama.

Barbara Bączkiewicz do dziś wspomina reakcję swojej dziewięcioletniej córki po spektaklu „Brzydkie Kaczątko”. – Graliśmy wtedy z mężem kurę i koguta, którzy bezpardonowo naigrawali się z kaczątka. Córka była oburzona: „Mamo, ale się za ciebie wstydziłam! Jak mogliście tak traktować to biedne kaczątko?” – opowiada. W legendzie o smoku Barbara i Krzysztof również wcielają się w parę: tym razem króla i królową. – To dla nas o tyle łatwe, że nawet nie musimy specjalnie grać: pewna czułość, spojrzenie, duma z małżonka są czymś naturalnym – zauważają. Wspólny udział w próbach jeszcze bardziej zbliża ich do siebie. – Tu nareszcie mamy czas, żeby naprawdę się ze sobą spotkać. Gdyby nie dzisiejsza próba, pewnie bylibyśmy zbyt zmęczeni, żeby spędzić wieczór przy herbacie i rozmowie. A tak zmotywowaliśmy się do przyjścia i wspólnie się tym cieszymy – podkreślają.

Większość rodziców nie miała wcześniej żadnych doświadczeń aktorskich. Wyjątkiem jest Jakub Sewerynik, który jednocześnie gra smoka i reżyseruje przedstawienie. Choć zdobył wykształcenie w szkole teatralnej, wykonuje zawód prawnika. – Jestem naprawdę zadowolony z poziomu sztuki – zaznacza. – Chciałbym, żeby teatr był właśnie taki: chodzi o przyjemność z grania, nawiązywanie relacji, nabranie dystansu do siebie.

Tworzenie przedstawień to dla rodziców nie tylko zabawa, ale przede wszystkim misja. – W teatrach warszawskich trudno znaleźć bajkę, którą chcielibyśmy pokazać dzieciom, nie wstydząc się. Często trafia się na spektakle niemądre, obsceniczne albo bez żadnych wartości – tłumaczy Anna Murawska. Napisane przez nią rymowane dialogi, oparte na znanych bajkach, w lekkiej formie mówią o miłości rodzinnej, wierze, patriotyzmie.

– W spektaklu „Brzydkie kaczątko” próbowałam odnieść się do współczesnej rzeczywistości: kaczątko, jako piąte dziecko, zostało odrzucone przez mieszkańców podwórka, którzy krzyczą do jego mamy: „Mało piskląt na tym świecie? Po co ci to piąte dziecię?” – relacjonuje Anna Murawska. – W kolejnej scenie kaczątko widzi kilka par łabędzi tańczących walca i zastanawia się, dlaczego ich taniec jest taki piękny. Żaba wyjaśnia mu, że łabędzie są najwierniejszymi ptakami i zawsze kochają swoich małżonków do końca życia, dlatego tak pięknie ze sobą tańczą. Ludzie na widowni, słysząc to, ocierali łzy.

Hanna Dębska
fot. Dariusz Dąbrowski
Idziemy nr 7 (490), 15 lutego 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter