Usunięcie tych postaci z wystawy głównej odebrałem jako brutalny zamach na narodową pamięć. - mówi dr. Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, w rozmowie z Ireną Świerdzewską
fot. Mikołaj Bujak IPNJak Pan Prezes przyjął wiadomość o usunięciu z wystawy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku wizerunków św. Maksymiliana Kolbego, bł. rodziny Ulmów czy rtm. Witolda Pileckiego?
Mówimy o Muzeum II Wojny Światowej, które powstało w Polsce, tak tragicznie doświadczonej niemiecką okupacją. Nie wyobrażam sobie, by w tak ważnym dla polskiej historii miejscu na ponad 5 tys. mkw. zabrakło św. o. Maksymiliana Kolbego, bł. rodziny Ulmów z Markowej czy bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego. Usunięcie tych postaci z wystawy głównej odebrałem jako brutalny zamach na narodową pamięć. I jak pokazują wydarzenia ostatnich dni, w taki sam sposób odebrała to znaczna część społeczeństwa, dla której uniwersalne wartości są święte.
Usunięte postaci to osoby wyniesione na ołtarze, lekturą rtm. Witolda Pileckiego było „O naśladowaniu Chrystusa”. Czy to więc zapowiadane „opiłowywanie” katolików?
Tak to oceniam. Jako próbę, bardzo nieudolną i niezgrabną, wygumkowania z narracji historycznej postaci głęboko osadzonych w wierze katolickiej. Postaci, które poprzez swoje czyny uosabiają miłosierdzie i poświęcenie. Dla niektórych środowisk takie postawy są – jak widać – trudne do zaakceptowania.
Można mówić o braku fachowości obecnej ekipy zarządzającej placówką czy o zamierzonych działaniach?
Działania panów Rafała Wnuka i Janusza Marszalca to próba cenzurowania polskiej historii. Obecnemu kierownictwu muzeum brakuje nie tylko fachowości i zwykłych umiejętności menedżerskich, im brakuje przede wszystkim pomysłu na budowanie rzetelnej, opartej na wynikach badań naukowych narracji dotyczącej II wojny światowej. W ich działania wkradła się polityka, od której historycy i muzealnicy powinni stronić.
Czy istnieją mechanizmy zobowiązujące naukowca do trzymania się prawdy historycznej?
Podstawowym mechanizmem jest przyzwoitość. Bycie historykiem to zobowiązanie do mówienia prawdy, analizy i konfrontowania źródeł oraz publikowanie prac opartych na wynikach rzetelnych badań naukowych. Tej przyzwoitości nie ma w sobie obecne kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej.
Dyrekcja muzeum zapowiada dalsze zmiany, np. w sekcji System obozów koncentracyjnych. Czy tak jak w pierwotnej wersji będzie można obok miejsca upamiętnienia martyrologii polskiego duchowieństwa zobaczyć prezentację obozowych
burdeli?
Nie znam planów nowej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej, ponieważ nie zostały one nigdzie zaprezentowane. Jedyne, o czym mówi kierownictwo muzeum, to powrót do „antropologicznego charakteru wystawy”, a więc formatu, który zastałem w 2017 r., obejmując funkcję dyrektora tej placówki. Po tym, co wydarzyło się pod koniec czerwca, mogę zakładać, że w zaciszach swoich gabinetów są w stanie stworzyć najbardziej kuriozalne i przerażające pomysły dotyczące zmian w wystawie stałej. Będziemy się temu bacznie przyglądać i zdecydowanie reagować, tak jak w przypadku usunięcia rodziny Ulmów, o. Kolbego czy rtm. Pileckiego.