Napisała tylko ok. 350 wierszy, zapewniły jej one w 1996 r. literacką Nagrodę Nobla - 1 lutego przypada 7. rocznica śmierci Wisławy Szymborskiej. Krakowskie Forum Kultury i Fundacja Wisławy Szymborskiej organizują cykl wydarzeń "Portrety z pamięci" poświęconych poetce.
Czesław Miłosz mówił, że Szymborska w poezji przemawiała "chowając swoje prywatne sprawy dla siebie, poruszając się w pewnej od nas odległości, ale zarazem odwołując się do tego, co każdy zna z własnego życia".
Zadebiutowała w marcu 1945 r. wierszem "Szukam słowa", opublikowanym w dodatku "Dziennika Polskiego" pt. "Walka". Jej pierwszy tomik wierszy to "Dlatego żyjemy" (1952). Wydane w czasach apogeum stalinizmu wiersze noszą piętno swej epoki. Po latach Szymborska tłumaczyła się z akcentów socrealistycznych w swoich wczesnych wierszach mówiąc, że w tamtym okresie sympatyzowała z ustrojem, bo "kochała ludzkość w całości, by po latach docenić wartość kochania poszczególnych jednostek".
Już w wydanym w roku 1957 r. tomie "Wołanie do Yeti" widać charakterystyczne cechy poetyki Szymborskiej - aforystyczność i stosowanie paradoksu jako podstawowej figury retorycznej. Kolejne tomy jej wierszy to: "Sól" (1962), "Sto pociech" (1967), "Wszelki wypadek" (1972), "Wielka liczba" (1976), "Ludzie na moście" (1986), "Koniec i początek" (1993), "Chwila" (2002), "Dwukropek" (2005) i "Tutaj" (2008). Szymborska opublikowała zaledwie ok. 350 wierszy. Jej utwory zostały przetłumaczone na ponad 40 języków.
W 1996 r. Szymborska odebrała literacką Nagrodę Nobla "za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości", co Stanisław Lem skomentował: "Wiśce się ten Nobel po prostu należał". Konieczność wystąpień publicznych i popularność związana z Noblem okazała się tak ciężka do zniesienia, że przyjaciele Szymborskiej dzielili jej życie na dwa etapy: przed i po "tragedii sztokholmskiej". "Zniosła to z godnością" - podsumował przyjaciel poetki Jerzy Illg.
Szymborska była wirtuozem słowa - podkreślają krytycy literaccy. Zwięzłość i trafność jej obrazowania poetyckiego sprawiła, że wiersze noblistki należą do najpowszechniej znanych i najczęściej cytowanych; niektóre z nich trafiły do języka potocznego. Najpopularniejszym chyba wierszem Szymborskiej, który zrósł się z polszczyzną i cytowany jest czasami bez świadomości, że to poezja noblistki, jest utwór "Nic dwa razy": "Nic dwa razy się nie zdarza/ i nie zdarzy. Z tej przyczyny/ zrodziliśmy się bez wprawy/ i pomrzemy bez rutyny (...)". Bardzo popularny jest też wiersz "Kot w pustym mieszkaniu", w którym Szymborska, miłośniczka kotów, pisała po śmierci swego wieloletniego partnera i przyjaciela Kornela Filipowicza: "Umrzeć – tego nie robi się kotu. / Bo co ma począć kot /w pustym mieszkaniu (...)". W programie szkoły podstawowej przez wiele lat był wiersz "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej", z którego pochodzi inny niezwykle popularny cytat: "Tyle wiemy o sobie, / ile nas sprawdzono".
Sekretarz, który pojawił się w życiu poetki po otrzymaniu Nobla, Michał Rusinek, pracując nad przekładem "Piotrusia Pana" odkrył, że Szymborska jest właśnie kimś takim, tylko w wersji żeńskiej - nie zamierzała dostosować swojego życia do oczekiwań innych. W ciągu wielu lat współpracy poznał różne jej dziwactwa i osobliwości. Poetka bardzo była przywiązana do przedmiotów codziennego użytku, a im bardziej były kiczowate tym lepiej. Rusinek z sentymentem wspomina zwłaszcza "ohydny chiński termos", z którym zawsze podróżowała. Także w niezwykle eleganckiej restauracji hotelowej w Sztokholmie prosiła co wieczór kelnera, żeby napełnił go wrzątkiem, co ten przyjmował ze źle maskowanym obrzydzeniem.
Jako sekretarz Rusinek musiał się przyzwyczaić, że jego "szefowa" - jak o niej czasem pisał - pali jak smok. Poetka nawet tłumaczyła się przed nim z nałogu - twierdziła, że palenie jest jej potrzebne do pisania wierszy. Jeśli chodzi o komputery, to noblistka opanowała tylko dwa przyciski "page up" i "page down". Do telefonu komórkowego podchodziła z jeszcze większym uprzedzeniem uważając, że przedmiot ten ma za dużo przycisków. Nieufna wobec nowinek technologicznych poetka nie odrzucała jednak wszystkich zdobyczy współczesności - rozsmakowała się w fast-foodach. Jednym z jej ulubionych dań były hot wings z KFC - zamawiała duży kubełek, a potem odsmażała sobie po kilka sztuk na obiad. KFC chciało nawet uhonorować noblistkę darmowymi dostawami, ale Szymborska grzecznie odmówiła.
W literackich kręgach Krakowa plotkowano o tajemniczej sympatii, jaka połączyła noblistkę z championem boksu Andrzejem Gołotą. Jak wspomina Rusinek przypadek sprawił, że pewnego dnia Szymborska i Gołota jedli w tej samej warszawskiej restauracji. Postawny bokser, zdobywca brązowego medalu na olimpiadzie w Seulu, wzbudził sensację, otaczała go chmara fotoreporterów, natomiast na skromną starszą panią - Wisławę Szymborską - nikt nie zwracał uwagi. Dało sposobność przyjacielowi noblistki Bronisławowi Majowi - poecie słynącemu z poczucia humoru - do wygłoszenia żartu o ewentualnym związku poetki i boksera. Żart był powtarzany i zaczął żyć własnym życiem. Znajomi zaczęli ofiarowywać Wisławie Szymborskiej oprawione portrety championa boksu, po kolejnej przegranej walce Gołoty noblistka odbierała serie telefonów pełnych wyrazów współczucia od znajomych zatroskanych, jak też przyjęła ten cios.
Ważną cechą poezji Szymborskiej była lapidarność - umiejętność zawarcia w kilku słowach treści, dla których inni poeci szukaliby formy długiego poematu: "Wolę siebie lubiącą ludzi/ niż siebie kochającą ludzkość" (...) "Wolę kraje podbite niż podbijające" - pisała w wierszu "Możliwości".
Inne oblicze poetyckiego talentu Szymborskiej objawiło się czytelnikom tomiku "Rymowanki dla dużych dzieci", zbierającego owoce ulubionych przez poetkę zabaw konwencjami i słowami. Szymborska kochała formę limeryku i z lubością limeryki pisywała, zwłaszcza podczas długich podróży: "Na przedmieściach żył Singapuru / pewien słynny z przemówień guru. / Lecz raz wyznał mi z płaczem: / mam kłopoty z wołaczem / i do szczura wciąż mówię +szczuru+!". Moskaliki natomiast to parodystyczne przeróbki zwrotki z utworu Rajnolda Suchodolskiego "Kto powiedział, że Moskale są to bracia nas, Lechitów, temu pierwszy w łeb wypalę przed kościołem karmelitów!", co posłużyło poetce za kanwę całej serii parodystycznych wierszyków. Oto przykłady: "Kto powiedział, że Łotysze / używają ludzkiej mowy, / z listy zdrowych go wypiszę/pod murami Częstochowy", czy też: "Kto powiedział, że Japońce / rozmawiają przy herbacie, / temu utnę wszystkie końce/w szczebrzeszyńskiej kolegiacie".
Szymborska lubiła oswajać tematy ciężkie i mroczne ironią, stylizacją. O własnej śmierci napisała żartobliwe epitafium pt. "Nagrobek" (tomik "Sól", 1962): "Tu leży staroświecka jak przecinek / autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek / raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup / nie należał do żadnej z literackich grup. / Ale też nic lepszego nie ma na mogile / oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy. / Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy / i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę".
Przyjaciele Szymborskiej, Elżbieta i Jan Pindlowie wspominali, że już na kilka lat przed śmiercią poetka wiedziała, że ma tętniaka aorty, ale nie chciała operacji. W listopadzie 2011 r. trafiła jednak do szpitala. Nie chciała rozmawiać o swojej chorobie, marzyła, żeby wrócić do domu, uporządkować papiery. Ostatnim tekścikiem, jaki napisała, była notka na skrzydełku książki "Osobliwy gość" tomu makabresek Edwarda Goreya: "Bywają ludzie nałogowo ponurzy. Dzięki Goreyowi trafiają na odwyk". Ostatni żartobliwy czterowiersz, jaki poetka ułożyła, odnosił się do jej stanu po operacji: "Holendrzy to mądra nacja / bo wiedzą, co trzeba robić, / kiedy ustaje naturalna oddychacja"
Wisława Szymborska zmarła 1 lutego 2012 r., w domu, we śnie. W ciągu siedmiu lat, jakie minęły od jej śmierci, wiedza czytelników o prywatnym życiu poetki, tak starannie przez nią chronionym, znacznie się powiększyła. W 2016 roku ukazała się jej korespondencja z ukochanym - pisarzem Kornelem Filipowiczem. "Byliśmy ze sobą 23 lata. Cudowny człowiek, świetny pisarz. Nie mieszkaliśmy razem, nie przeszkadzaliśmy sobie. Byliśmy końmi, które cwałują obok siebie" - wspominała Filipowicza poetka. W ostatnim roku w tomie "Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie" ukazały się listy Szymborskiej i Herberta. "Gdyby to ode mnie zależało, to Ty byś teraz męczył się nad przemówieniem..." - pisała Szymborska do przyjaciela po otrzymaniu Nagrody Nobla.
W ostatnim roku nazwisko polskiej noblistki zostało uwiecznione w zoologii. Cyrea szymborska jest otwornicą i żyje na francuskim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Otwornice to pierwotniaki żyjące w morzach. Mają wapienne skorupki - to właśnie ze skorupek prehistorycznych otwornic zbudowane są pokłady kredy, wapieni i marmurów. Szymborska poświęciła otwornicom wiersz, który ukazał się w tomiku "Tutaj" wydanym w 2009 r., w którym pisała: "No cóż, na przykład takie otwornice. / Żyły tutaj, bo były, a były, bo żyły. (...) I oto mam przed sobą / dwa widoki w jednym: / żałosne cmentarzysko / wiecznych odpoczywań, / czyli / zachwycające, wyłonione z morza, / lazurowego morza białe skały, / skały, które tu są, ponieważ są".
W siódmą rocznicę śmierci poetki Krakowskie Forum Kultury i Fundacja Wisławy Szymborskiej zapraszają na cykl wydarzeń jej poświęconych "Portrety z pamięci". W piątek 1 lutego, w Krakowskim Forum Kultury, odbędzie się wernisaż wystawy fotografii: "Portrety z pamięci. Literackie przyjaźnie Wisławy Szymborskiej". Będzie tam można zobaczyć zdjęcia poetki z przyjaciółmi m.in. Czesławem Miłoszem, Władysławem Broniewskim, Anną Kamieńską, Sławomirem Mrożkiem i wieloma innymi. Zostaną zaprezentowane fotografie z bardziej i mniej oficjalnych spotkań, wyjazdów, wycieczek, a także pamiątki z prywatnego archiwum poetki.
2 lutego, także w Krakowskim Forum Kultury odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego o Wisławie Szymborskiej "Napisane życie" w reżyserii Marty Węgiel, skonstruowanego z z archiwalnych nagrań telewizyjnych, w których o swoim życiu i twórczości mówi sama poetka, i bliskie jej osoby - współpracownicy, przyjaciele, wydawcy. 3 lutego w krakowskiej Pracowni pod Baranami odbędzie się wieczór poetycki, w którym wezmą udział laureaci Nagrody im. Wisławy Szymborskiej - Krystyna Dąbrowska, Julia Fiedorczuk, Roman Honet, Łukasz Jarosz, Jakub Kornhauser, Jacek Podsiadło i Marcin Sendecki. Podczas spotkania przeczytają swoje ulubione wiersze patronki nagrody, a także zaprezentują własną twórczość.