19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Śpiewa głównie po polsku

Ocena: 4.6
2916

Pobyt w Stanach rozpoczął w klubach polonijnych w New Jersey i Nowym Jorku, gdzie witał recitalami rok 1975. – Mam dużo szczęścia w życiu, bo pojechałem przecież w nieznane. Tak jakby prowadził mnie i chronił sam archanioł. Spotkałem fantastycznych ludzi, z którymi przyjaźniłem się przez długi czas, a śpiewać zacząłem już po trzech tygodniach pobytu w Nowym Jorku – opowiada Stan Borys.
Nie był kimś anonimowym, emigracja przyjmowała go jako gwiazdę z Polski. Otworzyły się nowe możliwości, spotkał się ze wszystkim, czego chciał się uczyć: sceną musicalową, filmem, teatrem, muzyką. Miał swoje radio, swój program radiowy w rozgłośniach polskojęzycznych, który rozpoczął w 1980 r. w Chicago. Stacja istniała pięć lat.

Pierwsze nagrania zrealizował w 1979 r. w studiach Odyssey, Family Trees i Strange Romance, współpracując z różnymi zespołami. Za oceanem sprawdził się też jako reżyser, oczywiście w sztukach promujących polskich poetów i pisarzy. – Spotkałem fantastycznego człowieka, którego uważam do tej pory za swojego mentora. Tymoteusz Karpowicz to poeta, który w Polsce pisał również sztuki teatralne, a w Chicago na uniwersytecie był profesorem na wydziale slawistyki. Stworzył The Norwid Society, towarzystwo norwidowskie, które tłumaczyło i wydawało poezje Norwida oraz kultywowało jego pamięć – opowiada Stan Borys.

W 1983 r. reżyserował i grał główną rolę w sztuce Tymoteusza Karpowicza opartej na życiu i twórczości Norwida. Spektakl przygotowany był pod patronatem The Norwid Society przy University of Illinois w Chicago z okazji międzynarodowej konferencji poświęconej twórczości poety w setną rocznicę jego śmierci. Na konferencję przyjechało około trzystu norwidologów z całego świata, nie wypuszczono jednak z Polski czternastu zaproszonych norwidologów. Przecież był stan wojenny. W 1988 r. Stan Borys wystawił w Copernicus Center w Chicago sztukę z własną muzyką o tytule „Piszę pamiętnik artysty – hańba temu, kto o tym źle myśli!”.

Na przyjazd do Polski zdecydował się dopiero po przemianach ustrojowych w 1991 r. Wystąpił wówczas z recitalem „Anna ‘91” na Festiwalu w Opolu oraz w koncercie „Trzy dekady polskiego rocka” w Sopocie. – Pierwsze zetknięcie z polską demokracją nie było łatwe. Widziałem, że to, co dzieje się w Polsce, to raczej samowola niż wolność – ocenia dziś.

 

Chrońmy, co nasze

Na stałe ściągnął do Polski w 2005 r. i osiedlił się w podwarszawskich Łomiankach. Życie osobiste bardzo mu się skomplikowało, ale o tym opowiada niechętnie. Jeździ wciąż do Stanów, gdzie czeka na niego wierna publiczność. Na koncerty przychodzi także młodzież, kolejne pokolenie polskich emigrantów, nawet ci, którzy już nie potrafią mówić po polsku, ale przemawia do nich polska muzyka.

– W ubiegłym roku miałem siedemnaście występów, a w tym roku – w dziewięciu miastach. Szczycę się tym, że mogę śpiewać po polsku. W Stanach bardzo dużo jest polskich szkół, utrzymuję z nimi kontakty – mówi z dumą Stan Borys. W wielu domach młodzież jest tak wychowywana, że sobota to dzień w polskiej szkole. Mają zespoły taneczne, nakładają stroje regionalne. W Nowym Jorku czy Chicago odbywają się uliczne pokazy tańców. Na Pulaski Day zamykana jest cała arteria, tak obchodzony jest dzień Kazimierza Pułaskiego, nazywanego ojcem kawalerii. Każdy tutaj wie, kto to był Pułaski. W Paso Robles w Kaliforni z kolei odbywa się trzydniowy festiwal promujący muzykę Ignacego Jana Paderewskiego. W USA ze czterdzieści miejscowości nosi nazwę „Warszawa” – opowiada Stan Borys.

– W Polsce drażni mnie amerykanizacja języka. Obce słowa, w dodatku błędnie wypowiadane, zastępują coraz częściej polskie nazwy. Język ulega zniszczeniu i zachwaszczeniu. Wcześniej niszczyły go makaronizmy i rusycyzmy – ubolewa artysta. – Podobnie rzecz ma się z brakiem promocji polskiej muzyki w mediach, w radiu słychać głównie utwory obcojęzyczne. Próbujemy z przyjaciółmi zwracać na to uwagę, żeby odwracać ten trend. Wracajmy do prawdziwego języka polskiego, chrońmy go – mówi Stan Borys.

Artysta występuje obecnie z zespołem „Imię Jego Czterdzieści i Cztery”. Jak mówi, nazwa zrodziła się podczas koncertu w Wilnie. Piosenkarz odwiedził wtedy cmentarz na Rossie i celę Konrada, gdzie był więziony Adam Mickiewicz z filomatami. Oglądał obrzędy dziadów opisywane przez wieszcza. Stąd wzięła się nazwa zespołu, promująca polską poezję i polskich romantyków. Innej nie mogło być.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter