Pieśni pasyjne z czasów średniowiecza tylko z pozoru mogą się wydawać niezrozumiałe i monotonne. Dziś muzycy i wierni w kościołach na nowo odkrywają ich wartość.
– Tradycyjne śpiewy mogą nam pomóc głębiej przeżywać Wielki Post. Dawny język jest niezwykle bogaty, daje poczucie sacrum, pięknie opisuje Mękę Pańską – mówi Barbara Bator, która wraz z mężem prowadzi Zespół Muzyki Dawnej Vox Angeli. W Wielkim Poście prowadzą warsztaty pieśni pasyjnych, śpiewane nabożeństwa Drogi Krzyżowej i tradycyjne czuwania podczas Triduum Paschalnego. – Staramy się nie tylko grać, ale też uczyć słuchaczy pieśni, bo to jedyny sposób, żeby one żyły – podkreśla pani Barbara. – Podczas prowadzonych przez nas Dróg Krzyżowych wierni mają przed sobą tekst, a melodia szybko wpada im w ucho. Chodzi o to, żeby wspólnie przeżywać te treści. To się sprawdza – widzimy, że ludzie chcą razem śpiewać, potrzebują tego.
Od bólu po jasność
Najstarsza pieśń pasyjna w języku polskim, „Jezus Chrystus, Bog Człowiek, mądrość Oćca swego”, pochodzi prawdopodobnie z XIV w. Pierwszy zaś zachowany rękopis, „O, wszego świata wsztek lud”, datowany jest na 1407 r.
– Wszystko wskazuje na to, że śpiewy pasyjne powstawały już we wcześniejszych latach, ale współcześnie nic o nich nie wiemy. Najstarsza zachowana pieśń w języku polskim, „Bogurodzica”, pochodzi z XIII w., dlatego domyślamy się, że oprócz niej funkcjonowały też śpiewy innego rodzaju, które nie zachowały się do naszych czasów – mówi ks. prof. Andrzej Filaber, znawca historii muzyki kościelnej.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 13 (599), 26 marca 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 5 kwietnia 2017 r.