Okazuje się, że w zalewie popularnego kina amerykańskiego twórczość zaliczana do nurtu „chrześcijańskiego” trzyma się mocno.
fot. RobertHacman.comSą to z reguły pozycje niskobudżetowe, rozmaitej jakości artystycznej, realizowane poza wielkimi studiami Hollywood. Dlatego ich twórcy mają kłopoty z dystrybucją w czołowych sieciach kin. Z pomocą przychodzą im jednak wierni widzowie, którzy – podobnie jak w Polsce – zapewniają tym filmom relatywnie wysoką frekwencję.
„Bóg nie umarł. Światło w ciemności” jest trzecią odsłoną dramatycznych perypetii chrześcijanina Dave’a, który teraz jako młody pastor zmaga się z otaczającymi go przeciwnikami, którzy uparcie dążą do wypchnięcia wiary z przestrzeni publicznej. Dave pełni posługę w zabytkowym kościele na terenie uniwersytetu. Świątynia zaczyna jednak przeszkadzać władzom uczelni, żądającym jej usunięcia lub przeniesienia. Rektor i dziekani namawiają nawet studentów do publicznych protestów przed kościołem.
Po przypadkowo wywołanym pożarze świątyni Dave znajduje się w dramatycznej sytuacji. Chce bowiem pozwać władze uczelni do sądu. Wreszcie kapituluje. Tak należy bowiem rozumieć jego decyzję oddania działki za darmo, przeproszenia wszystkich oraz pomysł wybudowania nowej świątyni w innym miejscu. Takie postawienie sprawy ma charakter symboliczny, przerwana zostaje bowiem ciągłość amerykańskiej tradycji wolności religijnej. Presja laicyzmu okazała tak wielka, że Dave nie miał innego wyjścia, jak zrezygnować z walki i przyjąć wizję przebaczania, ugody i tolerancji, proponowaną przez tzw. postępowy i oświecony świat mediów i uniwersytetów. Smutne, że w Ameryce tak ma wyglądać światopoglądowy dialog./mw
„Bóg nie umarł. Światło w ciemności” (God’s Not Dead. A Light in Darkness), USA, 2018. Reżyseria: Michael Mason. Wykonawcy: David A.R. White, John Corbett, Jennifer Taylor, Tatum O’Neal i inni. Dystrybucja: Monolith