Uciekali marynarze, sportowcy, piloci, uczestnicy oficjalnie organizowanych wycieczek, dyplomaci i pracownicy wywiadu, urzędów bezpieczeństwa, a nawet starsi uczniowie.

Inni postanowili zostać za granicą, gdy już się tam znaleźli. Władze traktowały to też jako ucieczki. O kulisach nie tylko tych najbardziej znanych ucieczek z PRL pisze kilkunastu autorów w wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej książce „Granica szeroko zamknięta”.
Teksty czyta się jak wciągający kryminał, choć uciekinierzy – poza wyjątkami – wcale kryminalistami nie byli. Jak choćby kapitan statku „Batory” Jan Ćwikliński, który w czasach stalinowskich dowiedział się, że grozi mu aresztowanie, i wysiadł w Londynie, prosząc o azyl, albo jak bracia Adam i Krzysztof Zielińscy, którzy do Szwecji uciekli pod naczepą TIR-a i którym poświęcono nawet film fabularny. Oczywiście dla władz PRL najgroźniejsze były ucieczki pracowników wywiadu czy dyplomacji, gdyż mogli oni przekazać na Zachód ważne dane agenturalne. W ambasadach część stanowisk – pod przykryciem funkcji dyplomatycznych, np. pierwszego czy drugiego sekretarza ambasady – zajmowali agenci wywiadu. Ciekawa lektura nie tylko dla specjalistów, ale dla wszystkich zainteresowanych najnowszą historią.
„Granica szeroko zamknięta.
Polityczne, prawne i społeczne
aspekty ucieczek z Polski Ludowej”,
IPN Szczecin 2021,
336 s.