29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zapomniany poeta

Ocena: 0
2648
Urodziłem się w Polsce, w Mazowiecku, województwa białystockiego. Jestem Polak katolik. W dzieciństwie wywieziono mię do Chin (do Mandżurii), dokąd się rodzice udali w poszukiwaniu zarobku. W roku 1913 zwiedzałem Polskę.
Poeta w Harbinie (pierwszy z prawej)

Tak pisał w 1926 r. w podaniu do rektora Uniwersytetu Warszawskiego Władysław Pelc. Miał raptem dwa lata, gdy jego rodzice zostawili Wysokie Mazowieckie i w 1908 r. wyruszyli z nim na Daleki Wschód. Nie wiedział nawet, że opuszcza ojczyznę.

„W roku 1914 wstąpiłem do szkoły rosyjskiej w Buchedu. Uczyłem się tutaj przez lat 6, z początku w szkole powszechnej, później w średniej. W roku 1920 dotarła do Buchedu wiadomość, że w największym mieście Mandżurii Północnej, w Harbinie, egzystuje polskie humanistyczne gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza, założone w roku 1917, w rocznicę śmierci wielkiego pisarza. Przy czynnym poparciu Wielebnego Księdza Władysława Ostrowskiego, założyciela i kierownika szkoły, rodzice wysłali mię tam niezwłocznie. […] Byłem świadkiem rozwoju tej jedynej w Azji polskiej średniej uczelni… Brałem udział we wszystkich organizacjach młodzieży polskiej w Azji na stanowiskach naczelnych. Od roku 1924 brałem czynny udział w życiu gimnazjum… jako nauczyciel języka polskiego na kursach i lekcjach dodatkowych. Wśród ciągłej walki o polskość i o szerzenie naszych wpływów w Azji poznałem i ukochałem bardzo język ojczysty.”

Tam w „Tygodniku Polskim” debiutował jako prozaik; po przyjeździe na studia polonistyczne do Warszawy „Rycerz Niepokalanej” wydrukował jego „Pieśń do Królowej Korony Polskiej” (1928). Takie były początki kariery zakochanego w ojczyźnie-polszczyźnie młodego człowieka, który jednak 6 godzin dziennie poświęcał na naukę chińskiego! Obserwowali go ukradkiem dwaj bracia-zakonnicy z Niepokalanowa, ojciec Alfons Kolbe i przyszły święty – o. Maksymilian. A Pelc tymczasem „dał nogę”. Uzyskał roczne stypendium Towarzystwa Polsko-Chińskiego na studia chińszczyzny w Harbinie, po czym wrócił do Polski z tamże poślubioną nauczycielką polonistką, Heleną Szantyrówną.

Już jako pracownik polskiego MSZ wraz z żoną udał się ponownie do Harbina na pierwszą misję. Wtedy poznali tam innego poetę (i pianistę), wicekonsula Stanisława Balińskiego. Pelc do poetów miał szczęście także podczas swej służby w paryskiej Ambasadzie RP. Gdy ją rozpoczął w październiku 1937 r. w Wydziale Prasowym, poznał Jerzego Paczkowskiego, czapkującego Skamandrytom, zwłaszcza Lechoniowi, i Jana Brzękowskiego z Awangardy Krakowskiej. Cóż było czynić?

Pelc miał jedno wyjście: stał się „poetą osobnym”. Nieprzypadkowo jednak właśnie oni trzej znaleźli drogę do Oficyny Nicejskiej Samuela Tyszkiewicza. Ten artysta- typograf z dniem 1 września 1939 r. rozpoczął bój o przetrwanie poezji polskiej. Wydał serię tomików, zaczynając w 1940 r. od „Barbakanu warszawskiego” Wierzyńskiego. Pośród tytułów 1942 r. był Paczkowski – i „Adwent” Pelca. Ta „osobność” w różnorodności chyba pozostała cechą serii do końca, mimo że Tyszkiewicz nie znał się na poezji.

…Gdy chwieje się nad tobą białość promienista,
przystań pokornie, zmęczoną głowę schyl,
by Mistrz, co patrzy teraz na dzieciństwo czyste,
na radość cichą z lazurowych mil,
uśmiechnął się wspomnieniem i do twojej duszy,
i dał ci łaskę zwrotu młodych lat,
byś poczuł serce jak skowronka w głuszy
i byś mógł zaśpiewać majowy magnificat:
– O umiłowane,
od konwalii białe,
od łąk zielone i wilgotne,
nadzieją niecierpliwą tkane
dzieciństwo moje niepowrotne…


Władysław Pelc Wiosna (fragment)
Bracia Paczkowscy wciągnęli Pelca do POWN (Polska Organizacja Walki o Niepodległość). Podstawą działania była „konspira”. Pelc prowadził koło „Albert” w Nicei; bracia Paczkowscy wyfrunęli na północ do męskiego pojedynku z niemieckimi rakietami V-1. Jerzy przypłacił to życiem.

Po Jałcie nie było dobrych prognoz dla Polaków. Pelcowie wybrali Paryż. Poeta przyjął ofertę francuskiego MSZ – wspomagał polskich rozbitków, uchodźców i tzw. bezpaństwowców. Tom Pelca „Lato miłościwe” (Florencja 1951) zamknął serię. Reszta jest milczeniem. Milczy w dwudziestu niskonakładowych tomikach jego poezja, przede wszystkim religijna, wydawana własnym sumptem, dla przyjaciół i znajomych.

To dzisiejszego rana było Zmartwychwstanie.
Przeszedł po świecie promienistą stopą i nie dotknął ziemi
Bóg nasz, Jezus Chrystus, który z martwych wstał.
Jeszcze się palą czeremchy jak świece
I dzwonią jeszcze kaczeńce na introibo ad Altare Dei…


Władysław Pelc Lato miłościwe (fragment)

Umierał dziesięć lat temu w polskim domu opieki pod Paryżem, wsłuchany w świeże głosy praktykantek z Instytutu Pielęgniarstwa, na jego życzenie głośno czytających „Pana Tadeusza”. Piękne, patetyczne rozstanie ze światem.

Nostalgia – słowo obce – składa się z dwóch elementów: z greckiego nostos (powrót) i algos (cierpienie). Wszędzie zdarzali się tacy, którzy tęsknili za ojczyzną. Poetom należy się osobne wśród nich miejsce, choćby z tego względu, że zostawiają po sobie ślad dla potomnych.

Wojciech J. Podgórski
Idziemy nr 38 (367), 16 września 2012 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter