Od klasycznych musicali, jak „Deszczowa piosenka”, do „Chicago” i „Tajemnic lasu” dzieli nas długa droga przemian estetycznych. „Tajemnice lasu” są mieszanką tradycyjnych bajek, od „Kopciuszka” do „Czerwonego Kapturka”, okraszoną efektownymi zdjęciami, charakteryzacją i efektami specjalnymi. W sumie tworzy to niemal makabryczny i klaustrofobiczny nastrój. Przed laty Walt Disney ekranizował „Kopciuszka” i inne baśnie z poszanowaniem litery i ducha książkowych pierwowzorów. Dziś jego następcy wpisują się coraz bardziej w modny styl stopniowania wizualnych efektów, nawet w produkcjach familijnych.
„Tajemnice lasu” są przeznaczone dla nieco starszej widowni, zapewne właśnie dlatego nie zostały zdubbingowane na polski. Trudno byłoby zresztą znaleźć polskich wykonawców oryginalnych atrakcyjnych piosenek. Twórcy nie ukrywają, że baśnie Andersena i braci Grimm zostały tu wpisane w nastrój zagrożenia, jaki kino hollywoodzkie kreuje po zamachu na Nowy Jork w 2011 roku. Piekarz i jego żona, Kopciuszek ze złotym pantofelkiem wyzwalający się spod władzy złej macochy, Roszpunka, Czerwony Kapturek uciekający przed wilkiem, książę i Czarownica wracająca do postaci normalnej kobiety – wszyscy oni plączą się po baśniowym groźnym lesie, zagrożonym zniszczeniem przez olbrzymią wiedźmę Lady Giant. Pomimo względnie pozytywnego zakończenia widzowie pozostają pod wrażeniem zagrożenia. Tradycyjna mitologia amerykańskiego kina została tu zdecydowanie rozmyta.
„Tajemnice lasu” („Into the Woods”), USA, 2014. Reżyseria – Rob Marshall. Wykonawcy: Emily Blunt, Meryl Streep, Anna Kendrick, James Corden, Chris Pine, Johny Depp i inni. Dystrybucja – Walt Disney Company
Mirosław Winiarczyk |