„Jak być rękami i nogami Jezusa?” – pyta w podtytule swojej książki Nick Vujicic, który urodził się bez kończyn. Skoro Bóg może się posłużyć nim, „to z pewnością może posłużyć się każdym ochoczym sercem” – pisze znany ewangelizator.
Nawiązuje przy tym do słów św. Teresy z Avili, która mówiła, że „Chrystus nie ma innego ciała niż twoje. Nie ma rąk, tylko twoje. Nie ma nóg, tylko twoje”. To nogi, na których On chodzi, by czynić dobro, i ręce, którymi błogosławi.
Kiedy Nick Vujicic – urodzony w Nowej Zelandii syn serbskich migrantów – usłyszał, że ma być ewangelizatorem, był zaskoczony. Czuł jednak pragnienie, by mówić o tym, że Jezus chce zamieszkać w sercu każdego człowieka. To przeświadczenie wydobyło go z młodzieńczego kryzysu wiary, depresji i próby samobójczej. W swojej niepełnosprawności dostrzegł Boży plan, i go realizuje.
Nie od razu ewangelizował. Początkowo świadectwa, które dawał, osadzone były w „świeckim nurcie” – mówił o życiu, miłości, nadziei, po temacie religii się tylko prześlizgiwał. To ludzie zaczęli go dopytywać o kwestię wiary. Potem w szkole, którą ukończył, poprowadził jako wolontariusz kilka lekcji religii, zaczął pisywać do newslettera, wreszcie założył swoją stronę internetową. Odtąd zaczął być zapraszany: do kościołów, klubów biblijnych, organizacji młodzieżowych. Wreszcie pierwsze zaproszenie zagraniczne… aż do RPA!
Nie od razu Nick został mówcą, nie zawsze też, gdy niósł swoją posługę, wszystko szło gładko. Wspomina, jak podczas pewnego spotkania część chętnych – ze względów bezpieczeństwa – nie została na nie wpuszczona. Wtedy zamarzył mu się namiot na 8 tys. osób. Gdy zgłosił się do zaprzyjaźnionej firmy, okazało się, że ta wysłała niedawno dokładnie taki namiot do Afryki. Namiot udało mu się zdobyć dzięki wielu ludziom dobrej woli.
Pismo Święte to głównie opowieści i świadectwa, Nick robi to samo: trzeba dzielić się wiarą i być przy tym autentycznym. Jego motto brzmi: „Nie chodzi o to, żeby nagle wszyscy stali się chrześcijanami. Chodzi o wypełnienie woli Ojca, który chce, by cały świat Go poznał”. Na potwierdzenie przytacza rozmowę z ateistą w Chinach czy przykład niewierzącego kuzyna. Podkreśla, że nie jest od nawracania, ale od kochania i mówienia o Bogu, kiedy On tego chce.
Nick lubi cytować św. Piotra: że przywódcy Kościoła powinni być jak „żywe przykłady dla stada”. Odwołuje się też do definicji duchowego przewodnika autorstwa C.S. Lewisa: „Traktujcie mnie jak pacjenta, z którym leżycie w jednym szpitalu, a który trafił tam nieco wcześniej, dzięki czemu może udzielać rad nowo przyjętym”. Po lekturze „Ewangelii bez granic” chce się takim być. A przede wszystkim chce się żyć, mimo ułomności, które przecież nosi w sobie każdy z nas.
Patronat medialny nad wydaniem sprawuje tygodnik „Idziemy”.
Nick Vujicic, „Ewangelia bez granic”, Aetos, Wrocław 2018, 303 s.