Pierwsze czytanie z Księgi proroka Jeremiasza zawiera ostrzeżenie wobec pasterzy, którzy nie realizują swojej misji.
Jednocześnie Jeremiasz zapowiada, że w pełni pasterzem ludu wybranego będzie sam Bóg. Nie ma drugiego tak tragicznego proroka jak Jeremiasz. Zapowiadał zgubę Judy, został odrzucony i dopiero po latach swoiście zrehabilitowany. Dlatego w późniejszych czasach historii zbawienia przykładano dużą wagę do jego pouczeń. Niewiernym pasterzom prorok wyrzuca lekceważenie słowa Bożego i zgubne próby uratowania Królestwa Południowego przez wchodzenie w alianse z Egiptem. W domyśle chodzi o elitę na czele z królem Sedecjaszem. Dla nas jest to metafora każdego, kto zdradza Boga i Jego mądrość wyrażoną w przykazaniach i błogosławieństwach. Słowom „biada” towarzyszy przesłanie nadziei. Bóg da Dawidowi Odrośl sprawiedliwą.
Oddalenie od Boga, które rodzi się z niewierności (jeżeli chodzi o lud wybrany) albo jest kwestią surowej interpretacji Prawa (jeżeli chodzi o pogan), staje się nieaktualne w Jezusie Chrystusie. Paweł Apostoł w Liście do Efezjan pisze do nas o misterium Chrystusa. Tajemnica objawiona w Synu Bożym znajduje swój szczególny wyraz w jednoczącej sile osoby Chrystusa. Dzięki Niemu Żydzi i poganie stają się braćmi. Doświadczają tego Efezjanie, do których pisze Paweł. Powinno to stawać się doświadczeniem wszystkich chrześcijan.
W dzisiejszej ewangelii widzimy Pasterza, który był zapowiedziany przez Jeremiasza. Pasterza, który bez odpoczynku – można powiedzieć 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – działa, nauczając lud i prowadząc go do jedności. Jezus wykazuje troskę o swoich uczniów. Zauważa ich zmęczenie i zachęca do odpoczynku. Troszczy się. Sam natomiast podejmuje trud. W ten sposób nie ustaje wspólny wysiłek Jezusa i uczniów, który prowadzi do rozszerzenia królestwa Bożego na ziemi. Widzimy, że w tym wysiłku prawdziwie Pasterzem jest sam Jezus. Bóg nie odpoczywa od pracy – troski o swoje dzieci. Podejmuje działanie z miłością i wielką delikatnością. Wzrusza się naszymi potrzebami. Chce, abyśmy spostrzegli tę Jego cechę.
Czasami boimy się o swoje siły i samopoczucie, kiedy staje przed nami wyzwanie. Możemy spojrzeć wtedy na Jezusa, który – tak jak w dzisiejszej ewangelii – wychodzi, aby zająć się nami. Potrzebuje naszych serc i naszych rąk do współpracy. W ten sposób coraz bardziej stajemy się braćmi – Jezusa i siebie nawzajem.