Losy Jana Chrzciciela pokazują, że w wymiarze ludzkim jesteśmy współzależni od siebie i jakakolwiek decyzja ma swoje dalekosiężne skutki. Wydawałoby się, że jego śmierć jest bezsensowna, ale podobnie do efektów misji prorockiej Jeremiasza ofiara Jana Chrzciciela zaowocowała w następnych latach.
Fot. wikipedia.org/Caravaggio - Ścięcie św. Jana Chrzciciela komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: Klementyna Pawłowicz-Kot
Pierwsze czytanie: Jr 26, 11-16.24
Bezpośrednim powodem wystąpienia Jeremiasza był kryzys religijny, który zapanował po śmierci króla Jozjasza i deportacji jego syna, Joachaza. Główną myślą mowy prorockiej jest posłuszeństwo Prawu jako niezbędnego warunku skutecznej opieki nad narodem. W przeciwnym wypadku Jerozolimę spotka taki sam los, jaki spotkał miasto Szilo zniszczone w okresie wojen z Filistynami. Miejscem wystąpienia Jeremiasza był dziedziniec świątynny, gdzie zebrały się tłumy pielgrzymów i mieszkańców w dzień świąteczny.
Niezniszczalność świątyni i Jerozolimy była oczywista dla każdego Izraelity. Proroctwa zapowiadające zniszczenie miasta budziły powszechne oburzenie i uważane były za bluźnierstwo, za które groziła kara śmierci.
Dzisiejszy fragment księgi jest mową obronną Jeremiasza. Prorok powołuje się na Boże posłannictwo, które stara się wypełnić do końca. Przypomina o możliwości zmiany wyroku Jahwe z chwilą zmiany postępowania całego ludu. Swój los pozostawia w rękach sędziów, odwołując się do ich sprawiedliwości.
18 lat służby dla Boga zaowocowało dojrzałą postawą proroka. Wielkie wrażenie na ówczesnych decydentach musiały wywołać słowa pełne autentyzmu, powagi i siły, skoro odstąpili od wykonania wyroku. Główną podstawą uniewinnienia był jednak fakt, że Jeremiasz przemawiał w imieniu Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 69, 15-16.30-31.33-34
Życie ma wiele smaków. Wczorajsza słodycz dzisiaj zamienia się w trudną do przełknięcia gorycz. W tej zmienności można doszukać się pewnego rodzaju stałości i „odciąć” się od poszukiwania szczęścia w codziennych zdarzeniach. Przejść przez życie, trzymając Boga za rękę, to misja godna człowieka.
Ewangelia: Mt 14, 1-12
Jan Chrzciciel, starszy o kilka miesięcy od Jezusa, szedł przed swoim Panem, przygotowując Izrael na przyjście oczekiwanego Mesjasza. Od niego rozpoczyna się głoszenie Ewangelii o Królestwie Bożym, a kończy okres Prawa i Proroków. Od chwili poczęcia Jan był poświęcony Bogu, a Jego życie konsekwentnie potwierdzało ten wybór. Głos Boga był jego przewodnikiem.
W opowiadaniu tetrarcha Herod Antypas, syn Heroda Wielkiego, składa niedorzeczną obietnicę, z której nie ma odwagi się wycofać. Chociaż był władcą i na wiele mógł sobie pozwolić, podejmował decyzje pod wpływem namiętności. Zewnętrzna wolność zniewoliła wolność wewnętrzną.
Losy Jana Chrzciciela pokazują, że w wymiarze ludzkim jesteśmy współzależni od siebie i jakakolwiek decyzja ma swoje dalekosiężne skutki. Wydawałoby się, że jego śmierć jest bezsensowna, ale podobnie do efektów misji prorockiej Jeremiasza ofiara Jana Chrzciciela zaowocowała w następnych latach. Stał się wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń ludzi wiernych Bogu.