Decyzja przyłączenia się do grona uczniów powinna być poprzedzona poznaniem jej kosztów i oceną sił moralnych, a skoro raz podjęta - konsekwentnie realizowana.
Fot. Pixabay - CC0komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: dr hab. inż. Maciej Siekierski
Pierwsze czytanie: Flp 2, 12-18
W dzisiejszej perykopie św. Paweł kontynuując wczorajszy wykład zachęca swych dawnych uczniów do podjęcia wysiłków prowadzących ich do zbawienia jakie ma stać się udziałem wiernych w dniu ostatecznym – chwili, gdy Chrystus, tym razem w chwale i pośród hołdów stworzenia powtórnie zstąpi z nieba. Skoro to Bóg ma być ostatecznym celem dla wyznających Go ludzi to Jego wola i oczekiwania mają stać się przewodnikiem i natchnieniem dla wszelkich działań człowieka. Działań podejmowanych nie na pokaz, a więc pod czujnym okiem ziemskiego nauczyciela Pawła, a płynących z wierności Bożemu Słowu. Właśnie ta pełna ufności wierność ma stać się dla poszukujących zbawienia chrześcijan źródłem odwagi potrzebnej do tego, by stanąć przeciw odrzucającemu Boże wskazówki światu. Jest ona także i gwarancją odrzucenia wszelkich wątpliwości i oporów prowadząc ku sięgającemu aż po granice gotowości na męczeństwo pełnemu współdziałaniu inaczej niedoskonałej woli człowieka z uzdalniającą do działań wykraczających poza jej granice Bożą łaską. W tak przedstawionym kontekście przedwczesna śmierć wiernego Bogu głosiciela Jego prawd staje się nie zwycięstwem przeciwnego im świata, a stanowiącym przyczynek do chwały współudziałem w zbawczej ofierze Chrystusa.
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1. 4. 13-14
‘Oczekuj Pana, bądź mężny’ – to dopasowane do trudnych, a zatem i naszych, czasów wezwanie każe wierzącemu w Boga chrześcijaninowi nie tylko ufnie oczekiwać na Jego interwencję i ostateczne zwycięstwo dobra, ale i mężnie, co nie znaczy brawurowo, stawać w miarę własnych, wspomaganych Bożą mocą możliwości do walki z napotykanym złem. Skoro od Boga pochodzi nasze światło i zbawienie to razem ze św. Pawłem możemy ufnie zapytać; ‘Gdy Bóg z nami, to któż przeciw nam?’. Nie powinniśmy się więc lękać ani przeciwników wiary, ani niepokoić o własne życie. Jedyne, co w chwili próby może stanowić rzeczywiste niebezpieczeństwo to nasza własne zwątpienie każące nam zapomnieć i o spokoju jaki ‘tu i teraz’ możemy odnaleźć w ‘murach’ świątyni pańskiej i o ostatecznie ponadczasowej nagrodzie jaka czeka na wiernych w ‘krainie’ życia wiecznego.
Ewangelia: Łk 14, 25-33
Stawiane w dzisiejszej perykopie kontrowersyjne wymaganie dotyczące nienawiści do bliskich i samego siebie nie powinno być rozumiane dosłownie. To rodzaj semickiej hiperboli - zachęta do prawidłowego uporządkowania hierarchii wartości, a nie do wzbudzania w sobie uczuć negatywnych. Sprawy rodzinne i własne oczekiwania powinny zejść na drugi plan, a miłość bezgraniczna i absolutna kierować się winna jedynie ku Bogu. Prawdziwy uczeń Jezusa powinien być gotów do naśladowania Mistrza i do totalnego zaangażowania na rzecz Jego Królestwa nawet za cenę utraty społecznego poważania i kosztem dezaprobaty rodziny. Ostatecznym kosztem, który uczeń powinien być gotów ponieść, jest rozumiany przenośnie, a czasem także i dosłownie, krzyż – narzędzie męki, miejsce hańby i znak okrutnej śmierci. Pojawiające się w kolejnych wersach odniesienia do niedokończonej budowy, czy też przegranej kampanii wojennej, nieoczywiste dla dzisiejszego odbiorcy, znajdują wyjaśnienie w oczywistej w czasach Chrystusa orientalnej kulturze honoru. Decyzja przyłączenia się do grona uczniów powinna być poprzedzona poznaniem jej kosztów i oceną sił moralnych, a skoro raz podjęta - konsekwentnie realizowana. Za każdą, włączając w to i własne życie, cenę. W innym przypadku uczeń staje się solą zwietrzałą, tracącą swą przewidzianą jej przez Boga funkcję.