„Jak więc możemy znać drogę?”.
Dramatem nas, współczesnych ludzi, jest zagubienie. Często gubimy się, nie znamy tej właściwej drogi pośród tak wielu prądów myślowych, opinii, informacji, wiadomości, przekonań, obrazów i dźwięków. Możemy czasami poczuć się jak w hipermarkecie – bombardowani kolorowymi produktami, reklamami i zapachami. Nie wiemy, co wybrać. Jakie artykuły będą zdrowe? Które będą zawierać najmniej konserwantów? Jaki proszek najlepiej wybieli? I tak dalej. Żyjemy w czasach postmodernizmu, który charakteryzuje się relatywizmem, negacją prawd absolutnych, subiektywnością, wieloznacznością. W takim świecie każdy ma swoją „prawdę”. W takim świecie bardzo trudno dotrzeć do prawdy. Jednak jest to możliwe.
W dzisiejszej perykopie Ewangelia mówi, że On jest prawdziwą drogą wiodącą do życia wiecznego. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”. Pan Jezus, jeśli będziemy z Nim żyć i Jego szukać, wskaże nam prawdę. Prawdę o świecie, człowieku, o nas i naszym życiu. Prawdę potrzebną do naszego zbawienia. Jezus mówi: „szukajcie, a znajdziecie”, „kto ma uszy, niechaj słucha” oraz „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Nie możemy mówić: ty masz swoją prawdę, a ja mam swoją prawdę. Nie możemy też zachowywać się w Kościele tak, jak w hipermarkecie: dzisiaj kupię to, jutro tamto, a tamtego nie kupię, bo mi się nie podoba. Przyjmując wiarę, przyjmuję także prawdy, które ona głosi. Przyjmuję, że słowa Pana Jezusa, a także Kościoła rzymskokatolickiego, które to słowa Jezus Mu pozostawił, są prawdą. Szczególnie te słowa, które dotyczą tego, w co wierzymy (dogmaty) i jak mamy żyć (moralność, przykazania Boże). Pośród fal relatywizmu, półprawd, oszustw, fałszu potrzebujemy wyraźnej i jasnej latarni. Taką latarnią jest nauczanie Jezusa, przekazywane przez Kościół. Potrzeba nam jednoznaczności, co jest dobre, co złe, co niesie zbawienie, a co potępienie, co jest grzechem, a co cnotą. Ale czy dziś w Kościele z ambon i katedr widzimy ową latarnię? Czy w ogóle jej szukamy? Czy poznajemy prawdy wiary i to, czego naucza Kościół? Czy raczej wolimy swoje „prawdy”?