Właśnie wróciłem z Liceum im. Słowackiego. Ponad dwadzieścia osób z klasy chodzi na religię.
fot. izhar ahamed/PixabayTo cieszy, szczególnie w czasach, kiedy niektórzy chcą wsadzić wiarę między baśnie a legendy. Tymczasem ludzie ciągle są spragnieni Ewangelii, która okaże się życiowa, tzn. odpowiadająca na ich życiowe dylematy. Podobnie w dzisiejszej liturgii słowa – liczą się konkrety.
Święty Jakub tłumaczy oczywiste zagadnienie: wiara bez uczynków jest martwa. Potrzeba przełożyć wiarę na życie codzienne. Największym odkryciem katolika jest przekonanie się, że wiara i codzienność to nie dwa odległe punkty, które się wykluczają, ale dwie rzeczywistości, które do siebie pasują i się uzupełniają. Nie wystarczy być „niedzielnym katolikiem” albo praktykującym wiarę „na papierze”, tj. przy okazji chrztu, ślubu czy pogrzebu babci.
Szczere wyznania uczniów. Najpierw o tym, za kogo uważają Jezusa inni ludzie. Potem tylko Szymon odważył się odpowiedzieć Mistrzowi, za Kogo on Go uważa. Nawet jeśli jego wyznanie było jeszcze słabe, sam miewał chwile zwątpienia i słabości, dopiero uczył się relacji z Mistrzem – był w tym szczery.
Program zaprezentowany przez Jezusa dla tych, którzy chcą Go naśladować, nie jest łatwy: zanegowanie siebie, większa empatia, przyjęcie krzyża, wizja, że mogę cierpieć… Przeraża, zniechęca?
Jezus daje trzy wskazówki każdemu, kto chce iść za Nim. Po pierwsze: „Niech się zaprze samego siebie”. Jezus chce radykalizmu w podjęciu świadomej i odpowiedzialnej decyzji. Zaprasza, abyśmy zobaczyli nasze życie przez pryzmat Ewangelii, a nie tylko małostkowych planów i zachcianek. Nasz Mistrz nie żąda wyrzeczenia się życia, ale przyjęcia go w takiej nowości i pełni, którą tylko On może dać.
Po drugie: „Niech weźmie krzyż swój”. Swój, nie krzyż Chrystusa. Dla każdego ten krzyż wygląda inaczej, ma inną wagę, z innego materiału jest zrobiony. Może warto spojrzeć na krzyż jak na wyzwanie, które zostawia nam Mistrz?
Po trzecie: „Niech Mnie naśladuje”. Tę wskazówkę trzeba czytać jednym tchem z poprzednią. Jezus dźwigał najcięższy krzyż. To od razu powinno mnie pionizować i wzmacniać, nie powinienem narzekać i użalać się nad własnym. On zostawił w pełni wzór miłości i zaangażowania w życie.
Bądźmy katolikami, którzy przekładają wiarę na swoje codzienne życie. Spróbujmy w tym tygodniu nieco mniej narzekać, a więcej cieszyć się z podjętej drogi do Jezusa.