Zdecydowanie nie po drodze Jezusowi z uczonymi w piśmie.
fot. Cathopic/domena publicznaJezus przestrzega przed osobami, które lubią wynosić się nad innych. Ówcześni uczeni nosili długie do ziemi szaty z białego lnu, wykończone frędzlami. W tak dostojnym odzieniu człowiek nie mógł ani biegać, ani pracować. Nie tylko nie kalali się wysiłkiem, ale też byli łasi na pozdrowienia. Uczeni uchodzili za mędrców i autorytety. Powstawano, gdy przechodzili obok, i wyrażano najwyższy szacunek. Mieli autorytet niemal na równi z Bogiem. Pewnie nie zasługiwałoby to na jednoznaczne potępienie, gdyby nie szczegół, na który zwraca uwagę Jezus: dla pozoru odprawiają długie modlitwy (por. Mk 12, 40).
Opisane zjawisko zostaje zestawione z widokiem ofiarodawców. Składanie ofiar na potrzeby świątyni było czymś zwyczajnym. Jezus zwraca uwagę na kobietę, która pewnie chciała być niezauważona. Czym tu się chwalić, gdy się wrzuca tylko dwa miedziaki. Były to najmniejsze wówczas monety w obiegu, wartości 1/400 szekla. Mistrz chwali postawę serca: wdowa oddała wszystko, co miała. Chcąca niepostrzeżenie złożyć ofiarę stała się bohaterem dnia.
Potrzeba bycia na ustach wszystkich i przesadność w pewnych zachowaniach to cecha nie tylko niektórych celebrytów, ale i zaburzenia spotykane u pacjentów z osobowością histrioniczną. Osoby, które mają taką osobowość, skupiają na sobie uwagę poprzez swoje teatralne zachowania, ale i przez przesadną uwodzicielskość czy wyjątkowo mocne podkreślanie swojej atrakcyjności fizycznej.
Warto dziś postawić pytanie: Do której postawy jest nam bliżej? Uczeni w piśmie nie chcieli, aby na światło dzienne wychodziło ich zachowanie godne naśladowania: dobre uczynki i modlitwa. Mający być przykładem dla innych w dbaniu o dobrą relację z Bogiem i bliźnim stali się wielką wydmuszką. Ładna z zewnątrz, pusta w środku. Tymczasem wdowa nie jest przywiązana do opinii i własności. Ma wszystko u Boga, a sama jest szczęśliwa. Bóg to zauważa.