Wytrwanie do końca

Doskonale wiemy, że życie składa się z różnych chwil. Przeżywamy wielkie radości, sukcesy i towarzyszy nam szczęście. Pojawiają się też trudności, problemy, smutki, spotykają nas nieszczęścia. Mierzymy się z różnymi sytuacjami, których przeżywanie niejednokrotnie nas zmienia. Kierownicy duchowi wskażą nam, że każdy kryzys jest szansą, aby stać się silniejszym – pod warunkiem, że go przetrwamy…

Chrystus, powołując uczniów i formując ich przez kilka lat, nie obiecuje im, że będzie się im żyło lekko i przyjemnie. Obiecuje im wieczną radość, pod warunkiem, że wytrwają do końca. Będą musieli pokonać wiele trudności, znieść wiele przeciwności. Wezwani będą nawet do męczeństwa. W dzisiejszej Ewangelii Jezus zapowiada prześladowania swoich wyznawców. Nie jest to zachęcająca wizja, marketingowo to słaba propozycja, ale tylko dla tych, którzy skupiają się jedynie na doczesności. To oferta dla ludzi, którzy patrzą z perspektywy wieczności.

Wiara w Jezusa nie daje nam gwarancji lekkiego życia. Żaden immunitet nie chroni chrześcijan przed nieszczęściami i cierpieniami. Nie omijają nas choroby czy wypadki. Czasem pewnie myślimy, jakie życie jest niesprawiedliwe, że dobrych ludzi spotykają złe rzeczy. Wiara jednak sprawia, że mamy siłę pokonywać wszystkie przeciwności, które nas spotykają. Czasem, patrząc na ogrom cierpienia innych i ich świadectwo wierności Chrystusowi, podziwiamy ich wiarę. Ci wzięli sobie do serca ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

Wiara to nie parasol, który ochroni nas przed deszczem nieszczęść. Wiara to raczej latarka, która nieco rozproszy ciemności, byśmy mogli dojść do celu. Przypominajmy sobie Jezusową zapowiedź prześladowania w każdej sytuacji, kiedy doświadczymy niesprawiedliwego potraktowania z powodu przynależności do Kościoła. Będzie to dla nas sposobność do złożenia świadectwa! (por. Łk 21, 13).