Na moim kanale nie ma tematów tabu. Chcę rozmawiać otwarcie również o Kościele i religii, z udziałem mądrych duchownych. - mówi Krzysztof Ziemiec, dziennikarz, twórca kanału Otwarta Konserwa, w rozmowie z Ireną Świerdzewską
fot. x.com/OKonserwaJak wyglądają wyniki pańskiego kanału po siedmiu tygodniach od startu?
Mamy po sześciu tygodniach ponad 30 tys. subskrybentów, a 146 filmów dało ponad 1,9 mln wyświetleń. Jak na start kanału, który z założenia ma być kanałem ambitnym, z rzetelnym, rzeczowym dziennikarstwem, który wystartował tuż przed wakacjami – to niezły wynik. W komentarzach 95 proc. odbiorców zostawia pozytywne opinie. Media, które nie są nam życzliwe, piszą o nas z szacunkiem. Po emisji dwóch programów byliśmy cytowani przez dwa portale, co poczytuję za duży sukces. Największą oglądalnością cieszyły się rozmowy z Łukaszem Warzechą o temacie migrantów w Polsce, z posłem Krzysztofem Bosakiem o stosunku UE do Polski, z Rafałem Otoką-Frąckiewiczem i z posłem Markiem Jakubiakiem o sytuacji politycznej w Polsce. A także z byłym ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem.
Ruszając z kanałem, byliśmy świadomi, jak długa droga nas czeka. Ale to warte jest wysiłku. Znacznie łatwiej osiągnąć szybko dużą oglądalność, prezentując treści rozrywkowe, schlebiające szerokiemu kręgowi odbiorców.
Wyremontował Pan studio i sam prowadził pierwsze rozmowy. Jak pracuje się na swoim?
To ciężka praca, wymagająca poświęceń, bez urlopu i dnia wolnego. Doba jest za krótka, cały mój czas podporządkowany jest pracy. Sam wykonuję to, czym w telewizji zajmowało się pięć–dziesięć osób. Początkowo sam prowadziłem rozmowy pod hasłem „Żywa konserwa”. Ostatnio dołączył Antoni Opaliński, były dziennikarz Polskiego Radia, wcześniej Radia Wnet. Prowadzi rozmowy o tematyce zagranicznej „Świat w konserwie”. W całym zespole jest nas sześciu, jesteśmy bardzo różnorodni. Połowę zespołu stanowią dziennikarze, drugą połowę – fachowcy techniczni, zajmujący się nagłośnieniem, oświetleniem studia, scenografią, grafiką.
Wypracowana przez ponad dwadzieścia lat marka „Krzysztof Ziemiec” otwiera drzwi?
Standardem jest, że topowi goście wolą pójść do radia i telewizji, które mają większy zasięg i większą możliwość promocji osoby niż startujące medium. Jednak bardzo często, kiedy dzwonię, zapraszając do programu, słyszę: „Gdzie indziej bym nie poszedł, ale pana cenię i szanuję”. Trzeba pokazać, że ta marka to jest nie tylko nazwisko czy twarz, ale idą za nią ciekawe produkty. Internet wymaga od twórców utrzymania uwagi odbiorcy, dbania o to, by codziennie pojawiały się na kanale nowe treści, ciekawa rozmowa. Tym, czego nie ma w radiu i telewizji, jest komentarz autorski. Kiedy np. gość powie coś kontrowersyjnego, następnego dnia jako twórca kanału nagrywam mój komentarz, oceniając, czy miał rację, czy nie powiedział za ostro. Ludzie często do mnie piszą: „Kiedy dowiem się, co pan o tym myśli?”.
Zmieniając medium, trzeba zmienić swoje przyzwyczajenia, bo świat jest inny niż dwadzieścia lat temu. Jestem dziennikarzem starych czasów, nauczonym, żeby prowadząc dyskusję, nie prezentować swoich poglądów, być „przezroczystym”. Mam być moderatorem, a to bohaterowie programu mają ujawniać swoje poglądy. Dzisiaj jednak bezstronność dziennikarza dla wielu, zwłaszcza młodych ludzi, nie jest już atutem. Nie potrafią czasem samodzielnie myśleć i wyciągać wniosków. Oczekują podania na tacy gotowego produktu: albo jest się „za czymś”, albo „przeciwko”. Szukają potwierdzenia, czy myślą dobrze, czy źle.
Mówi Pan o tworzeniu kanału ambitnego, pod prąd. Czym różni się od już istniejących?
Nazwa Otwarta Konserwa stanowi pewną grę słów. Chcemy być konserwatywni, szanujący tradycję, ale otwarci na poglądy innych. W tym sensie, że chcemy otwartej rozmowy, czego dziś brakuje. W mediach tradycyjnych rozmowy są krótkie, bardzo często moderowane tak, żeby pokazać czyjąś wyższość, komuś „dowalić”, a nie z kimś porozmawiać. Dla wielu odbiorców dobra rozmowa to taka, kiedy gościa poniżyło się albo ośmieszyło. Takie standardy były i są mi obce, nie akceptuję ich. Na moim kanale nie będzie agresji, atakowania, poniżania. Będą ciekawi goście, niebanalne treści, odpowiadające na bieżące problemy. Mieliśmy np. rozmowę z psychoterapeutą o uzależnieniach od fentanylu i alkoholu. Zebrała same dobre opinie, co pokazuje, że ludzie potrzebują tego typu materiałów, z pogłębionym potraktowaniem tematu.
Czy będzie Pan zapraszał określone grono osób, podejmował określone tematy?
Internet rządzi się swoimi prawami, jeśli chodzi o osobowości. W przestrzeni wirtualnej przebijają się ci, którzy zostali przez to medium wykreowani. Eksperci z mediów tradycyjnych – prasy, radia, telewizji – często są nierozpoznawalni w internecie, chociaż są niekwestionowanymi autorytetami, wybitnymi fachowcami w swoich dziedzinach i świetnymi rozmówcami. Chciałbym to zmienić.
Na moim kanale nie ma tematów tabu. Chcę rozmawiać otwarcie również o Kościele i religii, z udziałem mądrych duchownych, którzy mają coś do powiedzenia. W czternastą rocznicę beatyfikacji bł. Jerzego Popiełuszki wyemitowaliśmy rozmowę z ks. prof. Józefem Naumowiczem i Mileną Kindziuk. Takie tematy nie zbierają tysięcy kliknięć, wysoko pozycjonujących program. Znacznie łatwiej zaprosić młodego influencera, który będzie mówił o podróżach, co pociąga ludzi młodych, którzy są głównymi odbiorcami internetu. Przewiduję jednak, bo już zaczynam to obserwować, że wkrótce młodzi ludzie będą szukali ambitnych treści.
Jakie plany na najbliższe miesiące ma Otwarta Konserwa?
Chcemy rozszerzyć zespół i tematykę. Od sierpnia będą nowi dziennikarze. Obok rozmów politycznych i społecznych chcielibyśmy mieć ofertę kulturalną: z kinem, teatrem, dobrą książką. Chciałbym prowadzić, przynajmniej raz w tygodniu, rozmowy dotyczące sfery duchowej. Dzisiaj dużo ludzi potrzebuje takiej tematyki, a nie znajdują jej w innych mediach. Internet woli wrzucać lekkie, sensacyjne treści, łatwiejsze do przygotowania i generujące największe liczby odsłon.
Przewiduje Pan tematy sponsorowane, udział internautów we wspieraniu kanału?
Myślę o cyklach rozmów sponsorowanych, np. o technologii, które byłyby jednocześnie promocją prestiżowej uczelni czy start-upów. Uczelnia z tego tytułu może mieć dobrą reklamę, a my jako kanał – fundusze na utrzymanie naszych pracowników. Mam też nadzieję, że lada dzień wystartuje Patronite i sympatycy kanału będą systematycznie przekazywać drobne wsparcie.
Istotne jest przekazywanie informacji o istnieniu Otwartej Konserwy na YouTubie kolejnym osobom. Także starszym wiekiem, które korzystają głównie z telewizji, a spotykając mnie, pytają: „Gdzie możemy teraz pana oglądać?”.
Zainwestował Pan swoje oszczędności, ruszając z kanałem. Taki kanał może być przyszłością mediów?
Telewizja czy radio mają różnego rodzaju dotacje, reklamy, z czego w dużej mierze się utrzymują. Tworząc kanał na YouTubie, nie zarabiamy na razie ani grosza, wręcz odwrotnie – dokładamy z własnych oszczędności do tego wszystkiego, co robimy. Wszyscy pracujemy pro bono. Ci, którzy startowali przed nami, twierdzą, że takie funkcjonowanie trzeba założyć na najbliższy rok. Oczywiście, działanie bez dotacji daje ogromną niezależność.
Świat mediów zmienia się na naszych oczach. Zmierza w stronę istnienia już nie kilku telewizji czy stacji radiowych, ale wielu twórców, właśnie w internecie. Widownia telewizyjna z roku na rok się kurczy, skupia głównie ludzi starszych. Nie odnoszę się tu tylko do obecnej sytuacji w telewizji publicznej. Autorskie kanały w internecie święcą dzisiaj sukcesy. Można powiedzieć, że mają większe zasięgi niż programy publicystyczne w stacjach telewizyjnych. Potwierdzają to także moi studenci, którzy dziś nie potrzebują portali horyzontalnych, jak Onet czy Wirtualna Polska. Sięgają do TikToka, Instagrama, YouTube’a, gdzie korzystają z rozmów czy shortsów, czyli krótkich filmów. Ludzie głównie w internecie będą szukali treści dla siebie – tak widzę przyszłość mediów. Mam nadzieję, że nasz projekt się powiedzie. Jesteśmy przygotowani na długi marsz.