Papka dla mózgu
Większość wydawnictw to tabloidy zaspokajające zainteresowania mało wymagającego odbiorcy. Podstawowym założeniem wydawców jest osiąganie zysków przy jak najmniejszych nakładach własnych. Przykładem jest miesięcznik „Przyślij Przepis” Bauer Media: 36-stronicowa gazetka formatu szkolnego zeszytu, z fatalnej jakości papierem, osiąga według oficjalnej informacji wydawcy średni jednorazowy nakład 1,3 mln egzemplarzy. Wydawca nie ponosi kosztów zatrudnienia autorów. Drukuje przesłane przez czytelników przepisy i zdjęcia potraw, a zachwyceni klienci kupują. W październiku 2014 r. Bauer wystartował z pseudokatolickim magazynem „Dobry Tydzień”, poświęconym, jak określił, tematyce kobiecej i religijnej. Od innych tabloidów różni się on głównie stosowaną terminologią i dużą liczbą świątobliwych obrazków.
Dawne wrocławskie wydawnictwo Phoenix Press (kupione przez Bauer Media w 2009 r.) w sierpniu minionego roku wystartowało z tygodnikiem „Ta Nasza Młodość. PRL Sentymentalnie”. Pobocznym skutkiem sentymentalnych powrotów do PRL jest rozmywanie prawdy o czasach zniewolenia i rosnąca afirmacja tamtych czasów i ludzi, którzy je tworzyli.
Repolonizacja mediów
– Obce koncerny kupowały polską prasę bez ograniczeń. Kto zwracał uwagę na zagrożenia płynące z nadmiernego udziału kapitału zagranicznego, był zakrzykiwany, że „przecież kapitał nie ma narodowości”. Ma za to właściciela. Płacimy za to dużą cenę – mówi Teresa Bochwic.
Przypomina, że Niemcy mają bardzo dobrze rozwinięty system zarabiania na wydawanej w Polsce prasie, w której reklamuje się niemieckie produkty. – W jednym z pism doliczyłam się dziewięciu reklam środków medycznych, z których każdy kolejny leczył to, co zepsuł ten przyjmowany wcześniej. Obok tego w pismach proponowane były niemieckie rozwiązania prawne. W końcu lat 90. głośnym echem odbiła się sprawa udzielanych w piśmie porad prawnych sprzecznych z polskim prawem pracy – wylicza Teresa Bochwic.
Zdaniem Krzysztofa Skowrońskiego, prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, najgroźniejsze jest rozejście płynącego z mediów przekazu z polską racją stanu. – Interes polskiego państwa nie jest i nigdy nie będzie w nich wystarczająco prezentowany – podkreśla Krzysztof Skowroński.
Każdy może mieć swój wkład
w repolonizację mediów:
wystarczy korzystać
z rodzimych portali,
prasy, radia i telewizji
– W niektórych pismach dziennikarze realizują wyznaczone im kierunki. Wydawnictwa Axel Springer są sztandarowym narzędziem walki z obecnym rządem – ocenia Joanna Lichocka, dziennikarka, posłanka PiS.
Czy repolonizacja mediów, o której coraz głośniej mówi obecna ekipa rządząca, jest możliwa? – Gdyby była niemożliwa, to bym się tym tematem nie zajmowała – odpowiada Elżbieta Kruk, przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. – Należy wprowadzić przepisy antymonopolowe na rynku mediów prywatnych, tak aby zmniejszyć na nim udział zagranicznych podmiotów – podkreśla.
Czy jednak na przeszkodzie nie stanie prawo unijne, według którego działalność na rynku medialnym traktowana jest jako działalność gospodarcza, w której zniesione są wszelkie ograniczenia swobodnego przepływu osób, towarów, usług i kapitału?
Niemcy jakoś sobie z tym radzą, ustanawiając limit udziału obcych koncernów w tamtejszym rynku mediów, a nawet w tamtejszym systemie bankowym. Poradzili sobie nawet z uprzywilejowaniem swoich obywateli w korzystaniu z niemieckich autostrad: formalnie płacić mają wszyscy, ale obywatele Niemiec koszt korzystania z autostrad będą mogli odliczyć sobie od podatku. Sposób repolonizacji polskiego rynku mediów wymaga od rządzących solidnych analiz i mądrych decyzji.
Zanim one zapadną, każdy z nas może mieć swój wkład w repolonizację mediów. Trzeba tylko zacząć korzystać głównie z rodzimych mediów: prasy, radia, telewizji i portali internetowych. A do takich wśród wielu innych należą z pewnością media będące własnością Kościoła w Polsce.
Największym wydawcą prasy w Polsce jest Wydawnictwo Bauer. W 2014 r. sprzedało 248 mln 843 tys. 757 egzemplarzy swoich magazynów. Na drugim miejscu jest Ringier Axel Springer Polska z 122 mln 614 tys. 912 egzemplarzami.
Irena Świerdzewska |