28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Media: podsłuchy i sprzątanie

Ocena: 0
2123

– Jeśli jest tak, jak mówi Cezary Gmyz, że kilka instytucji jednocześnie, w sposób skoordynowany współdziałało, naginając prawo, możemy mieć do czynienia wprost ze spiskiem przestępczym – mówi Wiktor Świetlik z Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP

Z Wiktorem Świetlikiem, dyrektorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, rozmawia Radek Molenda

 

Policja sama przyznała się do inwigilacji dziennikarzy zajmujących się aferą taśmową. Jak Pan, Centrum Monitoringu i dziennikarskie środowisko to przyjęliście?

Środowisko jest podzielone i trudno mi mówić za całe. Zapewne są i osoby, które cieszą się, że innych dziennikarzy podsłuchiwano. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale zainteresowanie dotyczy głównie tego, kogo inwigilowano. Parę nazwisk, jak np. Cezarego Gmyza, nasuwa się w sposób oczywisty. Niewątpliwie tę sprawę trzeba wyjaśnić.

 

Z tego, co twierdzi red. Gmyz, inwigilowała nie tylko policja, ale także SKW, CBA i ABW. To chyba powód, by uznać duży rozmach owych działań?

Musimy poczekać na raport w tej sprawie. Jeśli jest tak, jak mówi Cezary Gmyz, że kilka instytucji jednocześnie, w sposób skoordynowany współdziałało, naginając prawo, to sprawa jest poważna i możemy mieć do czynienia wprost ze spiskiem przestępczym między tymi instytucjami. To tym bardziej informacja bardzo niebezpieczna, bo pokazuje zamieszanie w tę inwigilację różnych resortów: MON i MSW.

 

Nie ma różnicy między podsłuchiwaniem zwykłych obywateli i podsłuchiwaniem dziennikarzy?

Różnica istnieje, wziąwszy pod uwagę, że takie działanie przeciwko dziennikarzowi jest w rzeczywistości działaniem przeciwko jego czytelnikom i całemu systemowi informacyjnemu. Jeśli służby, łamiąc prawo do tajemnicy zawodowej, ustalają informatorów dziennikarzy, to potem mogą w nich uderzyć. Można sobie oczywiście wyobrazić, że dziennikarz bierze udział w przestępstwie. To sytuacja, gdy jego inwigilacja jest dopuszczalna. Trudno jednak taką ewentualnością tłumaczyć przypadki podsłuchiwania dziennikarzy przez służby w ciągu ostatnich lat rządów Platformy Obywatelskiej. Polityczne motywacje takich działań wydają się same narzucać.

 

Dziennikarz – jak ksiądz, lekarz czy adwokat – są w sytuacji szczególnej. Czy można przyjąć, w jakimkolwiek wariancie, zasadność łamania prawa dziennikarza do ochrony tajemnicy?

Różny jest stopień tej tajemnicy i w różnym stopniu – choćby dla księdza i dziennikarza – jest ona chroniona. Inna sprawa, że istnieje wiele przykładów pokazujących, że tajemnica ta nie jest respektowana, także przez same redakcje. Zdarza się, że sądy próbują z dziennikarza tajemnicę zdjąć z błahych przyczyn. I nie są to dobre praktyki.

 

Prawo dziennikarza do ochrony tajemnicy zawodowej jest w tej chwili tak samo ustawowo chronione jak prawo adwokata czy lekarza?

Zasady w gruncie rzeczy można uznać za analogiczne. Możliwość podsłuchiwania kogoś urzędowo zawsze dla ludzi ze służb jest pokusą. Mam nadzieję, że ci, którzy tych możliwości za rządów PO nadużywali, w dodatku robiąc to w sposób przestępczy, zostaną szybko postawieni w stan oskarżenia.

 

Mamy małą ustawę medialną. Jak Pan ją ocenia?

Nie umiem powiedzieć, czy będą one bardziej, czy mniej pluralistyczne. Bardziej zależy to od postawy samych dziennikarzy, czy zdecydują się zostać funkcjonariuszami politycznymi, czy postawią na niezależność i profesjonalizm. Od tej ustawy o wiele bardziej oczekuję – mam tu na myśli telewizję publiczną – zwiększenia jawności, jeśli chodzi o kulisy produkcji wewnętrznej. Życzyłbym sobie przejrzystości co do tego, na co idą publiczne pieniądze, którymi dysponuje TVP.

 

A poddanie wyborowi ministra skarbu zarządów mediów publicznych?

Nie sądzę, żeby była tu wielka różnica. O nominacji Juliusza Brauna decydował tak naprawdę Donald Tusk, tak jak o nominacji Jacka Kurskiego – Jarosław Kaczyński. Nie oszukujmy się, Telewizja Polska jako spółka akcyjna Skarbu Państwa już wcześniej podlegała ministrowi skarbu.

 

Co sądzić o obecnych zwolnieniach w mediach publicznych?

Na ocenę tego, co się w mediach publicznych obecnie dzieje, potrzeba co najmniej kilku miesięcy. Powiem tak: kiedy się sprząta miejsce, które zostało bardzo zaniedbane, trudno wychodzić z założenia, że będzie gorzej, niż jest. Uważam, że osoby, które są dobrymi fachowcami, dobrze wykonują swoją pracę i w żaden sposób się nie skompromitowały, powinny dalej wykonywać swoją pracę. To, że wraz z nową ekipą rządzącą telewizją następuje wymiana składu redakcji, nie powinno nikogo dziwić. Przed PiS-em taką wymianę robiła PO, przed nią PiS, a jeszcze przedtem SLD. Pytanie, czy będzie to kolejny raz partyjna stacja, czy też zostanie wniesiona nowa jakość. Tego nie wiem.

 

Pozostaje jednak wrażenie, że nic się nie zmienia: czyja władza, tego media.

W mediach publicznych trochę tak jest. Nikt tego nie chciał zmienić, ale też, szczerze mówiąc, nikt nie miał pomysłu na zmianę tego stanu rzeczy. Ale przecież pozostają jeszcze media prywatne, które powinny prezentować pełne spektrum poglądów, opinii politycznych, wrażliwości.

rozmawiał Radek Molenda
fot. arch. Wiktora Świetlika

Idziemy nr 4 (538), 25 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter