25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co Gruzja mu zawdzięcza

Ocena: 0
4553
Ale sam, niestety, też się zmienił. Georgija oburzyły jego manipulacje z ograniczaniem władzy prezydenckiej – po to, by zapewnić sobie funkcję premiera. – Robił to dla siebie, a nie dla Gruzji – mówi.

Ocena rządów Saakaszwilego dzieli Gruzinów. Ale nie dotyczy to pamięci o prezydencie Lechu Kaczyńskim. Deklaracja, że jest się z Polski, wywołuje u Gruzinów żywą, emocjonalną reakcję: „Kaczyński!”. I wyjaśnienie, dlaczego rozmówca tak dobrze go pamięta.


Uratował Gruzję

„To wszystko dzięki waszemu Kaczyńskiemu” – mówią Gruzini
Kilka dni po zatrzymaniu się wojsk radzieckich chcieliśmy z żoną pojechać do Kazbegi. W kasie autobusowej dość nieuprzejmie poinformowano nas, że cudzoziemców do strefy przygranicznej się nie wpuszcza. I nikt oczywiście nie wie, kiedy będzie można tam pojechać. Z ciekawości podeszliśmy do marszrutki, mikrobusu z tablicą „Kazbegi”. Siedziało w niej kilku pasażerów, a przy otwartych drzwiach palił papierosa wysoki mężczyzna w mundurze polowym. Na rękawie miał naszywkę z napisem po gruzińsku i po angielsku „Border Police”. Zapytaliśmy więc go po angielsku, czy nie wie, kiedy ta strefa będzie otwarta. Trochę po angielsku, a trochę na migi dał nam znać, że nie rozumie pytania. Wtedy podpowiedziałem żonie: „Zapytaj po rosyjsku”. Oficer zbystrzał i nim żona zdążyła się odezwać, spytał: „Wy iz Polszy?”. Okazało się, że w ramach współpracy z polską Strażą Graniczną przebywał niedawno kilka miesięcy w naszym kraju. W tym momencie pojawił się postawny mężczyzna i, wyraźnie nie usłyszawszy pytania oficera, a słysząc naszą z nim rozmowę po rosyjsku, zaczął dość obcesowo świetnym rosyjskim wypraszać nas z dworca. Natychmiast zebrała się wokół grupka gapiów wyrażających nam minami, gestami i krzykiem swą wrogość. Oficer uprzedził naszą reakcję i powiedział coś krótko po gruzińsku. Zrobiła się nagle cisza, a po chwili wszyscy zaczęli nie tylko nas przepraszać, ale i besztać owego postawnego mężczyznę za to, że swym krzykiem na przedstawicieli wielkiego, dzielnego narodu polskiego zhańbił na wieki wielki gościnny naród gruziński. Postawny mężczyzna – jak się okazało: Eluardze, naczelnik dworca – przybiegł do nas, gdy kasjerka poinformowała go, że po placu „kręcą się jakieś ruskie”. Stał teraz jak obraz nieszczęścia, wykpiwany przez swych rodaków. Widząc to, żona podeszła do niego, uściskała i swym państwowo-egzaminacyjnym rosyjskim powiedziała, że się świetnie zachował, bo na „ruskich” trzeba uważać. I że wcale nie mamy do niego żalu. Eluardze mało co nie popłakał się na taką publiczną rehabilitację… Nie wiadomo skąd pojawiła się butelka czaczy, gruzińskiego bimbru, i nastąpiło ogólne bratanie się. Usłyszeliśmy, że tak jak kiedyś wielki marszałek Piłsudski uratował Europę przed sowieckim komunizmem, tak teraz, parę dni temu, prezydent Kaczyński uratował Gruzję – „i nie tylko” – przed rosyjskim imperializmem. I dlatego wypijemy toast za wielkość i odwagę Polskiego Prezydenta!

To było pięć lat temu. Postanowiłem teraz odwiedzić Eluardzego. Na dworcu dowiedziałem się, że jest już na emeryturze, ale dorabia sobie wieczornymi dyżurami. Gdy przypomniałem mu, w jakich okolicznościach spotkaliśmy się już kiedyś, wyściskaliśmy się serdecznie. Po chwili wyciągnął lekko sfatygowane kolorowe zdjęcie – pocztówkę Pary Prezydenckiej, znane mi z okresu żałoby smoleńskiej i z tego, że też stoi u nas w domu. – Wiesz, zawsze mam to przy sobie. Dostałem kiedyś od twoich rodaków kilka egzemplarzy. Rozdałem wśród przyjaciół – powiedział, nie kryjąc wzruszenia.


Najtrwalszy pomnik

I potoczyła się opowieść o tym, co Gruzja zawdzięcza ubitemu Polskiemu Prezydentowi i za co on, zwyczajny Gruzin, będzie mu zawsze wdzięczny. A co do tego, co spotkało Polskiego Prezydenta w Smoleńsku, Georgij i wszyscy moi rozmówcy w Gruzji nie mieli najmniejszych wątpliwości.

Na zdjęciu polskiej Pary Prezydenckiej z kieszeni Eluardze były imiona i nazwiska kilku polskich turystów. To z pewnością nie byli ci, którzy w Kazbegi zadziwili Nino swymi sądami o Lechu Kaczyńskim.

Na placyku przy głównej trasie dojazdowej na lotnisko w Tbilisi, przy ulicy Lecha Kaczyńskiego, stoi popiersie naszego prezydenta udekorowane biało-czerwoną wstęgą. Czasami leżą pod nim kwiaty.

Aktywiści „przemysłu pogardy” i ich naśladowcy będą zapewne jeszcze nie raz zadziwiali Gruzinów swymi „opiniami” o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim. Ale pozostanie to bez znaczenia dla jego miejsca w historii Gruzji, w świadomości i wdzięcznej pamięci społeczeństwa tego gościnnego kraju. A to przecież najtrwalszy pomnik.

Marek Rzeszotarski
Autor jest byłym dyplomatą, m.in. od 1992 r. pełnił urząd pierwszego po wojnie konsula generalnego RP w Hamburgu.
fot. Marek Rzeszotarski

Idziemy nr 8 (440), 23 lutego 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter