"Straszenie albo cieszenie się teraz byłoby wielką nieroztropnością, bylibyśmy prorokami nieszczęścia albo dobrobytu, które mogłyby się nie sprawdzić. Zobaczymy, co zrobi i wtedy będziemy oceniać" – tak o nowym prezydencie USA Donaldzie Trumpie mówi papież Franciszek w wywiadzie dla największego dziennika hiszpańskiego "El País".
fot. PAP/EPA/Olivier DoulieryDodaje, że zawsze trzeba opierać się na konkretnych przypadkach. "Chrześcijaństwo jest konkretne albo nie jest chrześcijaństwem" – zauważa Ojciec Święty.
Jednocześnie z niepokojem wypowiada się o populizmie. "Najbardziej typowym przykładem populizmu" europejskiego był dla niego rok 1933 w zniszczonych przez I wojnę światową Niemczech. "Niemcy chcą się podnieść, szukają swej tożsamości, szukają przywódcy, który im ja przywróci: i młody człowiek, który nazywa się Hitler mówi: Ja mogę. I całe Niemcy głosują na Hitlera. Wybrał go jego naród, a on go potem zniszczył. To jest niebezpieczeństwo" – przypomniał papież. Dodał, że "w czasach kryzysu rozsądek nie działa”, tylko „szukamy zbawiciela, który przywróci tożsamość i chronimy się za murami, drutami kolczastymi, za czymkolwiek przed innymi narodami, które mogą nam tę tożsamość odebrać. To bardzo poważna sprawa. Dlatego zawsze powtarzam: rozmawiajcie ze sobą!".
Franciszek przyznaje, że każdy kraj ma prawo do kontrolowania swoich granic, tego, kto je przekracza, ale "żaden kraj nie ma prawa pozbawiać własnych obywateli dialogu z sąsiadami".
Franciszek powraca też do dramatu uchodźców. Podkreśla, że powinien nam dawać do myślenia fakt, iż "Morze Śródziemne jest cmentarzem". Składa hołd Włochom, że przyjmują uchodźców pomimo własnych problemów związanych z trzęsieniami ziemi. Przypomina też, że najpierw trzeba migrantów uratować, potem jak najlepiej przyjąć, a w końcu zintegrować.
Ojciec Święty powraca do swej myśli o "bożku-pieniądzu, który znajduje się w centrum systemu gospodarczego", zamiast człowieka. Przestrzega, że jedną z najbardziej katastrofalnych rzeczy na świecie jest 'zniewolenie kobiet'. Z kolei za najgorsze zło w Kościele uważa klerykalizm, który "zmienia pasterza w funkcjonariusza".
Mówi także o sprawach osobistych. Jego zdrowie jest jak na razie doskonałe, problem sprawiają mu tylko nogi. Za to ma "pamięć słonia". Papież potwierdza, że od 25 lat nie ogląda telewizji – "po prostu dlatego, że w pewnym momencie poczułem, że tego chce ode mnie Bóg i Mu to obiecałem 16 lipca 1990 roku".
Franciszek uważa, że nie zmienił się od czasu, gdy został papieżem. "Moja osobowość się nie zmieniła. Zmienić się w wieku 76 lat to jakby zrobić sztuczkę. Nie mogę robić wszystkiego, co chcę, ale pozostaje dusza uliczna, co widać" – podkreśla Ojciec Święty. Dlatego męczy go protokół. "Pan jest dobry i nie odebrał mi dobrego humoru" – stwierdza papież.
Przyznaje, że "w Kościele są święci i grzesznicy, ludzie dobrzy i zepsuci". Dlatego niepokoi go raczej "Kościół znieczulony światowością", daleki od problemów ludzi.