28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Człowiek przed polityką

Ocena: 0
2688

Najważniejszy jest człowiek – pokazała to jako pedagog, potem dyrektor szkoły, a teraz posłanka niepodporzadkowująca się partyjnym oczekiwaniom.

fot. Irena Świerdzewska/Idziemy

Wraz z grupą 107 posłów Teresa Wargocka (PiS) podpisała się w 2017 r. pod listem apelującym do Trybunału Konstytucyjnego o nieodkładanie prac nad wnioskiem posła Bartłomieja Wróblewskiego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP ustawy o ochronie życia w części dotyczącej aborcji ze względu na poważne wady płodu, czyli tzw. przesłanki eugenicznej. Wniosek nie został rozpatrzony do dziś.

– Znamy się od dawna. Byliśmy w tym samym czasie radnymi w sejmiku województwa mazowieckiego. Miałem w Teresie Wargockiej bratnią duszę w sprawach dotyczących polityki prorodzinnej. Na tym szczeblu nie była podejmowana sprawa ochrony życia dzieci nienarodzonych, ale głosowaliśmy na przykład uchwałę o naprotechnologii – mówi poseł Piotr Uściński (PiS), który również podpisał się pod listem do TK. – Teresa Wargocka jest osobą pro-life. Ważny jest dla niej drugi człowiek. Ma dla niego czas, umie słuchać – podkreśla.

Kiedy do władzy doszedł PiS, w podstawie programowej przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” znalazł się zapis, że życie rozpoczyna się od momentu połączenia się komórki jajowej z plemnikiem. To także zasługa Teresy Wargockiej, w latach 2015-1017 wiceminister edukacji narodowej.

– Znam panią Teresę od czasów jej pierwszej kadencji w sejmie. Wtedy przygotowała ustawę o in vitro zgodną z nauczaniem Kościoła o życiu poczętym, niestety, ustawa napotkała przeciwników i w sejmie nie została przegłosowana – mówi ks. Marian Sobieszek, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Mińsku Mazowieckim. – Dla niej prawo Boże znaczy właśnie prawo Boże, jest człowiekiem prawym, postępuje zgodnie ze swoim sumieniem. Całym sercem i duszą oddana jest Bogu i sprawom ojczyzny.


Po studiach do mińska

Całe życie związana jest z Mińskiem Mazowieckim. – Nasz dom był typowo katolicki, rodzice bardzo religijni. Modlitwa miała być na pierwszym miejscu – opowiada posłanka. – „W każdą niedzielę Msza Święta, choćbyś nie wiem co robiła”, mówili rodzice.

Tata był odpowiedzialny, bardzo pracowitym, wracał z pracy na kolei i szedł do drugiej, żeby utrzymać siedmioosobową rodzinę. Do tego wszyscy pracowali na dzierżawionym hektarze ziemi, uprawiając maliny i truskawki, by powiększyć domowy budżet. Zmarł, kiedy córka miała 14 lat.

– Rodzice uczyli nas podstawowych zasad, jak prawda, prostolinijność, szacunek dla starszych, a przede wszystkim tego, co wynika z wiary: „Jesteś dzieckiem Bożym”. Mama zawsze uczyła mnie, żeby ufać Panu Bogu. Mówiła mi potem, że ilekroć oddała mi ostatnie pieniądze, kiedy jechałam do Lublina, gdzie studiowałam filozofię na KUL, to zawsze ktoś przynosił coś do szycia, bo tym mama zarabiała – wspomina Teresa Wargocka.

Wtedy, w latach 70., wiele mówiło się o humanizacji pracy, o tym, że psychologowie i socjolodzy potrzebni są w szkole, o konieczności badań społecznych. Po skończeniu uczelni doświadczyła z mężem, z którym studiowała na jednym roku, jak traktowani są absolwenci KUL. – W regionie lubelskim, gdzie szukaliśmy pracy, odsyłano nas z kwitkiem. W Mińsku Maz. wojewódzki sekretarz partii nie bał się KUL-owców. Dostałam zatrudnienie w Fabryce Urządzeń Dźwigowych na stanowisku samodzielnego organizatora i rewidenta zakładowego – wspomina Teresa Wargocka.

Ukończyła jeszcze studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim w zakresie profilaktyki społecznej i resocjalizacji i zdobyła kwalifikacje pedagogiczne do pracy w szkołach i placówkach kształcenia specjalnego. – Pracując w sądzie rejonowym jako kurator dla nieletnich, doświadczyłam ludzkiej biedy, zobaczyłam krzywdę dzieci – mówi.

Potem w Zespole Szkół nr 1 w Mińsku Maz. przeszła niemal wszystkie szczeble zatrudnienia: od wychowawcy w internacie w 1985 r. po dyrektora szkoły, którym została w 2000 r. – To był piękny okres w moim życiu – stwierdza. Największą wtedy w powiecie mińskim szkołę stawiała na nogi: od oferty programowej, przez standard pracy z młodzieżą i rodzicami, po duże remonty budynków.

– Szkoła liczyła ponad 1,2 tys. osób. Tam, gdzie jest młodzież, tam są konflikty na linii uczeń-nauczyciel, a także między nauczycielami. Teresa rozwiązywała je ku obopólnej zgodzie. Ma talent pedagogiczny. Każdy mógł do niej przyjść z problemem. Bywało, że młodzież przychodziłą najpierw do pani dyrektor. A ona miała ogromny szacunek do uczniów, nauczycieli, rodziców – mówi Barbara Gładkowska, wówczas wicedyrektor szkoły.

– Uczelnia, którą skończyłam, formowała naszą osobowość, także poprzez zajęcia z filozofii, antropologii człowieka, etyki. Pamiętam wykład o. Mieczysława Krąpca na temat autorytetów i personalistycznej wizji osoby ludzkiej, z której wynika szacunek dla każdego człowieka, co mnie zachwyciło i co przyjęłam za swoje – opowiada Teresa Wargocka. – W szkole dawałam nauczycielom swobodę w różnych inicjatywach. Chciałam, by nauczyciele dbali nie tylko o edukację, ale także o wychowanie i otwieranie człowieka na duchowe wartości. Starałam się wspierać katechetów, żeby mieli przestrzeń do pracy z młodzieżą.

Na długiej przerwie kapłan katecheta organizował modlitwę, sformowała się nawet grupa Odnowy w Duchu Świętym. Kiedy zmarł Jan Paweł II, z inicjatywy młodzieży na placu szkolnym odbył się apel na pożegnanie papieża Polaka. – Na 25-lecie pontyfikatu zorganizowaliśmy dwuetapowy konkurs, dziewięć osób w nagrodę pojechało na wycieczkę do Watykanu – wspomina Teresa Wargocka.


Rodzina i polityka

W 2006 r. została radną sejmiku województwa mazowieckiego. Dostała się z 11. miejsca na liście, co należy uznać za duży sukces. – Nie byłam samorządowcem, przez 26 lat pracowałam jako pedagog. Zrozumiałam, że to wszyscy ludzie, których spotkałam na swojej drodze i którym coś z siebie dałam, zapamiętali mnie i dali wyraz swojego zaufania – ocenia.

Rok później startowała w wyborach do parlamentu. – Kocham Polskę. Zawsze interesowałam się sprawami publicznymi, miałam potrzebę działania, wpływania na rzeczywistość. Wybrałam PiS, bo odpowiadała mi w ich programie zauważona sfera sprawiedliwości społecznej, a w swojej pracy jako pedagog i dyrektor miałam często do czynienia z sytuacjami nierówności społecznej, biedy, wykluczenia – wyjaśnia.

Pracowała w komisjach edukacji, nauki i młodzieży, polityki społecznej i rodziny, w podkomisji ds. ekonomiki edukacji. W 2014 r. ponownie została radną sejmiku mazowieckiego, by w 2015 r. wrócić do sejmu i objąć na dwa lata stanowisko wiceministra edukacji narodowej.

– Mam swój udział w obecnej reformie edukacji, w likwidacji gimnazjum. Tworzyliśmy reformę, przywracając lekcje historii i literaturę polską. To są rzeczy, które zostaną i przyniosą efekt w kształceniu młodego pokolenia. Poczyniliśmy dobre zmiany w sensie nowego typu szkoły zawodowej i lepiej zorganizowanego doradztwa zawodowego – opowiada.

Obecnie udziela się w komisji polityki społecznej i rodziny, w komisji edukacji, podkomisji ds. kształcenia zawodowego. – Mam satysfakcję, że zasypywane są społeczne nierówności. Godność człowieka podnoszona jest na właściwe miejsce – ocenia. – Odnośnie do ochrony życia dziecka poczętego, od strony moralnej, etycznej i religijnej dla mnie nie ma dyskusji, sprawa jest jednoznaczna. Każdy człowiek swoim życiem daje świadectwo, dlatego podpisałam się pod wnioskiem do TK o przyśpieszenie prac na wnioskiem.

Angażuje się w sprawy rodzinnego miasta. – Od początku współpracowała z organizowanymi Powiatowymi Dniami Papieskimi. Zawsze starała się nas wspomóc, czy to fundując albumy na nagrody, czy sama zgłaszając się do konkursów. Jest wiernym przyjacielem, promującym głoszone przez Jana Pawła II wartości – mówi Renata Bakuła, wicedyrektor Szkół Salezjańskich w Mińsku Maz.

– Kiedy w parafii powstał pomysł upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, zaproponowała, że taką formą może być dzwon pamięci narodowej. Angażowała się w zbiórki społeczne. Przed kościołem stoi dzwon nazwany imieniem bł. Jerzego Popiełuszki, poświęcony przez abp. Henryka Hosera – mówi ks. Sobieszek.

Ona sama podkreśla, że wśród zaangażowania zawodowego i społecznego zawsze najważniejsza była rodzina. – Córki nauczyłam, że dopóki nie zdobędą matury i nie pójdą na studia, powinnam wiedzieć, gdzie spędzają czas poza domem i jakich mają przyjaciół – mówi.

– Mama jest zapracowana, ale czas organizowała tak, że spędzałyśmy go, wiele rozmawiając, i te rozmowy miały sens. Bardzo opiekuńcza, myślała cztery kroki do przodu. Nie traciła dobrego nastroju, dobrej energii. Nauczyła nas wychodzenia z najtrudniejszych sytuacji, oboje z tatą dali nam wiele ciepła – mówi Agnieszka, najstarsza z trzech córek. – Mama jest osobą charyzmatyczną, tam, gdzie się znajdzie, wprowadza dobrą atmosferę. Dla niej zawsze ważne były tworzenie domowego ogniska, rodzina i każdy z nas.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter