23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Człowiek przyzwoity

Ocena: 0
4631
Wadą Andrzeja Dudy jest miękkość w proponowaniu innym swojego zdania. Zaletą – łagodzenie podziałów między zwalczającymi się stronnikami.
Chyba pierwszy raz szeroka publiczność zauważyła Andrzeja Dudę w listopadzie 2008 roku, kiedy występował jako minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego w debacie o emeryturach. Ujął się wtedy za wiceminister pracy w rządzie PO-PSL Agnieszką Chłoń-Domińczyk. Debata trwała do późnych godzin nocnych, a ciężarna urzędniczka musiała wiele razy występować na sejmowej trybunie.

Duda pobiegł w pewnym momencie do mikrofonu prosić premiera Tuska, aby nie zasłaniał się ciężarną kobietą, ale raczej ustąpił jej miejsca w pierwszym rzędzie rządowej loży. Spotkały go za to obelgi z ław sejmowych PO – Stefan Niesiołowski nazwał go kanalią, prostakiem i bucem. Tymczasem w reakcji Dudy nie było nic z kalkulacji. On naprawdę jest krakowskim dżentelmenem, któremu pewne zachowania nie mieszczą się w głowie.

Ja zwróciłem uwagę na Dudę w kwietniu 2010 roku, kiedy wygłosił przemówienie na Mszy otwierającej pogrzeb zabitego w Smoleńsku kolegi z kancelarii, Władysława Stasiaka. Mówił z głowy, bardzo poruszająco. Zasłynął wtedy także protestami przeciw zbyt szybkiemu przejmowaniu władzy nad pałacem prezydenckim przez Bronisława Komorowskiego. I znowu – nie kierowało nim wyrachowanie. Czuł się związany z Lechem Kaczyńskim, który na dwa dni przed śmiercią powiedział jemu właśnie i ministrowi Pawłowi Wypychowi, że widzi w nich nowe pokolenie przeznaczone do rządzenia Polską.

Korzenie

Gdy szukać ideowych korzeni Andrzeja Dudy, trzeba wskazać na profesorską rodzinę z Krakowa. Oboje rodzice wykładają na AGH, tata, dziś także polityk PiS szczebla sejmiku wojewódzkiego, pochodzi z Sądecczyzny, a więc z bardzo tradycyjnego regionu. Inną okolicznością jest związek z harcerstwem. I w podstawówce, i w liceum Duda należał do 5. Drużyny Piorun imienia Legionistów Piłsudskiego. Każdego 6 sierpnia zrywali się o 4 rano, żeby powtórzyć marsz Pierwszej Kadrowej.

Za młody, aby uczestniczyć w przedsięwzięciach opozycyjnych wobec PRL (w 1989 roku miał lat 17), dokonywał charakterystycznych wyborów. Najpierw zamiast angażu do renomowanej kancelarii, do czego predestynowały go talenty, podjął pracę naukową na UJ. W tamtych czasach nie jest do końca ideowo ukształtowany, o czym świadczy jego krótki związek z Unią Wolności.

Ze środowiskami liberalnej inteligencji łączy go szereg znajomości w środowisku naukowym. I koneksje rodzinne. Z żoną Agatą, córką znanego poety i profesora UJ Juliana Kornhausera, jest związany od czasów licealnych – ona chodziła do sławnej krakowskiej jedynki, on do dwójki.

Kolejny wybór, aby dać się wprowadzić przez Zbigniewa Ziobrę do polityki, jest też w jakimś sensie pod prąd. PiS to partia zwalczana przez środowiska prawnicze. To zapewne powód, dla którego publicznie przezeń komplementowany promotor prof. Jan Zimmerman sam wypowiada się o swoim uczniu z niechęcią. Duda zostaje w 2006 roku wiceministrem sprawiedliwości przy Ziobrze, za to ze swoimi dawnymi kręgami rozstaje się na dobre.

Po upadku rządu PiS i objęciu kontroli nad państwem przez PO przechodzi, acz nie od razu, do kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Trafia na człowieka może i nie zawsze łatwego, ale mającego ambicje ojcowania młodszym współpracownikom. Stąd tak silna więź osobista, która zostaje jeszcze wzmocniona tragedią 2010 roku. Kiedy Duda pisał potem wnioski dotyczące odpowiedzialności rządu Tuska za niefortunną wyprawę do Smoleńska czy w sejmowych debatach zarzucał mówienie nieprawdy Ewie Kopacz, znowu wyrażał swoje najgłębsze przekonania.

W 2010 dał się zauważyć jako autor zręcznej kampanii na prezydenta Krakowa. Nie przeszedł do II tury, ale miał dobry wynik. Gdy w 2011 dostawał miejsce na liście PiS do Sejmu, był wciąż kojarzony z grupą Ziobry.

Kiedy po wyborach dochodzi do rozłamu, waha się, łamie. W końcu nie idzie za Ziobrą, uznaje, że serce prawicy bije w PiS, co potwierdzają następne lata. Ułatwia mu decyzję wpływ Marty Kaczyńskiej, która co miesiąc gości w Krakowie przy grobie prezydenckiej pary na Wawelu.

Mediator

A zarazem potrafi łączyć ludzi. Od kampanii 2010 roku skupia wokół siebie w rodzinnym Krakowie ciekawe środowisko, które chce pracować właśnie dla niego. Ma wyjątkowo kurtuazyjne stosunki z politykami innych partii – i w rodzinnym mieście, i na Wiejskiej. Dziś pisma mainstreamowe o tym zapomniały, ale był zwykle typowany jako jeden z bardzo dobrych parlamentarzystów na łamach takich tytułów jak „Polityka”.

Stosunek Jarosława Kaczyńskiego do niego zmienia się – od pewnej nieufności (dawny współpracownik Ziobry) do coraz większej sympatii. Duda rzadko się czegoś domaga, przychodzi z konkretnymi propozycjami. W spekulacjach o przyszłym PiS-owskim rządzie pojawia się jako murowany kandydat na ministra sprawiedliwości.

W roku 2014 nie tylko znajduje się na liście w wyborach europarlamentarnych, ale kieruje sztabem wyborczym partii w całym kraju. Ujawnia tam zarówno zalety, jak i wady. Wadą jest miękkość w narzucaniu innym swojego zdania. Zaletą – łagodzenie podziałów między zwalczającymi się stronnikami sekretarza generalnego Joachima Brudzińskiego i rzecznika Adama Hofmana.

W Krakowie kandyduje z drugiego miejsca, a dostaje pierwszy wynik. I potrafi ująć figurującego na liście przed nim prof. Ryszarda Legutkę – na ich wspólnym spotkaniu wyborczym usuwa się w cień, chwaląc starszego od siebie uczonego. To nie przypadek, że Legutko jako pierwszy wskazuje go, choć w nieco zawoalowany sposób, jako możliwego kandydata na prezydenta.

Choć Kaczyński rozważał i inne kandydatury (np. prof. Piotra Glińskiego), wielu uważało, że postawi na Dudę. Dlaczego? Bo ten spełnia wiele kryteriów, których nie spełnia sam Kaczyński – jest młodszy, gładszy. Zarazem nie ma własnej grupy w partii i nie próbuje jej tworzyć. Prezes może być pewny jego lojalności.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter