Silny też się boi
ks. Henryk Zieliński
Krym jest dla Rosji bardzo ważny – zarówno ze względów ambicjonalnych, jak i strategicznych, umożliwia kontrolowanie Ukrainy i nie tylko jej. Dlatego Kreml łatwo z niego nie zrezygnuje.
Rozwój sytuacji w tym regionie będzie moim zdaniem zależał od rozgrywek wewnątrz samej Rosji. Władimir Putin w pewnym stopniu boi się, by rewolucja z Majdanu w Kijowie nie rozlała się na Mińsk i Moskwę. Pierwsze próby wywołania rozruchów na ulicach rosyjskiej stolicy zostały błyskawicznie spacyfikowane. Wobec lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci aresztu domowego i zakazu kontaktów z mediami oraz korzystania z internetu. Pewne wydarzenia pokazują zatem, że ta silna władza, mająca potężne służby bezpieczeństwa i wojsko, też się czegoś boi. Może być tak, że decydujące w sprawie Ukrainy i Krymu będą nie tylko względy geopolityczne, ale również prywatne fobie Putina.
Obalony prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz nie gra własnymi kartami. Z Kijowa uciekał w niesławie, jak szczur z tonącego okrętu. Wystarczyło, że znalazł się u boku cara, a został przywrócony do pionu, poinstruowany, co ma powiedzieć, i odzyskał rezon, ale nie swój. Według mnie w tej chwili pełni taką funkcję jak król Stanisław August Poniatowski przy carycy Katarzynie.
Kilka scenariuszy
Piotr Skwieciński
Rosja realizuje na Krymie i na Ukrainie kilka scenariuszy jednocześnie. Do pewnego momentu nie będą one ze sobą sprzeczne – można robić to samo, mając w głowie rozmaite możliwości. Myślę, że rację ma politolog Gleb Pawłowski – kiedyś mocno związany z Putinem, a od pewnego czasu pozostający w niełasce Kremla – który uważa, że adresatem rosyjskich działań na Ukrainie jest Zachód. Moskwa chce wywołać przerażenie w zachodnich stolicach, by wywarły one nacisk na Kijów, zmuszając go do dogadywania się z Rosją na warunkach wygodnych dla niej, a nie takich, jakie chciałyby formułować ukraińskie władze.
Jednak wykluczyć tego, że Rosjanie zaczną realną inwazję i będą chcieli dokonać podziału Ukrainy, też nie mogę. Przy tej okazji przypomnę, że w tym roku obchodzimy setną rocznicę wybuchu I wojny światowej. Stanowi ona uderzający przykład konfliktu, w który cała Europa wpełzała bez świadomości, w co wpełza.
Wiktor Janukowycz poszedł dalej niż król Poniatowski, bo dał sobie narzucić rolę czynną. Polski monarcha nie wzywał Rosji, by położyła kres anarchii w jego kraju. Rzeczywiście, Janukowycz jest teraz totalnie zależny od Moskwy i musi wykonywać jej polecenia, ale nie zawsze tak było. On nie był kremlowskim agentem, za jakiego chciano go uważać. Podobno na jakimś spotkaniu Partii Regionów miał powiedzieć: „My tu Rosjan nie wpuścimy, sami wszystko ukradniemy”. Powszechnie też w Rosji wiadomo, że Putin Janukowycza nie znosi. Nigdy go nie cenił, a poparcie, jakiego mu udzielał, było wymuszane przez inne okoliczności. Rosjanie raczej szukali w Kijowie innych ludzi, na jakich mogliby postawić.
Wojna psychologiczna
Łukasz Warzecha
Geopolityczna gra o Ukrainę jest moim zdaniem obliczona na lata. Z tego punktu widzenia oderwanie samego Krymu byłoby niekorzystne, bo Rosja gra o całą Ukrainę. Krym jest bardzo dobrym punktem do prowadzenia wokół niego wojny psychologicznej. Wszystko, co dzieje się na Ukrainie, stanowi właśnie elementy tej wojny: sprzyjający Rosji uzbrojeni napastnicy, którzy zajmują ważne budynki, obecność rosyjskich żołnierzy w bazach wojskowych na Krymie, wystąpienia Wiktora Janukowycza. Jednym z wariantów tego scenariusza jest na pewno gra na przestraszenie Zachodu, a do tego w mojej opinii potrzeba niewiele, ale również pewnie gra na wystraszenie samych Ukraińców: udowodnienie im, że w każdej chwili Rosjanie mogą wejść do ich kraju. Pamiętajmy też o kwestii płynności finansowej państwa oraz cenie gazu, które mają ogromne znaczenie w tym konflikcie.
Stawiałbym zatem w 80 proc. na to, że próby oderwania Krymu od Ukrainy nie będzie. Dojdzie natomiast do intensyfikacji działań psychologicznych, a one mogą być jak najbardziej konkretne. Możemy mieć do czynienia np. z zamachami terrorystycznymi, których zadaniem będzie pokazanie, że ukraińskie władze nie radzą sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa swoim obywatelom.
***
SALON DZIENNIKARSKI FLORIAŃSKA 3 to wspólna audycja Radia Warszawa, Tygodnika Idziemy i portalu wPolityce.pl. Transmituje lub retransmituje ją już 16 lokalnych stacji radiowych: Katolickie Radio Podlasie w Siedlcach, Radio Nadzieja w Łomży, Radio Głos w Pelplinie, Radio Rodzina we Wrocławiu, Radio Via z Rzeszowa, Katolickie Radio Fiat w Częstochowie, Radio Plus Legnica, Radio Plus Kielce, Radio Plus Opole, Radio Plus Radom, Internetowe Radio Polonia, Katolickie Radio Ciechanów, Katolickie Radio Płock, Radio RDN Małopolska, Radio RDN Nowy Sącz oraz Radio Warszawa.
Audycja startuje w każdą sobotę o godz. 9:09 (Radio Warszawa, 106,2 FM). Można też jej posłuchać na żywo w Internecie.
Poprzednie wydania Salonu dostępne są w archiwum audio. Ich omówienia można znaleźć w zakładce Salon Dziennikarski w lewym menu.
fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE |