29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Francuzi nie odpuszczą

Ocena: 0
4456
Zgromadzenie Narodowe Republiki Francuskiej przyjęło w głosowaniu ostatecznym projekt ustawy o dopuszczalności par homoseksualnych do małżeństwa i adopcji dzieci.
Do wejścia ustawy w życie brakuje jeszcze podpisu prezydenta François Hollande’a oraz oceny jej konstytucyjności. Hollande, rzecz jasna, zamierza ją podpisać, gdyż projekt był inicjatywą jego formacji – Partii Socjalistycznej. Co zaś do zgodności z konstytucją, to Rada Konstytucyjna prawdopodobnie również ją przyjmie. Istnieje ryzyko, że definicja małżeństwa będzie przedmiotem stronniczej interpretacji, ponieważ we francuskim kodeksie cywilnym kwestia płci była dotychczas uznawana za domyślną. Ogromnym skandalem jest to, że prawo – zamiast chronić wspólne dobro – jest teraz jawnie pisane na zamówienie grup interesów. Jednak najgorsze, że w razie ewentualnej zmiany rządów ustawy nie da się zwyczajnie „znieść”, gdyż jej skutki trwale zmienią życie wielu osób, w tym szczególnie dzieci.


REDEFINICJA RZECZYWISTOŚCI

Cóż więc ważnego jest w tej ustawie? Kluczowy, pierwszy artykuł mówi, że „małżeństwo zawierają dwie osoby różnych lub tej samej płci”. Już sama ta poprawka, wprowadzona do kodeksu cywilnego, skutkuje możliwością pełnoprawnej adopcji dzieci przez homoseksualistów. W świetle prawa dwóch mężczyzn lub dwie kobiety będą odtąd małżeństwem lub rodziną z dzieckiem. Ale to nie wszystko. Oprócz możliwości adoptowania dziecka przez „małżonka” jego ojca lub „małżonkę” jego matki zapis zakłada – na razie tylko implicite – możliwość „pozyskania” dziecka w drodze sztucznych technik rozrodczych. W przypadku kobiet byłoby to zapłodnienie nasieniem dowolnego „dawcy”, a w przypadku mężczyzn – implantacja „dowolnej” komórki jajowej do macicy tzw. surogatki. Oba sposoby są nie tylko szokujące moralnie, ale są zwykłym zakłamaniem rzeczywistości. Zostanie bowiem naruszona zasada wywodzenia pokrewieństwa. Dziecko z takiej adopcji będzie – z majestatu prawa – pozbawione rodzonego ojca lub rodzonej matki. Stanie się „przedmiotem” tzw. prawa do dziecka, a faktycznie – towarem.

Dzień przyjęcia ustawy jest więc dniem kolejnej porażki dla społeczeństw Europy. Ustawa o „homomałżeństwach” co prawda istnieje już w kilku państwach, ale włączenie do tej grupy kraju tak dużego jak Francja może być przekroczeniem jakiegoś symbolicznego progu. „Postęp” może już kroczyć lawinowo, zwłaszcza że ustawy te są inspirowane przez politykę Unii Europejskiej. Od wielu lat uchwały Parlamentu Europejskiego – zgodnie z propozycjami aktywnych grup nacisku – zawierają propozycje zmian w duchu „równości”. W 2002 r. Parlament Europejski wezwał kraje członkowskie do „zniesienia wszystkich form dyskryminacji, prawnych czy też faktycznych, których ofiarami są jeszcze homoseksualiści, przede wszystkim w kwestii prawa do zawierania związku małżeńskiego i adopcji dzieci” (Rezolucja PE 2002/2013 (INI), pkt 77). „Homomałżeństwa” mają zostać wprowadzone w całej Unii pod pretekstem harmonizacji prawa w kwestii swobodnego przepływu osób (pkt 81).


POGWAŁCENIE ZASAD

Trzeba jednak wiedzieć, w jakich okolicznościach przyjmowano we Francji tę ustawę. Miało tu bowiem miejsce zaskakujące, jak na standardy europejskie, pogwałcenie zasad demokracji.

Po pierwsze, projektu nie poprzedziła żadna debata społeczna, a preferencyjnym doradcą rządu były środowiska LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transgenderycznych). Zabrakło również jakiejkolwiek poważnej analizy skutków prawnych: autorka projektu, minister sprawiedliwości Christiane Taubira zafundowała Francuzom prawny bubel, który instytucję małżeństwa wywodzi od porewolucyjnego ustawodawstwa, a konieczność „małżeństw” homoseksualnych od tego, że społeczeństwo „już dojrzało”. Na powszechne żądanie referendum rząd odpowiedział, że „nie ma mowy”, a gdy ludzie zebrali ponad 700 tys. podpisów pod petycją do specjalnej rady ds. konsultacji społecznych CESE, ta uchyliła się, twierdząc, że „po prostu” nie może się nimi zająć.

Policja używała gazu łzawiącego,
w tym głównie przeciwko rodzinom,
były przypadki pałowania,
prowokacje policjantów przebranych za cywili


Po drugie, zaniżono i zmanipulowano rozmiar społecznego sprzeciwu. Gdy pierwsza demonstracja z 13 stycznia tego toku zgromadziła co najmniej 800 tys. osób, oficjalny komunikat mówił o 340 tys. Gdy na drugą – 24 marca – przyszło już blisko 1,5 mln ludzi, dla rządu było to nadal 300 tys. Przy okazji zgromadzeń można mówić o represjach politycznych, gdyż policja używała gazu łzawiącego, w tym głównie przeciwko rodzinom, były przypadki pałowania, prowokacje policjantów przebranych za cywili, policyjne zatrzymania za pozostawanie w miejscu manifestacji oraz posiadanie emblematów. Przez cały czas oficjalne media popisywały się swoim serwilizmem, przedstawiając ogólnonarodowy protest jako „agresję małych grupek” wobec „słusznych reform rządu”.

W końcu, gdy wobec rosnącego oporu rząd postanowił „zamknąć sprawę”, maksymalnie skrócono kalendarz legislacyjny. Głosowanie w senacie przyspieszono o ok. 3 tygodnie, a ostateczne głosowanie – o tydzień. Deputowani pracowali w nocy, w zmęczeniu i w atmosferze żywiołowych kłótni. Wyglądało tak, jakby PS była gotowa odnieść pyrrusowe zwycięstwo, byle tylko gender – tj. tożsamość płciowa, którą można sobie „wybrać” – stała się normą prawną. Głosowanie senackie zorganizowano w momencie największej absencji i tak, by jego wynik nie był od razu jawny – przez zwykłe podniesienie ręki. Ostateczne głosowanie odbyło się w stanie realnego oblężenia Zgromadzenia przez wzburzony tłum, a jego gmach otoczył kordon ciężko uzbrojonej policji.


MARIANNA SIĘ BUDZI

Inną jednak sprawą, która ujawniła się przy okazji uchwalania tej ustawy, było przebudzenie się Francji obywatelskiej, katolickiej i zdroworozsądkowej. Wydaje się, że opór zaczął kiełkować w sierpniu zeszłego roku. Zawiązał się wówczas kolektyw „Manifa dla wszystkich”, nawiązujący do obiegowej nazwy ustawy „Małżeństwo dla wszystkich”. Jego motywem stało się hasło „Nie odpuścimy niczego”, a charyzmatyczną rzeczniczką została humorystka, używająca pseudonimu Frigide Barjot, co oznacza „oziębła świruska” i jest kalamburem nazwiska Brigitte Bardot. Stowarzyszenie, będące inicjatywą m.in. prolifowego „Alliance VITA” czy „Stowarzyszenia Rodzin Katolickich”, zgromadziło pod swoim sztandarem ponad 30 różnych grup, w tym także gejowskich, feministycznych, muzułmańskich, lewicowych czy protestanckich. Dołączyli do nich deputowani, solidaryzujący się ze swoimi wyborcami, merowie, oburzeni przymusem „celebrowania parodii ślubu”, psycholodzy, domagający się poszanowania godności dziecka, a także prawnicy, sprzeciwiający się chaosowi, jaki zapanuje w prawie. „Manifa dla wszystkich” stała się ponadpolitycznym i ponadwyznaniowym masowym ruchem, występującym pod hasłami republikańskimi. Uczestniczył w niej każdy, kto nie mógł pojąć absurdu zanegowania różnic płci w małżeństwie i kto chciał zatrzymać ideologiczną przemoc państwa.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter