Kto za tym stoi?
Najbogatsze państwa Unii, wobec zapaści demograficznej, widzą w migracji szansę pozyskania siły roboczej dla swojego przemysłu. Nieprzydatnych próbują relokować do państw słabszych i biedniejszych. Świadczy o tym przykład Włochów, którzy sami wyselekcjonowali dla krajów naszego regionu grupę migrantów najbardziej kłopotliwych.
Dla Turcji sterowanie falą migrantów jest dogodnym instrumentem wpływania na politykę Unii Europejskiej. Pomaga odwrócić uwagę i złagodzić międzynarodową krytykę wobec stopniowego przekształcania świeckiego państwa w islamski kalifat. Pamiętne zdjęcie martwego dziecka na tureckiej plaży, które obiegło europejskie media, zostało przez tureckie służby zainscenizowane. Spełniło zadanie, wstrząsając opinią publiczną na Zachodzie. Zawarte potem porozumienie z Unią w sprawie migrantów było dla Turcji bardzo korzystne politycznie i finansowo. W dodatku Turcja przy okazji wojny w Syrii zyskała wolną rękę w rozprawie z Kurdami.
Najbogatsze państwa Unii, wobec zapaści demograficznej, widzą w migracji szansę
pozyskania siły roboczej. Nieprzydatnych próbują relokować
Dla Moskwy wojna w Syrii i kłopoty Europy Zachodniej z migrantami też są na rękę. Dzięki temu Rosja jest Europie bardziej potrzebna. Osłabia się nacisk na ten kraj w związku z aneksją Krymu i innych części Ukrainy.
W jakiś sposób na kłopotach Europy korzystają pewnie także Stany Zjednoczone, dla których zjednoczona Europa jest nie tylko partnerem, ale i konkurentem w światowej rywalizacji.
Wątek islamski
Co najmniej zastanawiająca jest rola, jaką wobec fali migracji odrywają bogate państwa arabskie. Dochód narodowy na głowę mieszkańca w każdym z nich jest wielokrotnie wyższy niż w Polsce, a w niektórych o wiele wyższy niż w Niemczech. Kraje te stanowczo odmawiają jednak przyjmowania bliskich im religijnie i kulturowo migrantów. Zamiast tego Arabia Saudyjska, jak informował „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, miała zaoferować wybudowanie w Niemczech na ich potrzeby dwustu nowych meczetów.
Wiele przemawia za tym, że masowa islamska migracja do Europy ma z arabskiej perspektywy charakter misji religijno-cywilizacyjnej. Wielu migrantów wcale tego nie kryje. Swoją roszczeniową postawę uzasadniają właśnie tym, że przychodzą jako wysłannicy Allaha, do którego wszystko należy, i oni jako jego wierni słudzy mają prawo do nagromadzonych w Europie dóbr.
Europa odcinająca się od swoich chrześcijańskich korzeni, pogrążona w dyktaturze relatywizmu, jest bowiem zbyt słaba i ogłupiona, aby zeuropeizować, czyli schrystianizować docierających do niej wyznawców Mahometa. Zbyt słaby i pozbawiony poczucia nadprzyrodzonej misji jest także Kościół w Europie, aby obecność niechrześcijan wykorzystać jako misyjną szansę.
Norweski dziennik „Dagbladet” już w ubiegłym roku ostrzegał, że wśród imigrantów przybyłych do Europy jest duża grupa bojowników ISIS oraz innego ugrupowania terrorystycznego, Front Al-Nusra. O używaniu fałszywych pasportów syryjskich przez ISIS pisał we wrześniu 2015 r. także Nick Fagge, dziennikarz „Daily Mail”. Problem nabrzmiał jeszcze bardziej, kiedy ISIS w 2015 r. zdobyło dostęp do drukarni syryjskich paszportów, co potwierdził wywiad USA.
Włoski minister sprawiedliwości Andre Orlando twierdzi, że są niezbite dowody na sterowanie przemytem imigrantów do Europy przez ISIS, a nawet na sterowanie rozmieszczeniem migrantów we Włoszech. W „Corriere della Sera” 4 sierpnia 2016 r. mówił o finansowaniu terroryzmu przez organizacje wysyłające do Europy migrantów z Libii i z Egiptu oraz decydujące, kogo przemycą i dokąd.
Soros i inni
Włoski prokurator Carmelo Zuccaro wskazuje na konieczność przeanalizowania powiązań szczególnie niemieckich organizacji pozarządowych z przemytnikami. Ich statki podejmujące „rozbitków” na Morzu Śródziemnym i przywożące ich do Włoch pojawiają się zawsze pierwsze, jakby w umówionym miejscu u wybrzeży Libii. Niejednokrotnie, jak twierdzi Zuccaro, są nawet wcześniej, zanim z łodzi przemytników zostanie nadany sygnał SOS. Roczny koszt utrzymania sześciu jednostek ratowniczych to w przeliczeniu ok. 240 mln zł. Kto za tym stoi? – pyta włoski prokurator. Zauważa też, że w ostatnich latach zyski włoskiej mafii z obsługi imigrantów są wyższe niż z handlu narkotykami.
Węgierski premier Victor Orbán wskazuje na George’a Sorosa (twórcę m.in. Fundacji Batorego, inwestora w Agorze), krzewiciela ideologii tzw. społeczeństwa otwartego. Soros otwarcie nawołuje do przyjmowania migrantów, wzywa do łamania oporów Polski i Węgier jako państw kulturowo i etnicznie jednolitych. Obecność nawet jednego muzułmanina w szkole będzie dla środowisk powiązanych z Sorosem okazją do żądania pozbycia się z niej krzyża w imię tolerancji. Ma to prowadzić do laicyzacji przestrzeni publicznej. „Europa została zdradzona i jeśli nie uda nam się stanąć w jej obronie, będzie nam odebrana”– mówił Orbán w 2016 r. na antenie Magyar Radio. Dowodem na zasadność tych obaw jest przypadek z niemieckiego miasteczka Herford w ubiegłym roku, kiedy to islamski imigrant, który przyszedł w odwiedziny do żony w Szpitalu św. Matyldy, zerwał ze ściany umocowany tam krzyż, wdając się przy tym w awanturę z administracją palcówki. Albo przykład z Hiszpanii, gdzie osiedlenie dwóch rodzin islamskich sprawiło, że pani burmistrz miasteczka Cenitentos nakazała usunięcie przestrzeni publicznej stacji Drogi Krzyżowej, aby nie ranić uczuć muzułmanów i niewierzących.
Masowa migracja miałaby zmienić strukturę etniczno-religijną Europy. Według ostrożnych szacunków do Europy miałoby bowiem napłynąć 35 mln imigrantów z Afryki i krajów islamskich. Według innego scenariusza, może to być 65 mln, a nawet 1,5 mld. Tylko jaki jest sens w tym, żeby całą Afrykę i część Azji przesiedlać do Europy? Chyba że rację mają ci, którzy mówią, iż migracyjne tsunami jest początkiem wojny hybrydowej islamu z Zachodem?
Co? Gdzie? Kiedy?
