23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak Peppone zabijał don Camilla

Ocena: 5
4029
– Do samosądów komunistycznej partyzantki nad włoskimi księżmi dochodziło jeszcze w 1951 roku, czyli 6 lat po zakończeniu wojny – mówi włoski pisarz i dziennikarz Roberto Beretta, autor książki na ten temat
Z Robertem Berettą, włoskim pisarzem i dziennikarzem, rozmawia Anna Kosiarska


W latach dziewięćdziesiątych niezwykle popularna stała się w Polsce seria książek o don Camillu, wiejskim proboszczu budującym barwną i pełną spięć relację z komunistycznym burmistrzem. Czy te książki odzwierciedlały rzeczywistość powojennej Italii?


Z przyjemnością słyszę, że także w Polsce piękne historie Giovanniego Guareschiego zdobyły taką popularność. Burmistrz Peppone tak naprawdę jest osobą dość sympatyczną i to on często staje się ofiarą sprytu i przebiegłości proboszcza don Camilla. W powojennych Włoszech jednak nie zawsze tak było. Często komunistyczni partyzanci nie ograniczali swojej wojny do niemieckich żołnierzy czy do znanych faszystów, ale dopuszczali się nadużyć, stosowali przemoc, dokonywali samosądów na niewinnych cywilach, wśród których znalazło się wielu katolików, także księży. Te historie od wielu lat wypływają na światło dzienne i wywołują u nas silne spory ideologiczne, ponieważ z trudem przychodzi rozdzielenie tego, co było uzasadnioną walką o odzyskanie wolności i demokracji po okresie dyktatury, od tego, co stało się samowolą, prywatną zemstą i ideologiczną zbrodnią.


Czy udało się dokładnie ustalić liczbę księży zamordowanych przez komunistów?


Ja dotarłem do historii 130 kapłanów zabitych przez komunistycznych partyzantów. Są to różne historie: w niektórych przypadkach chodziło o księży, którzy jawnie opowiadali się po stronie faszyzmu i zostali straceni właśnie za przynależność do reżimu Mussoliniego; innym razem byli to kapelani wojskowi przydzieleni do wojska, które faszyści zrekonstruowali po 1943 roku i którzy służyli posługą duchową żołnierzom. Jeszcze innym razem chodziło o zabójstwa, które uchodziły za polityczne, a w rzeczywistości dokonane zostały z prywatnych pobudek, takich jak niezapłacone długi czy dawno doznane krzywdy. Niekiedy wystarczyło podejrzenie, że proboszcz był „faszystowskim szpiegiem”, ale byli także księża, którzy przeciwstawiali się gwałtom stosowanym przez partyzantów i chcieli bronić swoich parafian. Jeszcze inni kapłani zostali pomordowani, ponieważ jawnie okazywali swój wrogi stosunek do komunizmu i w odczuciu partyzantów zlikwidowanie ich oznaczało, że w przyszłości będzie mniej wrogów do zwalczania.


W jakich latach dochodziło do komunistycznych mordów na księżach?

Najwięcej ofiar było w latach 1944-1946. Jednak do samosądów dochodziło jeszcze w 1951 roku, czyli 6 lat po zakończeniu wojny, jak było w przypadku 47-letniego ks. Ugo Bardottiego, zabitego w Pizie.


Co skłoniło Pana do zajęcia się tą tematyką?


Wszystko zaczęło się od książki, którą podarowała mi ciotka, kiedy byłem chłopcem: chodziło o historyczne opracowanie na temat księży z Imoli w regionie Emilia-Romania, zamordowanych tak przez faszystów, jak przez komunistów. Przeczytałem ją, jednak wtedy nie rozumiałem jeszcze jej oryginalności. Wiele lat potem, gdy dziennik „Avvenire”, w którym pracuję, po 60 latach od wyzwolenia Włoch postanowił przeprowadzić śledztwo, ponownie sięgnąłem po tę książkę i zorientowałem się, że historie tych księży i wielu innych, które później odkryłem, nigdy nie zostały zebrane i ukazane razem. Przeprowadziłem zatem dziennikarskie śledztwo, które było długim i pasjonującym badaniem, mającym ogromne znaczenie w moim życiu, nie tylko dziennikarskim.


To znaczy?


Praca trwała ponad rok i już choćby z tego powodu zajęła dobry kawałek mojego życia. Poza tym bardzo wzruszyły mnie historie wielu księży, zwłaszcza tych z pomordowanych, którzy byli nieznani czy też zostali zapomniani. W końcu badanie nauczyło mnie, że ideologia – i ta lewicowa, i ta prawicowa – zamyka nam oczy na istniejącą rzeczywistość, często zaprzeczając faktom. Z niedowierzaniem obserwowałem, że to, co zostało dokonane przeze mnie w sposób rzetelny i bezinteresowny, stało się dla jednych powodem do nieufności, przez innych zaś zostało wykorzystane instrumentalnie. Te dwa różne podejścia odbierają godność biednym pomordowanym.


A z jakim odzewem spotkała się Pańska publikacja?


To zależy. Byli tacy, którzy zarzucali mi „rewizjonizm”, że ze względów ideologicznych neguję znaczenie ruchu oporu. Byli też tacy, którzy dziękowali za prawdę historyczną, która ujrzała światło dzienne. Niektórzy jeszcze dziś dzwonią do mnie i pytają, czy mam jeszcze jakieś egzemplarze książki, gdyż nakład się już dawno sprzedał.


Jak zbierał Pan materiały do swej pracy?


Zacząłem zapoznawać się z istniejącymi historiami poprzez artykuły z prasy i drobne biografie zabitych. Następnie zbierałem dla konkretnych przypadków świadectwa: lokalnych historyków, którzy zajmowali się tym tematem, aktualnego proboszcza i następcy zabitego, krewnych zabitego czy żyjących jeszcze partyzantów. Do świadków docierałem niemal zawsze. Często przyjmowali mnie z ulgą, szczęśliwi, że prawda wreszcie wyjdzie na światło dzienne – bo wielu z tych niewinnych męczenników oskarżano o współpracę z faszyzmem, by uzasadnić ich zabicie, i do tej pory nie zostali zrehabilitowani. Innym razem świadkowie nie chcieli mówić, bo bali się nieprzyjemności. I to w wolnych, demokratycznych Włoszech XXI wieku najbardziej mnie uderzyło.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter