25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jaka demokracja?

Ocena: 0
6219


Czyli dziś główną funkcją mediów jest nie manipulacja polityczna, ale manipulacja przez reklamę?

Przez reklamę media wmawiają nam, że coś musimy mieć. Media – działając na naszą podświadomość – skupiają się na wyrabianiu w nas odpowiednich postaw konsumpcyjnych, bo system gospodarczy trzyma się m.in. na konsumpcji wewnętrznej.

Porównajmy sobie, na jakim poziomie zaspokajane były nasze potrzeby jeszcze 40 lat temu, a jak jest teraz. Kiedyś wystarczały trzy pary spodni, dziś musimy mieć dziesięć, z czego połowy nie nosimy. To efekt działania reklamy, wytwarzającej w nas potrzeby. Ma to wpływ na demokrację, bo pokazuje, do jakich celów używa ona mediów. Z demokracją wiąże się propaganda wolnorynkowa i konsumpcjonistyczna. Ale jeśli jesteśmy konsumentami, to nie jesteśmy obywatelami.


Jak to rozumieć?

Reklamy wciąż przekonują: myśl o sobie, zaspokajaj swoje potrzeby. W sposób podprogowy odwołują się do naszego egoizmu. Także filmy emitowane w komercyjnych stacjach promują postawy egocentryczne. Zauważmy, że zwykle opowiadają o samotnej kobiecie, która robi karierę w wielkim mieście. Nie ma męża ani dzieci, za to ma przyjaciela geja. Rodzina ogranicza ten egoizm, jest też działaniem dla dobra wspólnego, a więc wyrazem postawy obywatelskiej, dlatego się jej w tych mediach nie promuje.

Najsilniejszą instytucją społeczeństwa obywatelskiego jest Kościół – z niego powinien wyjść impuls zmian
W Polsce o dobru wspólnym nie myślimy. A przecież pewnych celów nie osiągniemy samodzielnie. Owszem, sam mogę się najeść i napić, ale już bezpieczeństwa sam sobie nie zapewnię – do tego potrzebna jest społeczność. Przekładając to na płaszczyznę państwową: skupiamy się na kupowaniu, zaciąganiu kredytów, a ograniczamy zbrojenie, co w obecnej sytuacji geopolitycznej byłoby przecież najbardziej uzasadnione.


Politycy wciąż nas uspokajają, że jest dobrze, że sytuacja znajduje się pod kontrolą i że nie mamy czego się bać. Mamy im nie wierzyć?

Wszystkie partie nam wmawiają, że jesteśmy „fajni” i że do pełni szczęścia brakuje nam tylko ich rządów. A przecież tacy fajni nie jesteśmy. Potrzeba nam autorytetów – tylko one mogą wyciągnąć nas z letargu. Dlatego tak ważny i potrzebny jest Kościół, żeby ciągle wstrząsał sumieniami – powinien robić to jeszcze mocniej. Prymas Wyszyński apelował, by zrezygnować z antykoncepcji i aborcji, bo tylko liczebne państwo może być silne. I co? Kilkadziesiąt lat później – wskutek polityki antykoncepcyjnej i emigracyjnej – jest nas tylko 36 mln. Kiedy weszliśmy na drogę kapitalizmu, przyjechał Jan Paweł II i gromił, byśmy tyle nie konsumowali. Oburzaliśmy się. Kiedy Tischner mówił o polskim syndromie homo soveticus, nie chcieliśmy słuchać.


Nadal jesteśmy homo sovieticus?

Tichner pisał, że homo sovieticus to zniewolony przez system komunistyczny klient komunizmu, który żywił się tym, co ten komunizm mu oferował. Nie inaczej jest dziś. Z niewolnictwa komunistycznego wpadliśmy w niewolę konsumpcjonizmu. Tak skupiamy się na zaspokajaniu wyłącznie własnych potrzeb, że zapominamy o czymś takim jak dobro wspólne. Sposoby zarządzania społeczeństwem za komunizmu i za kapitalizmu są w tym punkcie podobne: zatomizować społeczeństwo, bo łatwiej jest zarządzać jednostkami niż połączonym narodem. Nie ma tu mowy o kapitale społecznym.


Ciągłe afery z politykami i biznesmenami w roli głównej, niska frekwencja wyborcza i powszechne wśród obywateli poczucie, że „polityka mnie nie interesuje” – jak w lustrze odbijającym taki obraz wygląda polska demokracja?


W demokracji niesłychanie ważna jest zdolność do kompromisu. Jeżeli metodą działań politycznych jest kompromis, to osiągnie się dobro wspólne. A jeżeli politykę prowadzi się środkami wojennymi, celem jest wyeliminowanie przeciwnika. W ten sposób nie da się osiągnąć dobra wspólnego. Polska polityka to wojna wszystkich ze wszystkimi. Nawet wśród dziennikarzy cenieni są ci, którzy potrafią obnażyć i zmiażdżyć rozmówcę, a nie ci, którzy potrafią prowadzić dialog. W polskiej polityce, a często i w dziennikarstwie, zachodzi mordowanie argumentami. W działaniach politycznych nie sięgamy więc do modelu zgodnego z naszą antyczną tradycją, ale do obcej – bolszewickiej – zasady „kto kogo”.


Co powinniśmy robić, by nasza demokracja przekładała się na dobro obywateli?

Przede wszystkim trzeba by zmienić mentalność Polaków i skończyć z ideologią „fajniactwa”. Potrzeba nam nowego Wyszyńskiego czy Piłsudskiego, który nie będzie nam schlebiał, ale motywował do zmian, dzięki którym będzie nam lepiej. Powinny temu służyć media publiczne i edukacja.

System edukacji II RP odziedziczyła po zaborcach, mimo to wychowała pokolenie świadomych obywateli – pokolenie Kolumbów. A jaki system edukacyjny mamy my po 25 latach wolności?

Kościół dał się odsunąć na margines życia społecznego, a przecież polityka to działanie dla dobra wspólnego, co Kościół robi
Najsilniejszą instytucją społeczeństwa obywatelskiego jest Kościół – z niego powinien wyjść impuls. On też jest obecny w szkołach – może powinien bardziej kłaść tam akcent na wychowanie obywatelskie? Przecież taka postawa jest zawarta w ideologii chrystianizmu, który ma nas nakierować na potrzeby innych i ciągłą pracę nad sobą. Kościół ze swej natury jest społeczny. Należy lepiej wykorzystywać ten potencjał.


To zaraz podniosą się głosy przypominające o rozdziale państwa od Kościoła i zarzuty o państwo wyznaniowe.


Zbyt łatwo daliśmy się przekonać tym argumentom, przez co Kościół dał się odsunąć od polityki i zepchnąć na margines życia społecznego. Polityka to działanie dla dobra wspólnego, a Kościół to robi, ma więc pełne prawo uczestniczenia w życiu politycznym. Co ma zresztą do stracenia? Naród potrzebuje wychowawcy, a w polityce próżno go szukać. Nie można słuchać tych, którzy nam wmawiają, że żyjemy w raju na ziemi.


Nie pozwala Pan cieszyć się zwycięstwami, które okazują się nie nasze, a na koniec jeszcze nie pozwala Pan słuchać tych, którzy głaszczą po głowie.

Kto jest lepszym nauczycielem: wymagający czy odpuszczający? Ja najlepiej pamiętam ze szkoły tych pierwszych, to dzięki nim się rozwinąłem. Pamiętam też, że kardynał Stefan Wyszyński był takim nauczycielem. Zostawił nam piękną spuściznę. Od nas zależy, co z nią zrobimy. I co zrobimy z demokracją.


***
Krzysztof Rak (1966) – historyk filozofii, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych. W latach 90. urzędnik w Kancelarii Prezydenta, Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W TVP współtworzył programy publicystyczne: „Tygodnik Polski” oraz „Punkt widzenia”. Obecnie publikuje w „Rzeczpospolitej”.


rozmawiała Monika Odrobińska
fot. Monika Odrobińska/Idziemy

Idziemy nr 5 (488), 1 lutego 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter