Marsz 13 grudnia przeszedł ulicami stolicy

W Warszawie odbył się Marsz w Obronie Demokracji i Wolnych Mediów, współorganizowany w 33. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przez Prawo i Sprawiedliwość.

20141213 16:19 mz na podst. PAP, TVP Info, TVN24.pl
fot. PAP/Radek Pietruszka

 
To już czwarty marsz współorganizowany 13 grudnia przez PiS. Tym razem był on wyrazem protestu wobec nieprawidłowości związanych z listopadowymi wyborami samorządowymi, które według polityków PiS zostały sfałszowane.

Na Placu Trzech Krzyży zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób z flagami narodowymi oraz białymi i czerwonymi różami. Powiewały także flagi "Solidarności" i PiS. Przyjechali m.in. politycy prawicy, stoczniowcy, górnicy, przedstawiciele Polonii i klubów "Gazety Polskiej". Organizatorzy oświadczyli, że nie życzą sobie na marszu nikogo z zakrytymi twarzami. Apelowali również o nierozwijanie prowokacyjnych transparentów.

"Miarka się przebrała"

Na rozpoczęcie Marszu po godz. 13:00 odśpiewano hymn państwowy i odczytano nazwiska ofiar stanu wojennego. Po każdym dodawano słowa "zginął za wolną Polskę". Pamięć zabitych, a także ofiar katastrofy smoleńskiej uczczono minutą ciszy. Odbyła się także modlitwa w ich intencji.

Następnie aktor Jerzy Zelnik odczytał deklarację ideową Marszu. – PRL upadł, ale nie zniknęły zagrożenia dla polskiej republiki i demokracji. Trzeba jasno powiedzieć, że demokracja jest w Polsce obecnej bardzo poważnie zagrożona. Łamane są jej podstawowe filary i zasady. Instytucje państwowe wykorzystywane są w interesie jednej opcji politycznej. Państwo polskie toczy rak klientelizmu. Kto nie należy do systemu, w każdej chwili może być pozbawiony prawa do pracy i opieki, a także do funkcjonowania w życiu publicznym. Wyobcowana władza traktuje społeczeństwo arogancko i przedmiotowo, odrzucane są wielomilionowe obywatelskie inicjatywy ustawodawcze i referendalne. Atakowane są ważne dla nas wartości, obrażane uczucia religijne milionów Polaków. Wieloletnie, notoryczne niedotrzymywanie obietnic, manipulacje, codzienna propaganda, awansowanie skompromitowanych polityków, wykorzystywanie publicznych instytucji i pieniędzy do prywatnych i partyjnych celów – wszystko to doprowadziło do upadku zaufania Polaków do polityki. W konsekwencji miliony Polaków wycofują się z życia publicznego – napisano w deklaracji. Podkreślono, że "większość mediów głównego nurtu nie kontroluje władzy, nie organizuje opinii publicznej", "kłamie, manipuluje, służy rządzącym", a prawa opozycji są ograniczane.

– Zwieńczeniem tych antydemokratycznych praktyk jest ostatni skandal wyborczy (...) Władza doprowadziła do wyborczej kompromitacji, do prawdziwej kompromitacji podstaw polskiej demokracji. W każdym normalnym, demokratycznym kraju władza, która nie potrafi zorganizować wyborów i umożliwia wypaczenie podstawowej woli narodu, odchodzi błyskawicznie w niesławie! W XXI wieku, w cywilizowanym kraju, nie ma możliwości, aby co piąty głos oddany w wolnych wyborach był nieważny, a rozbieżność pomiędzy preferencjami wyborców mierzonymi przez profesjonalne badania exit poll a wynikami ogłoszonymi przez PKW była tak wielka. Nie zgadzamy się na takie wypaczenia, nie zgadzamy się na arogancję i oszustwa – miarka się przebrała. (...) Nie chcemy by polskie państwo oszukiwało swoich obywateli – czytał Zelnik. – Wzywamy wszystkich, którzy nie godzą się na łamanie praw obywatelskich, na naruszanie wolności słowa i wyznania – do wyrażenia publicznego sprzeciwu, do protestu przeciwko niszczeniu polskiej demokracji!

"To będzie marsz obywatelski"

Po aktorze zabrał głos prezes PiS Jarosław Kaczyński. Apelował, by pamiętać nie tylko o poległych w czasie stanu wojennego, ale także żołnierzach wyklętych, robotnikach z Wybrzeża czy Radomia i Ursusa. – Musimy pamiętać, bo pamięć jest częścią naszej tożsamości, naszej siły. A ją trzeba budować, by Polska mogła być demokratyczna, na miarę naszych możliwości, szans i oczekiwań – mówił. Zapowiedział, że druga część Marszu będzie "marszem obywatelskim". Podziękował wszystkim za udział, chociaż, jak mówił, mieli oni kłopoty z dotarciem na Marsz z powodów "nieobiektywnych", stworzonych przez władzę.

Miała być agresja, podpalanie Polski a jest spokojnie, kulturalnie i bez burd, które zdarzają się narodowcom 11 listopada. #marsz13grudnia

— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) grudzień 13, 2014

Prezes PiS złożył następnie kwiaty pod pomnikiem Wincentego Witosa, a potem ruszył na czele pochodu w towarzystwie młodzieży. Marsz udał się Alejami Ujazdowskimi do pomnika Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. Uczestnicy protestu nieśli kilkudziesięciometrową, biało-czerwoną flagę. Po drodze delegacja PiS złożyła kwiaty pod pomnikami Ronalda Reagana, generała Stefana Roweckiego, Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego.

Starsza, niekwykształcona kobieta ze wsi podpala Polskę w odmętach nienawiści. Foto (c) @RyszardRybczak pic.twitter.com/tKE1FHfjz2

— H. Duncombe Mortimer (@hdmortimer) grudzień 13, 2014

W trakcie Marszu do uczestników przemawiał m.in. Joachim Brudziński z PiS. Zwrócił uwagę na problem zatrudniania po linii partyjnej, mówił, że młodzi ludzie muszą dziś emigrować, by mieć pracę. Stwierdził też, że obecna władza zawiązuje koalicję z Jerzym Urbanem, byłym rzecznikiem rządu PRL. "Koalicja zawiązana, Platformy i Urbana", "Urbana z Kiszczakiem potraktujmy kopniakiem", "Raz sierpem, raz młotem – czerwoną hołotę" – skandował Brudziński. Mówił też, że "taśmy prawdy przez tę władzę zostały zamiecione pod dywan, a władza bawi się za publiczne pieniądze".

1 dnia w roku oddajemy cześć ofiarom stanu wojennego. Przez 365 dni w roku płacimy gigantyczne emerytury ich oprawcom.

— kataryna (@katarynaaa) grudzień 13, 2014

"Zwyciężymy!"

Pod pomnikiem Piłsudskiego ponownie przemówił Jarosław Kaczyński. – To był pochód zwycięstwa, bo wygraliśmy te wybory – zaczął swoje wystąpienie. – Polacy, a w szczególności młode pokolenie Polaków pokazało, że chce zmian. W Polsce odradza się poczucie obywatelskości, duch obywatelski, który był zaprzeczeniem apatii i bierności. Ten pochód jest pochodem obywatelskim, tych, którzy chcą w Polsce dobrej zmiany, zwycięstwa z panoszącym się złem, ale chcą też przede wszystkim obronić najbardziej podstawowe prawo obywateli, prawo do wyłaniania władzy i do tego, żeby ją odwołać. To prawo daje nam kartka wyborcza. To właśnie tę kartkę chcą nam dzisiaj wyrwać. Dlaczego? Bo rysuje się perspektywa zwycięstwa, waszego zwycięstwa, tych wszystkich, którzy chcą w Polsce władzy uczciwej i sprawiedliwej – mówił prezes PiS.

– Te wybory zostały sfałszowane, bo fałszerstwem jest sytuacja, w której władza wie, że rozwiązania prawne dotyczące wyborów są ułomne i odrzuca propozycje ich zmiany – dodał. Zapowiedział, że będą organizowane kolejne marsze, że "przyjdzie Polska wolnych Polaków", a "wybory zostaną powtórzone". – Musimy zrzucić z pleców narodu ten worek kamieni, którym jest obecna władza – mówił. – Nie lękajmy się, a zwyciężymy – powiedział na zakończenie.

Przed rozejściem uczestnicy Marszu odśpiewali hymn narodowy.

W Komitecie Honorowym Marszu znaleźli się m.in. były premier Jan Olszewski, współtwórca NSZZ "Solidarność" Andrzej Gwiazda i inni opozycjoniści z czasów PRL, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu – Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotr Duda, jego poprzednik Janusz Śniadek, prof. Piotr Gliński, europoseł Marek Jurek, prof. Zyta Gilowska, przewodniczący klubu Sprawiedliwa Polska Jarosław Gowin, prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, historyk prof. Andrzej Nowak, dziennikarze – Krzysztof Skowroński, Tomasz Sakiewicz, Jacek i Michał Karnowscy, Katarzyna Hejke, Paweł Lisicki, Tomasz Terlikowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wiesław Johann, Marta Kaczyńska, aktorzy – Jerzy Zelnik, Halina Łabonarska, Katarzyna Łaniewska, Jan Pietrzak, pisarz Marcin Wolski, dr Tomasz Żukowski, prof. Grażyna Ancyparowicz, prof. Andrzej Zybertowicz i wielu innych.

Wczoraj z Komitetu wycofało się wszystkich pięciu biskupów: metropolia częstochowski abp Wacław Depo, biskup włocławski Wiesław Mering, biskup świdnicki Ignacy Dec oraz emerytowani biskupi Antoni Dydycz z Drohiczyna i Edward Frankowski z Sandomierza.