Jesienne trudności w formowaniu rządu w Hiszpanii i dymisja premiera Portugalii wskutek korupcyjnych zarzutów to znak, że życie polityczne na Półwyspie Iberyjskim znalazło się na zakręcie. Niepewna przyszłość może być jednak lepsza niż ostatnie lata pod rządami lewicy.

Kolejne miesiące stały się równie niepewne w życiu politycznym w Hiszpanii i Portugalii, co w Polsce po październikowych wyborach. W obu krajach Półwyspu Iberyjskiego politycy mają już jednak duże doświadczenie w rządach sprawowanych przez mniejszościowe gabinety, czasem zbudowane na bazie krytykujących się wzajemnie ugrupowań.
Kiedy w 2015 r. w Portugalii i rok później w Hiszpanii socjaliści przegrali wybory, nic nie wskazywało na to, że z przegranych staną się zwycięzcami, a wskutek ich karkołomnych zabiegów o zlepianie koalicji i tymczasowych sojuszy uda się rządzić przez kilka kolejnych lat. Nawet pomimo błędów popełnionych podczas pandemii i katastrofalnych finansów publicznych udawało się im dotychczas zyskiwać poparcie i „błogosławieństwo” władz Unii Europejskiej, zdominowanych przez siły liberalno-lewicowe.
LEKCJE O PAŃSTWIE PRAWA
W systematycznie pogłębiającej swoje rekordowe zadłużenie wewnętrzne Hiszpanii oraz w sparaliżowanej strajkami Portugalii komentatorzy głównego nurtu nie dostrzegali dotychczas żadnych zagrożeń dla kondycji unijnego budżetu. Uwierała ich tymczasem sytuacja w odległej Polsce czy na Węgrzech, co przejawiało się regularnym biciem na alarm przy użyciu sloganu „zagrożenie dla państwa prawa”. Odwracając uwagę od piętrzących się wewnętrznych problemów Hiszpanii, dziennikarze madryckiego „El Confidencial” alarmowali o krzyżach dostrzeżonych na ścianach krakowskich urzędów, mających rzekomo niweczyć prawa osób niewierzących w Polsce. Z kolei lizboński tygodnik „Visao” donosił o protestujących w Warszawie zwolennikach opozycji niczym o upadku państwa prawa w Polsce.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 47 (941), 19 listopada 2023r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 25 listopada 2023