Według ustaleń traktatu wersalskiego, z którego ratyfikacją Niemcy zwlekały, Polska oprócz większej części Pomorza Gdańskiego otrzymała także fragmenty Wielkopolski oraz Śląska Średniego.
Polsko-niemiecka umowa o wycofaniu wojsk niemieckich oraz przekazaniu zarządu cywilnego przewidywała, że Niemcy rozpoczną ewakuację w ciągu siedmiu dni po ratyfikowaniu przez Rzeszę traktatu wersalskiego. Nastąpiło ono 10 stycznia, toteż wojsko polskie przystąpiło do przejmowania stopniowo opuszczanych przez Niemców obszarów 17 stycznia, kończąc całą operację 10 lutego.
Wojska Frontu Wielkopolskiego, dowodzonego przez gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego, zajęły m.in. Kępno, Rawicz, Leszno (na odcinku południowym), Ujście (na odcinku zachodnim) i na odcinku północnym Bydgoszcz, Nakło, Koronowo, Świecie, Tucholę i Chojnice. Z kolei wojska Frontu Pomorskiego pod dowództwem gen. Józefa Hallera przejmowały kolejno m.in. Toruń, Działdowo, Lidzbark, Brodnicę, Grudziądz, Pelplin, Tczew, Kościerzynę, Kartuzy, Wejherowo (wycofujący się Grenzschutz zabrał stojący na rynku pomnik Wilhelma I) oraz Puck, do którego polskie oddziały wkroczyły 10 lutego o godz. 11.
RADOŚĆ I ENTUZJAZM
„Nie ma prawie domu, z którego nie zwieszałyby się chorągwie polskie; uczniowie już przebrani w rogatywki; trzydzieści bram tryumfalnych po drodze z dworca do gmachu województwa; nieskończone szpalery związków i stowarzyszeń polskich; tłumy publiczności wybiegłe na ulice i wiwatujące na cześć przybyłych do stolicy województwa władz; polskie napisy na rogach ulic drukowane na papierze, a nalepiane na dawne tabliczki niemieckie; biało-czerwone kokardki na piersiach przechodniów, a bardziej jeszcze uśmiech radości na wszystkich twarzach; nawet słońce zdaje się brać udział w tej powszechnej radości” – pisał z Torunia sprawozdawca umyślny „Dziennika Poznańskiego”. Poznań był pierwszą – tymczasową – stolicą województwa pomorskiego.
Do Pucka gen. Haller jechał przez Gdańsk pociągiem. Na granicy wolnego miasta i Rzeczypospolitej w Kolebkach pasażerowie ujrzeli pierwsze bramy tryumfalne i polskie straże wojskowe. „Wzdłuż całej drogi do Pucka ustawione były wszędzie bramy powitalne, ozdobione sztandarami polskiemu i napisami. Na wszystkich stacjach tłumy ludności oczekiwały przybycia pociągu” – relacjonował wysłannik „Kuriera Warszawskiego”.
W Pucku mżyło od rana, a po południu rozpadało się na dobre. „Dworzec przybrany był zielenią i sztandarami. Przed dworcem brama tryumfalna, ponad głowami tysiącznego tłumu ludności Pucka i okolicy. Przyjazdu pociągu oczekiwał oddział marynarki wojennej, piechoty, szwoleżerów i ułanów. Powitany dźwiękami hymnu narodowego, przeszedł jen. Haller przed frontonem kompanji honorowej, poczem wśród niemilknących pełnych zapału okrzyków ruszono ku morzu” – pisał „Kurier Warszawski”.
O Kaszubach znany już nam sprawozdawca umyślny „Dziennika Poznańskiego” pisał: „Wyglądali jak prawdziwi bohaterowie nieśmiertelnej legendy polskiej – chłopy olbrzymie, rozrośnięte, o twarzach surowych, ponurych prawie, przywykłych do walki na śmierć i życie z żywiołem niebezpiecznym i kapryśnym, jak nawała morska, i żywiołem niebezpiecznym a wytrwałym, jak nawała germańska. A w tej chwili, kiedy witali polskiego generała Hallera, na tych twarzach ponurych dziwnie błyszczały oczy”.
TYMCZASEM W WARSZAWIE
Marszałek Wojciech Trąmpczyński, otwierając obrady sejmu, mówił: „Szum Bałtyku – to najpiękniejszy hymn naszej państwowości. (Brawa). Na tym pomorskim skrawku ziemi, na tej wąskiej polskiej tamie, ciągnącej się między wynarodowionymi doszczętnie Prusami Książęcymi a Pomorzem Szczecińskim, stoi przyszłość nasza. (Brawa). Bez owych płuc, otwierających się na wolne morze, Państwo nasze mogłoby egzystować, mogłoby wegetować, ale żyć by nie mogło, bo pozostawałoby zawsze w zależności od sąsiadów”. (za sprawozdaniem stenograficznym ze 118. posiedzenia Sejmu Ustawodawczego).
Następnie sejm uchwalił utworzenie sejmowej Komisji Morskiej oraz jednogłośnie upoważnił rząd do „bezzwłocznego przystąpienia do opracowania projektu budowy portu morskiego na lewym brzegu Wisły na terytorjum województwa pomorskiego, oraz pogłębiania łożyska Wisły od Bałtyku pod Schievenliorst [Świbno] aż do projektowanego portu morskiego”.
Na dobrej woli władz wolnego miasta Gdańska Polska bowiem nie mogła polegać.
Wiosną 1920 r. wiceadmirał Kazimierz Porębski, dyrektor Departamentu Spraw Morskich w Ministerstwie Spraw Wojskowych, skierował na wybrzeże kierownika Wydziału Budowy Portów Sekcji Technicznej inż. Tadeusza Wendę. Ten już w czerwcu przedstawił sprawozdanie, w którym stwierdził, iż „najdogodniejszym miejscem do budowy portu wojennego (jak również w razie potrzeby handlowego) jest Gdynia, a właściwie nizina między Gdynią a Oksywą, położoną w odległości 16 km od Nowego Portu w Gdańsku”. Wybór dokonany przez tego wybitnego i zasłużonego inżyniera potwierdził ponad dwa lata później sejm, uchwalając 23 września ustawę o budowie portu w Gdyni.