– Jeżeli spółki uznają za słuszne nagrodzić swoich pracowników, mogą to uczynić, ale miasto pieniądze na darmowe bilety i tak zabierze – nie zostawia wątpliwości przewodniczący klubu radnych PO Jarosław Szostakowski. Władze stolicy „oszczędzają” także na ogromnych podwyżkach lokalnych opłat i podatków, w tym podatku śmieciowego.
Oszczędzanie nie dotyczy jednak samych urzędników. Jak ostatnio doniósł Fakt.pl, na trzynastki za ubiegły rok dla stołecznych urzędników wydano 36 mln zł. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz w ramach dodatkowej pensji dostała ponad 12,5 tys. zł. Czterech wiceprezydentów, w tym główny pomysłodawca podwyżki nawet o 400 proc. opłat za wywóz śmieci Jarosław Kochaniak, dostało jeszcze więcej – ponad 16 tys. zł na osobę.
Nie dziwi więc, że działalność pani prezydent jest oceniana coraz gorzej. Według Barometru Warszawskiego, jeśli w listopadzie 2010 roku popierało jej rządy 68 proc. warszawiaków, to rok później już 55 proc., a w czerwcu 2012 roku 52 proc. I dalej spada.
Coraz gorsze nastroje panują wśród samych stołecznych samorządowców, także tych niższego szczebla w PO. Ostatnie, marcowe badanie ośrodka ABR Sesta, zlecone przez Warszawską Wspólnotą Samorządową, wskazują, że ponad 60 proc. pytanych o to mieszkańców stolicy głosowałaby w referendum za odsunięciem Gronkiewicz-Waltz z jej stanowiska, a jedynie nieco ponad jedna trzecia byłaby temu przeciwna. Badanie to przeprowadzono nie bez powodu, ponieważ o referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz mówi się wśród samorządowców od dawna. Prawdopodobnie jednak dotrwa ona do kolejnych wyborów samorządowych, które będą jesienią 2014 roku. I jej partia chce, by po raz trzeci kandydowała.
Radek Molenda |