– Lekarze rodzinni mają kompetencje, żeby większością pacjentów zajmować się samodzielnie – przekonuje w rozmowie z "Idziemy" minister zdrowia dr Konstanty Radziwiłł
Z dr. Konstantym Radziwiłłem, ministrem zdrowia, rozmawia Irena Świerdzewska
Zapowiedział Pan likwidację NFZ i powstał szum: jaki będzie dostęp pacjenta do lekarza. Na czym polega zmiana?
Istotą tej zmiany jest przede wszystkim wprowadzenie powszechnego dostępu do służby zdrowia, czego dziś brakuje. Istnieje spora grupa osób bez prawa do korzystania z publicznego systemu zdrowia. Wśród nich są młodzi ludzie zatrudnieni na tzw. umowach śmieciowych, np. na umowach o dzieło. Nie tyle więc zmieni się sytuacja pacjentów, ile tych, którzy dziś nie mogą być pacjentami, ponieważ obawiają się, że nie zostaną przyjęci na wizytę, albo że będą musieli zapłacić za opiekę zdrowotną.
Czy zarazem skończy się kontraktowanie usług, zadłużenia szpitali i limity na leczenie pacjentów?
Szpitale znajdą się w bezpieczniejszej sytuacji. Będzie można zarządzać nimi bardziej elastycznie, ponieważ otrzymają ryczałt na działalność związaną z ich misją. Misja szpitala opisana jest jego strukturą i zapotrzebowaniem. Obecny sposób finasowania szpitala sprowadza się do płacenia za każdą procedurę. Chcemy, by szpital, zamiast za procedurę, był wynagradzany za opiekę nad pacjentem.
Jakie skutki przyniosła wprowadzona w połowie ubiegłego roku ustawa, która miała zatrzymać komercjalizację i prywatyzowanie szpitali w samorządach?
Skończyło się przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego. Część z nich była prywatyzowana, bo udziały spółek zbywano podmiotom prywatnym. Daliśmy jednostkom samorządu terytorialnego, zwłaszcza tym, które już wcześniej skomercjalizowały czy sprywatyzowały szpitale, odpowiednie narzędzia, by mogły powrócić do własności szpitali. Niektóre samorządy były narażone na ryzyko, że szpital mógłby przestać istnieć.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 7 (593), 12 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 22 lutego 2017 r.