20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Społeczeństwo się budzi

Ocena: 0
1998
Niewątpliwie mamy do czynienia z nową jakością aktywności obywatelskiej
Z socjologiem dr. Tomaszem Żukowskim rozmawia Radek Molenda


Najnowsze sondaże wskazują, że wierny przez lata elektorat PO pod wpływem tzw. afery taśmowej przełamuje swoją stałość. Społeczeństwo się budzi?


Spora i rosnąca część społeczeństwa – tak. Pamiętajmy jednak, że nie wszyscy interesują się polityką. W dodatku ujawnienie nagrań przez „Wprost” nastąpiło pod koniec roku szkolnego i na początku wakacji, w trakcie mistrzostw świata w futbolu. Dlatego informacje o aferze przesączają się do wielu ludzi z opóźnieniem. Wiedzmy też, że nawet ostra krytyka rządu i skandalicznych słów ministrów nie musi oznaczać porzucenia Platformy przez jej najbardziej zagorzałych zwolenników. Sporo osób zainwestowało w tę partię bardzo wiele. Ewentualne zmiany ich politycznych preferencji nie nastąpią z dnia na dzień. Dlatego PO traci wyraźnie, ale nie dramatycznie.


Społeczeństwo kupiło narrację PO, że ważniejsze od treści nagrań jest kto i w jakim celu nagrywał?

Dla Polaków ważne jest to, kto nagrywał, ale jeszcze ważniejsze co i jak mówili nagrani politycy. Dlatego większość społeczeństwa chce dymisji i rządu, i „bohaterów” wspomnianej afery. Domaga się też wcześniejszych wyborów. Tych oczekiwań Polaków nie spełniono. Dziwię się zachwytowi większości mainstreamowych dziennikarzy nad skutecznością premiera. On przecież tylko potwierdził istniejącą większość parlamentarną, by trwać wbrew woli społeczeństwa. Warto przypomnieć, że w poranek Bożego Ciała premier Tusk mówił: „ujawnijmy wszystko i idźmy do wyborów”. Od tamtej pory zmienił zdanie. Nie będzie szybko nowego parlamentu, a i o ujawnieniu przez władze treści „zaaresztowanych” nagrań nic nie słychać.


Czy jednak nie ma wyczekiwania polityków, co będzie dalej, ich pewnego sparaliżowania lękiem, że jeszcze – może o nich – coś wypłynie?

W ostatnim z czerwcowych numerów „Wprost” rewelacji jest już niewiele. Czyżby rządzący dogadali się z dysponentami nagrań? Nie jestem skłonny wierzyć, że to była tylko prywatna inicjatywa paru kelnerów chcących zarobić na własną knajpę, czy zemsta kilku ważnych, ale przecież nie najbardziej wpływowych, biznesmenów. Myślę, że wiedziały o tym znacznie poważniejsze instytucje.

Powtórzę: zapewne nastąpił jakiś – używając języka z nagrań – „deal” pomiędzy podsłuchującymi a podsłuchiwanymi, który ma łagodzić kryzys i uniknąć tego, czego obawiają się obie strony: załamania mechanizmu wzajemnych powiązań polityczno-biznesowych. Wspomniane już pierwsze reakcje ludzi po ujawnieniu nagrań wskazywały bowiem, że taka „wielka zmiana” staje się realna. Zdecydowanym liderem sondaży jest dziś przecież formacja, która takie przemiany zapowiada.


Jak Pan ocenia udzielenie rządowi „ważnego kredytu zaufania i mandatu do dalszego rządzenia” przez… koalicję rządową? To akt desperacji, wyrachowania?


Powiedziałbym: akt ratowania się premiera przed upadkiem. Tusk, gdy afera wybuchła, był wyraźnie zaskoczony. Ocenił ją najwyraźniej jako przesilenie w ramach obozu władzy, próbę obalenia przez własne, szeroko rozumiane, zaplecze. Dlatego w pierwszej chwili zdecydował się na ucieczkę do przodu: wyraził gotowość wcześniejszych wyborów. Układając zręcznie listy kandydatów pozostałby wówczas, nawet po przegranej, „numerem jeden” we własnej formacji. Później, po rozpoznaniu sytuacji, spacyfikował wewnątrzpartyjną opozycję, dogadał się z koalicjantem z PSL i z prezydentem, zawarł rozejm z atakującymi go siłami „zza kulis”. Nie znamy tylko kosztów tych transakcji. Zapewne sporą ich część zapłacą zwykli Polacy. To wszystko pozwoliło mu potwierdzić stabilną większość, a co za tym idzie – zachować władzę.


Czy politycy opozycji wobec tej afery nie zachowują się biernie?


Opozycja w sprawie udzielenia rządowi Tuska wotum zaufania nie mogła zrobić zbyt wiele. Nie ma przecież większości w tym Sejmie. Mogła jedynie tłumaczyć społeczeństwu, co jest istotą kryzysu wywołanego przez ujawnienie taśm.

Nie pomagały jej w tym media głównego nurtu, które po dogadaniu się stron „wojny na górze” zaczęły wyciszać aferę i coraz częściej powtarzać przekaz przygotowany przez PR-owców z Kancelarii Premiera. Pamiętajmy, że to nie opozycja kontroluje główne media komercyjne i nie ona ma wpływ na to, co mówi się w mediach publicznych.


Polacy się budzą – widzimy szeroką falę protestów przeciw bluźnierczej „Golgota Picnic”. Katolicy zaczynają korzystać z prawa głosu w sprawach dla nich ważnych?

Ludzie protestują przeciw próbom uderzania w to, co jest ważne dla ich tożsamości. Stąd masowość protestów przeciwko spektaklowi porównującemu Golgotę z piknikiem. Bardzo ważny jest też konflikt dotyczący prof. Bogdana Chazana. Sądzę, że jeszcze 20 lub nawet 10 lat temu to by się skończyło jego natychmiastowym usunięciem z funkcji dyrektora szpitala i jednoznacznym potępieniem. Dziś w sporze dotyczącym jego decyzji mamy – na razie – do czynienia ze względną równowagą. Zobaczymy, co będzie dalej.

Niewątpliwie mamy do czynienia z nową jakością aktywności obywatelskiej. Ludzie coraz wyraźniej dostrzegają, że polityka jest ważna, że to, co dzieje się w przestrzeni publicznej, wpływa na ich osobiste życie. Dotyczy to ich interesów i ich tożsamości. I zaczynają wyciągać z tego wnioski.


rozmawiał Radek Molenda
fot. Radek Molenda/Idziemy
Idziemy nr 27 (459), 6 lipca 2014 r.




PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter