16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Traktaty czy konstytucja?

Ocena: 0
1556

Komisja Europejska wstrzymała rozpatrywanie polskiego wniosku o zatwierdzenie Krajowego Programu Odbudowy, bez którego nad Wisłę nie popłyną pieniądze w ramach unijnego Funduszu Odbudowy.

fot. PAP/Art Service 2

Ursula von der Leyen w przemówieniu o stanie Unii wyraźnie powiedziała, że warunkiem jest uznanie przez Polskę nadrzędności unijnego prawa nad rodzimym. Dla Brukseli oznacza to uznanie wyższości traktatów nie tylko nad polskimi ustawami – w tym przypadku sporu nie ma, bo polska praktyka od dawna uznaje ten punkt widzenia – ale i nad konstytucją. I tu właśnie jest istota sprawy.

Polski Trybunał Konstytucyjny już w 2010 r. orzekł, że prymat ma nasza konstytucja. Wcześniej takie samo stanowisko wyraziły trybunały konstytucyjne krajów, w których takie pytanie zadano: Niemiec, Włoch i Hiszpanii.

Orzeczenie TK z 7 października wpisuje się w ten stan prawny i nie stanowi żadnego przełomu ani wyzwania w stosunku do KE, stąd protesty – zarówno krajowe, jak i zagraniczne – są oczywistym elementem wojny propagandowej. Można tylko wyrazić ubolewanie z powodu tego, że polskie czynniki rządowe nie odwołują się do orzeczeń zagranicznych trybunałów i tym samym pozbawiają się kluczowego argumentu na rzecz obrony rodzimych interesów.

 


KONSTYTUCJA A USTAWA

Wyższość konstytucji nad traktatem jest oczywista z tego powodu, że do zmiany konstytucji w parlamencie jest potrzebna tak zwana większość konstytucyjna (w przypadku Polski dwie trzecie posłów), podczas gdy do przyjęcia ustawy i umowy międzynarodowej – tylko zwykła większość (w przypadku naszego kraju połowa posłów plus jeden). Konstytucja RP wymaga większości dwóch trzecich (czyli takiej samej jak do zmiany konstytucji) do zatwierdzenia umowy międzynarodowej, ale tylko w przypadku, gdy w grę wchodzi przekazanie „organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach” (art. 90). Proszę zauważyć, że mowa jest o „niektórych sprawach”, podczas gdy stanowisko Brukseli implikuje, że w momencie przyjęcia traktatów unijnych nastąpiło przekazanie jej kompetencji organów władzy państwowej we wszystkich sprawach, w których Bruksela ma głos.

Jeśli przyjąć stanowisko Brukseli, to np. art. 18 Konstytucji RP, określający małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety, można by zmienić, przyjmując umowę międzynarodową inaczej definiującą małżeństwo. Ponieważ nie chodziłoby tu o przekazanie „kompetencji organów władzy państwowej”, zapewne wystarczyłaby zwykła większość.

 


NADZIEJA W BVERFG

Przyjęcie przez polski rząd poglądu, że unijne traktaty mają prymat nad Konstytucją RP, uczyniłoby z naszego kraju członka UE drugiej kategorii, ponieważ trybunały konstytucyjne innych krajów takiego stanowiska nie podzielają. Szczególnie ważne jest tu stanowisko niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe (Bundesverfassungsgericht, w skrócie BVerfG). Trybunał ten w zeszłym roku wydał orzeczenie, w którym podważył zgodność z konstytucją udziału niemieckiego banku centralnego, Bundesbanku, w programie zakupów papierów wartościowych w ramach tak zwanego luzowania ilościowego stosowanego przez Europejski Bank Centralny. W tym przypadku BVerfG rzucił wyzwanie Trybunałowi Sprawiedliwości UE, który ten program uznał za zgodny z traktatami. Tym samym BVerfG wykazał, że niemiecka konstytucja ma pierwszeństwo przed traktatami. Dla jasności dodajmy, że BVerfG nie zakazał EBC kontynuacji luzowania ilościowego, bo takich uprawnień w stosunku do tego banku nie ma i sobie ich nie rości, ale jedynie stwierdził, że jest to niezgodne z niemiecką konstytucją, i tym samym podważył udział Bundesbanku w tym programie.

BVerfG nie waha się podejmować dalszych kroków mających na celu podkreślenie prymatu niemieckiej konstytucji (podkreślmy: konstytucji, nie ustaw) nad prawem unijnym i tym samym swego prymatu nad TSUE. W marcu tego roku postanowił rozpatrzyć wniosek dotyczący zgodności Funduszu Odbudowy z konstytucją. Biorąc pod uwagę uprzednie orzeczenia, jest prawdopodobne, że i tym razem zapadnie odmowna decyzja. Jak KE i rząd niemiecki rozwiązałyby problem wynikający z faktu, że największy płatnik netto do Funduszu nie może wziąć w nim udziału?

Z powyższej sytuacji płynie oczywisty wniosek: trzeba czekać na orzeczenie BVerfG w sprawie Funduszu. Nawet jeśli nie podważyłoby ono w całości niemieckiego udziału w Funduszu, to już sam fakt, że Trybunał z Karlsruhe się nim zajął, stoi w sprzeczności z punktem widzenia, że prawo unijne ma pierwszeństwo nad krajowymi konstytucjami. Nawet uznanie tylko niektórych aspektów Funduszu za niezgodne z niemiecką konstytucją wykazałoby zupełną bezpodstawność płynących z Brukseli żądań wobec Polski.

Ponownie należy wyrazić zdziwienie, że nasz rząd rozpoczął bój o prymat konstytucji nad traktatami, zanim BVerfG wydał orzeczenie w powyższej sprawie. W oczach opinii krajowej i światowej ostatnie orzeczenie TK wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby było podjęte niejako „w cieniu” orzeczenia jego niemieckiego odpowiednika.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter