Jeszcze przed oficjalną publikacją ekologiczna encyklika Franciszka „Laudato si’” zirytowała środowiska sceptyczne wobec wskazanej przez papieża odpowiedzialności człowieka i stosowania paliw kopalnych jako stwierdzonych przyczyn ocieplenia klimatu.
2015-06-18 15:59
pb (KAI/lemonde.fr/politico.com) / Waszyngton, mz
fot. PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA
Ostrą reakcję stwierdzenia te wywołały w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza wśród polityków Partii Republikańskiej, którzy nie zamierzają podejmować działań wskazanych przez Franciszka jako sposób walki z ociepleniem. Dotyczy to także republikańskich kandydatów w wyborach prezydenckich w 2016 r., którzy są katolikami, a jednocześnie z rezerwą podchodzą do analiz naukowych, na które powołuje się papież.
Jeden z kandydatów, Rick Santorum oświadczył wręcz, że papież nie powinien w ogóle zabierać głosu w sprawach klimatycznych. – Kościół kilka razy mylił się w kwestiach naukowych. Uważam, że powinniśmy zostawić naukę naukowcom i skupić się na tym, na czym się znamy: na teologii i moralności – stwierdził Santorum.
Również inny kandydat-katolik, Jeb Bush zdystansował się od Franciszka. – Mam nadzieję, że nie ukarze mnie za to mój ksiądz, ale nie buduję swojej polityki gospodarczej w zależności od opinii moich biskupów, moich kardynałów czy mojego papieża – oświadczył faworyt do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich.
Jednocześnie – jak zauważa francuski dziennik „Le Monde” – ci sami politycy chętnie odwołują się do papieskiego nauczania w takich kwestiach jak aborcja czy małżeństwa osób tej samej płci.