Poczucie zagrożenia rośnie z każdym dniem. Rosjanie gromadzą wojska nad granicą z Ukrainą. Pojawiają się informacje, że zaatakują – jak nie teraz, to na początku przyszłego roku.
fot. PAP/EPA/Doug Mills / POOLprezydent USA Joe Biden podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim
Waszyngton zastanawia się nad ewakuacją Amerykanów z Ukrainy, jakby wojna wydawała się pewna. A my w Polsce patrzymy na to ze zgrozą, bo już wiemy, że wkrótce rosyjscy żołnierze pojawią się na Białorusi. A co się stanie w razie konfliktu na wielką skalę na Ukrainie?…
Co prawda wiemy doskonale, że rosyjska inwazja byłaby bardzo kosztowna dla Moskwy, tak militarnie (łącznie z setkami czy tysiącami ofiar), jak finansowo (bo prowadzenie wojen jest dziś bardzo drogie) oraz politycznie. Ale też Władimir Putin jest nieprzewidywalny – chce odtworzyć Związek Sowiecki w nowej postaci, zbudować rosyjskie imperium, dzięki któremu stanie się władcą potężnym na skalę światową. A to wymaga ofiar.
Bardzo oczekiwana rozmowa rosyjskiego przywódcy z prezydentem USA Joe Bidenem dała niewiele – obie strony przedstawiły tylko swoje stanowiska. Choć jedno jest pewne: Rosja otrzymała od Amerykanów bardzo poważne ostrzeżenie. Czy więc wojna jest nieunikniona? Według wszelkiego prawdopodobieństwa do rosyjskiej agresji na Ukrainę jednak nie dojdzie, ale pewności mieć nie możemy.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 51 (842), 19 grudnia 2021 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 22 grudnia 2021