29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zbroimy się na potęgę

Ocena: 0
1113

Tak nie było od ponad trzydziestu lat: rozbudowujemy nasze siły zbrojne, kupując sprzęt i szkoląc rezerwistów. Ale w minionych latach nie było wojny za naszą wschodnią granicą, nie czuliśmy się też tak zagrożeni.

fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

 Minister obrony Mariusz Błaszczak

W tle pojawiają się trudne pytania. Czy będziemy mieli czym zapłacić za nowe czołgi i samoloty? Czy będziemy mieli dość wykwalifikowanych żołnierzy, by je obsługiwać? I czy kupujemy to, co naprawdę będzie potrzebne na ewentualnej wojnie?

Już zamówiliśmy 250 znakomitych amerykańskich czołgów M1A1 Abrams, a dokupimy jeszcze ponad setkę. Do tego dojdzie 1000 bardzo dobrych południowokoreańskich czołgów K2 i blisko 700 armatohaubic samobieżnych K9A1. Oczywiście, w Polsce wciąż produkowane są nasze własne armatohaubice typu Krab, które swą wielką przydatność pokazały na Ukrainie.

To wszystko ma kosztować gigantyczne pieniądze – wiele miliardów złotych. A przecież nie wystarczą same czołgi. Na przykład Abramsy kupujemy w pakietach – razem z wozami zabezpieczenia technicznego, wozami dowodzenia, zapasowymi silnikami do ewentualnej wymiany i amunicją. Potrzebne są nowe bazy i wyszkoleni żołnierze.

Ale czy w przypadku ewentualnej wojny potrzebne są nam akurat czołgi i armatohaubice? Czy może należałoby się skupić na obronie przeciwlotniczej? Na rakietach? A patrząc na to, co dzieje się na Ukrainie – czy nie powinniśmy raczej kupować dronów? Odpowiedzi na te pytania są ważne, bo za naszą wschodnią granicą wciąż czai się ogromne niebezpieczeństwo. Rosja wydaje się dziś za słaba, by nas zaatakować, ale Władimir Putin i jego ludzie kierują się zupełnie inną logiką niż nasza…

 


ARMIA NIE BYŁA PRIORYTETEM

Jeszcze do niedawna większość krajów europejskich uznawała rozbudowę sił zbrojnych za niespecjalnie potrzebną. Wydawało się, że w Europie wojen już nie będzie, a więc wojsko może się przydać głównie do operacji pokojowych gdzieś na odległych kontynentach. Zajęcie Krymu przez Rosję i walki w Donbasie nieco zachwiały tym przekonaniem, ale nikt nie spodziewał się wojny na wielką skalę. Gdy już do niej doszło – Rosja zaatakowała Ukrainę – odrobienie czasu zastoju okazało się trudne.

Analiza stanu polskiej armii zajęłaby zbyt wiele miejsca, trzeba jednak podkreślić, że choć poczucie zagrożenia ze wschodu mieliśmy zawsze, to jednak Wojsko Polskie nie było priorytetem kolejnych rządów. Smutnym przykładem jest Marynarka Wojenna, gdzie nasz jedyny już okręt podwodny ORP „Orzeł” od dawna jest niesprawny, a nasze dwie wysłużone fregaty ORP „Gen. T. Kościuszko” i ORP „Gen. K. Pułaski” (liczą sobie ponad 40 lat!) mają być zastąpione dopiero po 2028 r.

Nieco poprawiła się sytuacja w lotnictwie. Powoli mają być wycofywane stare samoloty sowieckie (MiG-29 oraz Su-22), a ich rolę obok amerykańskich F-16 (mamy ich 48) i oczekiwanych – znakomitych, ale bardzo drogich, także w użytkowaniu – F-35A (będzie ich 32) przejmą też pośpiesznie kupione południowokoreańskie lekkie samoloty wielozadaniowe FA-50 (w liczbie 48).

Gorzej jest z obroną przeciwlotniczą. Stare, posowieckie zestawy Newa trafiły po części (nie wiadomo ile) na Ukrainę. Wkrótce do Polski ma dotrzeć pierwsza bateria Patriotów, jednak jedna bateria to mniej niż mało; może z trudem ochronić na przykład Warszawę. I nic więcej. Niewiele pomoże też jedna bateria z Niemiec.

Oceniając stan polskiej armii, mamy też duży problem. Wiadomo, że sporo naszego sprzętu trafiło na Ukrainę. Ile? Na to pytanie nikt nie odpowie, bo są to sprawy tajne. Pojawiają się tylko rozważania, że może liczba świeżo przybyłych do polski armatohaubic z Korei odpowiada liczbie naszych Krabów przekazanych Ukrainie – ale czy jest to prawda, nie wiemy. Polska zgłosiła gotowość przekazania do Kijowa kilkunastu czołgów typu Leopard; czy oznacza to, że rząd osłabia nasze wojsko? A może przeciwnie, wyślemy Leopardy (z którymi zresztą mieliśmy sporo kłopotów) i w zamian szybciej lub taniej dostaniemy Abramsy? Trudno powiedzieć.

Faktem jest, że chcemy stopniowo pozbyć się sprzętu posowieckiego. Niezłe czołgi T-72 zostaną zastąpione przez o wiele lepsze wozy amerykańskie, podobnie stanie się w lotnictwie. To jakościowo zmieni stan polskiej armii.

 


A MOŻE DRONY?

Obserwując sytuację na Ukrainie, widzimy jednak, że potężna „druga armia świata”, czyli wojsko rosyjskie, drepcze wzdłuż frontu i nie potrafi go przełamać, mimo posiadania ogromnej ilości czołgów i artylerii. A Ukraińcy dostają coraz to nowe uzbrojenie i nie tylko ten front utrzymują, ale też odbijają niektóre miejscowości. Natomiast spustoszenie po stronie ukraińskiej powodują rakiety i drony.

Drony po raz pierwszy szerzej użyte były w 1973 r. przez Izrael, który skutecznie zaatakował nimi Egipt, a potem znów przez Izrael w wojnie libańskiej przeciw Syrii w 1982 r. Amerykanie stosowali drony w wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 r. W 2020 r. Turcja wykorzystywała je w Syrii. Azerowie okazali się skuteczniejsi w starciach z Ormianami o Górski Karabach właśnie dzięki nim.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter