29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Źle postawiony problem

Ocena: 0
2607
Malutki utopiony chłopiec wygląda, jakby spał na plaży. Dziesiątki uduszonych ludzi odnalezionych w ciężarówce. Dawno żaden temat nie zmonopolizował europejskiej debaty publicznej do tego stopnia, co uchodźcy.
Okrutne, a jednocześnie tabloidowe obrazy wciąż zalewają nasze media. Niemowlęta wyrzucone przez morze na brzeg. I mniej drastyczne, ale zapewne dla wielu równie przerażające obrazy setek tysięcy w drodze. Nowa migracja ludów. W tej całej sytuacji pojawia się pewien paradoks. Przecież ci ludzie nie wzięli się znikąd. Emigracja i związane z nią problemy to europejski standard od dziesięcioleci. Jedno się jednak zmieniło radykalnie – desperacja i liczba ludzi, którzy decydują się wyruszyć szukać szczęścia na innych kontynentach. To efekt okrucieństwa wojen, jakie wciąż prowadzone są na obrzeżach Europy.

Tymczasem można odnieść wrażenie, że akurat te wojny to już temat dla mediów wręcz nudny i przebrzmiały. Kogo interesuje wojna w Syrii, kto się w tym może połapać? Zamiast rozmawiać o przyczynach, widzimy tylko skutki. Gorzej – skutki zaczynają być sposobem, w jaki usiłuje się ukryć przyczyny. To prosta droga do zwiększenia tragedii i katastrofy humanitarnej, z którą Europa już się mierzy. Dziś widać to wyraźnie – i musimy to w końcu zrozumieć – że wojny toczone na obrzeżach naszego kontynentu, m.in. wojna w Syrii – to także nasza wojna. Jeśli tam przegramy, jeśli nie pomożemy mordowanym ludziom tam, na miejscu, jeśli nadal będziemy bezczynnie obserwować, czekając, aż kolejne fale ludzkie będą uderzać w wybrzeża naszego kontynentu, sami sprowadzimy na siebie mniejszy lub większy, ale jednak kataklizm. Tymczasem z każdym dniem liczba ofiar tej wojny oraz liczba uchodźców drastycznie się powiększa, chaos zaś – pogłębia. I za każdy dzień zwłoki zapłaci także Europa.

Kurdyjska tragedia

Dostaliśmy się do obozu dla uchodźców znajdującego się tuż przy Kobane, ledwie kilka kilometrów od miasta. Kobane leży na terytorium Syrii, tuż przy granicy z Turcją. To kurdyjskie miasto przez ostatnie miesiące było areną krwawych walk z Państwem Islamskim. Kurdowie przez całe dekady stanowili realną siłę na południu i wschodzie Turcji. Jednak w związku z wojną w Syrii udało im się przez ostatnie lata, walcząc z tzw. Państwem Islamskim (IS), zdobyć kontrolę nad znacznym obszarem pogranicza turecko-syryjskiego i stworzyć tam zalążki autonomii, na kształt tej, która funkcjonuje już w Iraku, wokół Irbilu. To o Kobane toczyły się jedne z najcięższych i najważniejszych bitew.

Wojna odcisnęła na mieście swoje piętno. Bloki rozerwane bombami, ślady po ostrzale artyleryjskim, nieuprzątnięte gruzowiska, będące kiedyś osiedlami mieszkalnymi. Obserwując ze wzgórza panoramę Kobane, pomyślałem, że los tego miasta w jakiś sposób przypomina dzieje Warszawy. Miasta walczącego o wolność, miasta łudzącego się, że przetrwa, ale tak naprawdę chyba skazanego na zagładę, bo wepchniętego między potęgi dążące do jego zniszczenia, którymi w tym przypadku są IS, Turcja i Asad [przyp. red.: Baszszar al-Asad, od 2000 roku prezydent Syrii].
To także nasza wojna.
Jeśli tam przegramy,
jeśli nie pomożemy tym ludziom
– liczba ofiar oraz uchodźców
drastycznie się powiększy,
a chaos się pogłębi.
Także w Europie
W Kobane wciąż żyją tysiące cywilów, wciąż wracają – mimo kolejnych ataków IS – kolejne setki. Jednak wielu uchodźców boi się wrócić do swoich domów, pamiętając okrucieństwa ostatnich mordów IS. Nie tracą jednak nadziei, że kiedyś będą mogli znów tam zamieszkać. Dlatego wybierają niepewny los mieszkańców obozów na pograniczu turecko-syryjskim. Obozy te to zbiorowiska utopionych w pyle i żarze namiotów, otoczonych drutem kolczastym. Obozy to mozaika ofiar syryjskiej wojny: Kurdowie, syryjscy Arabowie, muzułmanie, chrześcijanie.

Warunki są koszmarne. Brakuje leków, jedzenia, środków higieny. Wszechobecne są za to wspomnienia rzezi, zabijania – w niezwykle okrutny sposób – kobiet i dzieci. Wspomnienia ucieczek przez noc. Utraty członków rodzin. Nie brakuje w obozach strachu. Panuje stan ciągłej niepewności. Wciąż w opowieściach powtarza się wątek infiltracji pogranicza przez agentów IS. Zdarzają się przypadki terrorystycznych ataków na uchodźców, także po tureckiej stronie, dlatego Kurdowie tworzą tam własną samoobronę. Jednego jednak, o dziwo, zważywszy na klimat, nie brakuje. Wody. W obozie urządzono więc porządki i pranie. Rzeczy wyłożono na wielkiej niebieskiej płachcie materiału. Wokół nich wciąż kręciły się dzieciaki, nie wiedziałem, dlaczego.

Zagadka szybko się rozwiązała. Małolaty wyczekały momentu nieuwagi starszych i rzuciły się do kilku pozostawionych samopas poduszek. Na spalonej upałem ziemi, pod gorącym słońcem samego południa, rozgorzała prawie śmiertelna, imponująca bitwa. Nikt się nie patyczkował, nie było taryfy ulgowej. Poduszki poszły w ruch i nagle, kilka kilometrów od zmiażdżonego, wciąż dymiącego Kobane, świat prawie wybuchł od wrzasków radości, śmiechu i pisków podniecenia. Trwało to króciutko, starsi zobaczyli tę bezczelność i smarkaczy uspokojono. Jak widać, nawet na tym pograniczu bywają chwile szczęścia. Dwa dni później w Surucu, na którego przedmieściach leży obóz, bomba IS rozerwała kilkadziesiąt osób. W tym mieszkańców obozu.

Turecka gra

Zamach terrorystyczny w Surucu staje się dla prezydenta Turcji Recepa Erdogana pretekstem do rozpoczęcia „antyterrorystycznej operacji”. Jej oficjalnym celem ma być tzw. Państwo Islamskie, jednak dużo ostrzejsze działania militarne okazują się wymierzone w Kurdów. Zbombardowano bez porównania więcej pozycji kurdyjskich niż pozycji IS. To mówi samo za siebie. Warto tymczasem pamiętać, że dziś to Kurdowie są tymi, którzy na pierwszej linii walczą z IS. I to dzięki działaniom grup kurdyjskich ocalało tysiące uciekinierów. W tym naszych braci w wierze, chrześcijan. Dlatego każdy atak Turcji na pozycje kurdyjskie to śmierć ludzi, których Kurdowie nie uratują, bo będą musieli bronić się przed turecką armią. Jednak Kurdowie zostaną pozostawieni sami sobie. Przyczyna jest oczywista. Turcja jest zbyt ważnym sprzymierzeńcem Zachodu na Bliskim Wschodzie, by ten mógł realnie wstawić się za Kurdami.

Wojna w Syrii zabrała już zbyt wiele istnień. Wciąż giną tysiące. Chrześcijanie, nasi współbracia, mordowani za swoją wiarę, Kurdowie walczący o swoją wolność, Syryjczycy, cywile. Dzieci, kobiety… To także nasza wojna. Jeśli tam przegramy, jeśli nie pomożemy tym ludziom – liczba ofiar oraz uchodźców drastycznie się powiększy, a chaos się pogłębi. Także w Europie. Kurdowie i syryjscy uchodźcy pozostawieni są sami sobie, świat odwraca się od nich. Bez sprzymierzeńców usiłują się bronić. Pomóżmy im. Oni chcą tylko wrócić do swoich domów, odbudować swoje miasta. Większość z nich to dzieci. Nie chcą uciekać, szukać szczęścia w innych krajach czy na innych kontynentach.


Pomóżcie im, pomóżcie sobie!

Akcję pomocy organizuje Stowarzyszenie Pokolenie (organizacja pomocowa działająca w Polsce od 18 lat – pokolenie.org.pl) we współpracy z fundacją AnnMedia (pomagającą m.in. ofiarom wojen na Bliskim Wschodzie, powstałą w 2009 r. – annmedia.eu). Pomoc dostarczymy bezpośrednio do obozów dla uchodźców i rozdamy do rąk potrzebującym. Czego brakuje? Dosłownie wszystkiego. Najbardziej: lekarstw, środków higienicznych, ubrań, pokarmu dla noworodków i małych dzieci, produktów spożywczych. Po czerwcowych, ponownych atakach na odbite wcześniej przez Kurdów miasto sytuacja w obozach stała się jeszcze bardziej dramatyczna.

O pomoc proszą ludzie, którzy czuli się opuszczeni, gdy musieli uciekać z miejsca, które kochają. Którzy czuli się samotni, gdy cały świat przyglądał się z daleka, podczas gdy dżihadyści mordowali ich rodziny. Teraz mamy szansę pomóc im odzyskać nadzieję i przeżyć ich dzieciom. Z nadzieją na to, by za jakiś czas mogli wrócić i zacząć odbudowywać swoje życie na nowo. Teraz jest na to czas. Nie pozostawajmy obojętni. Pomóżmy mordowanym chrześcijanom, pomóżmy Kurdom, którzy ich ratują, pomóżmy po prostu ludziom, którzy cierpią i umierają. Ty też możesz pomóc. Wraz ze Stowarzyszeniem Pokolenie organizujemy konwój humanitarny, który dostarczy pomoc uchodźcom chrześcijańskim w Mersin oraz do obozów między Suruc i Kobane. Każda złotówka się liczy. W pierwszej kolejności kupimy leki, jedzenie i ubrania.

Wpłacić można na konto
ING Bank Śląski o. Katowice: 46 1050 1214 1000 0023 2833 5191.
W sprawie konkretnych informacji można dzwonić pod nr 505 942 166.

Dawid Wildstein
fot. Piotr Apolinarski
Idziemy nr 37 (520), 13 września 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter